11
Rozpoczęcie zupełnie nowego życia nie jest proste, o czym Naomi boleśnie przekonała się już nowego dnia. Obudziła się z bolącą głową i dziwnym uczuciem, którego nie znała lub już nie pamiętała. Ogólnie nie wiedziała, co czuła, a patrząc w lustro nie potrafiła dostrzec w płaskiej tafli szkła siebie. Widziała kobietę, ładną, może nawet piękną, ale nie potrafiła zaakceptować tego jako samej siebie. Nie czuła się człowiekiem, nie czuła się dobra czy zła. Była świadoma faktu, że po tylu latach musi od początku poznać jak to jest stać na dwóch nogach, jak to jest czuć. Większość jej uczuć wygasiła się i tkwiła gdzieś głęboko w jej wnętrzu, musiała je więc jakoś z siebie wydobyć. A nie było to łatwe, gdy leżało się na podłodze w łazience i nie miało nawet siły podnieść. Nie pamiętała za bardzo jakim cudem udało jej się obciąć włosy, które wciąż leżały w zlewie, ale nie miała teraz siły. Dlatego zamknęła oczy ponownie odpływając w delikatny sen.
Obudził ją dopiero Bucky, który zaalarmowany jej zniknięciem zaczął jej szukać i wkroczył do łazienki, o mało się o nią nie potykając. Nie spodziewał się takiego widoku. Dziewczyna leżąca naziemni, rozczochrana i długi warkocz w zlewie. Pokręciwszy głową, wziął ją na ręce i zaniósł do łóżka, a potem wrócił do łazienki, by posprzątać. Nie rozumiał czemu to zrobiła... mówiąc szczerze podobały mu się jej włosy. Były gęste i miękkie. Może trochę za długie, ale nie musiała ścinać ich aż tak bardzo! Gdy wrócił do pokoju kobieta już nie spała, a stała trochę niepewnie patrząc na niego swoimi wielkimi, złotymi oczami.
-Hej... nie powinnaś spać w łazience. Przeziębisz się
-Przepraszam. Za bałagan i kłopot. Ale... nie czuję się dobrze. Nie pamiętam jak to jest być człowiekiem – potarła nerwowo ramię i spojrzała w dół.
Nawet stała jakoś tak dziwnie, na ugiętych, skrzywionych nogach, jakby bała się, że w każdym momencie upadnie.
-Nie przejmuj się. Usiądź, oddychaj głęboko – powiedział Bucky i pomógł jej znowu usiąść na łóżku. Zaraz też wziął ją za rękę i uśmiechnął się pocieszająco.
Szczerze mówiąc to nie miał pojęcia, co robić, czuł, że przydąłby się teraz Steve, ale on pewnie teraz był na porannym maratonie.
-Na początek zjemy śniadanie, potem mi opowiesz wszystko – stwierdził mężczyzna.
Podał kobiecie swoją bluzę, która zasłaniała wszystko co konieczne i pomógł ubrać jej czarne baletki, które załatwiła Natasha. I musiał przyznać... Naomi wyglądała ładnie, uroczo i niewinnie. Jakby wcale nie zamieniała się w dinozaura i nie rozszarpywała ludzi na kawałki. Mimowolnie uśmiechnął się do tej myśli i pomógł jej wstać, Musiała przypomnieć sobie jak się chodzi, a więc musiała teraz trenować. Dlatego trzymając się kurczowo ramienia mężczyzny zaczęła stawiać krok za krokiem i po kilku minutach faktycznie udało im się dojść do kuchni, gdzie z ulgą usiadła na kanapie. Chodzenie było wyzwaniem. W końcu teraz nie tylko miała dwie nogi do dyspozycji, ale była większa i cięższa.
Gdy usiadła przy stole Bucky zabrał się za przygotowywanie śniadania, jednak złapał się na tym, że co chwila zerkał na dziewczynę, która siedziała zapatrzona w wielkie okno. Był ciekaw o czym myślała, gdy tak odpływała myślami i cóż... martwił się. Nie chciał żeby zrobiła coś głupiego przez co wszyscy pożałują, że zgodzili się by tutaj została. Nie chciał, żeby teraz odchodziła i znikała. W końcu potrzebowała pomocy no i miła zapewne dużo informacji o Hydrze, które mogły okazać się przydatne, a może nawet i niezbędne, by pozbyli się złej organizacji. Nie chciał jednak na razie zadręczać jej takimi pytaniami. Postanowił dać jej na początek kilka dni przerwy i odpoczynku. Nie będzie chodził na żadne misje, jedynie postara się nią zaopiekować i pomóc jej dojść do siebie. To był zdecydowanie dobry pomysł. Zostanie ej przyjacielem od nowa. Sam przecież tego na początku potrzebował i dostał to. Wszyscy go przyjęli i starali się z nim zaprzyjaźnić. On zrobi dla niej to samo, a czuł, że to nie będzie aż takie trudne. Steve i Clint już ją lubili. Natasha chyba też nie będzie mieć z tym żadnego problemu.
-Śniadanie – powiedział, kładąc przed nią talerz z jajkami sadzonymi na bekonie i tosty z masłem. Było to proste, amerykańskie śniadanie, więc powinno jej smakować. Chyba dobrze będzie spróbować normalnego jedzenia po tylu latach jedzenia bóg jeden wie czego. Bucky nawet nie chciał myśleć o tym jak miał sobie radzić bezdomny, bezpański kot w mieście. Miał jednak swoje podejrzenia.
-Wygląda bardzo smacznie – szepnęła Naomi i z dozą niepewności sięgnęła po widelec. Jak się okazało rękami operowała dużo lepiej niż nogami i chociaż kilka razy jedzenie spadło jej z widelca na talerz i musiała pomóc sobie ręką to udało jej się zjeść wszystko i nawet nie pobrudzić przy tym ubrania. Chociaż twarz nie wyszła z tego pojedynku bez szwanku i to Bucky musiał serwetkami doprowadzić ją znowu do porządku.
Po śniadaniu musiała jednak wrócić do pokoju, a to oznaczało znowu chodzenie i uwieszanie się na ramieniu mężczyzny. Najgorsze w tym wszystkim było właśnie to, że Bucky musiał poświęcać jej tak dużo czasu i uwagi, a przecież ktoś taki jak on na pewno mógł sobie znaleźć milion innych rzeczy do roboty. Naomi było głupio z myślą, że tak go ogranicza!
-Pójdziemy do Natashy, żeby podcięła ci równo włosy, a potem się zobaczy – dodał i pogłaskał ją po głowie.
Bucky to wszystko widział z innej perspektywy. Czuł, że robił dobrze, że w ten sposób w jakiś sposób spłacał gigantyczny dług, który miał u wszystkich Avangersów. I wciąż lubił Naomi, nie mógł żałować czasu, który z nią spędza, a teraz przynajmniej będą mogli jeszcze ze sobą rozmawiać. W końcu gdy była kotem często wspominał jaka to szkoda, że nie umie mówić. A tutaj okazało się, że jego życzenie się spełniło. No i naprawdę nie potrafił się na nią gniewać specjalnie długo.
Natasha okazała się bardzo pomocna. Nieco skróciła jeszcze dziewczynie włosy i odpowiednio je wycieniowała, dzięki czemu znowu wyglądała ładnie i zdrowo. Następnie rudowłosa zrobiła dziewczynie luźny warkocz, ot tak, żeby było jej wygodnie póki wciąż uczy się żyć jako człowiek. Rosjanka podejrzewała, że jeszcze trochę czasu zajmie jej dostosowanie się do realiów współczesnego świata, ale i ona była dobrej myśli.
-Pójdziemy we dwie na zakupy, jak tylko Bucky skończy się nad tobą pastwić –zapewniła Nat z uśmiechem. Dziwnie się obserwowało Naomi w niedopasowanych ciuchach, które kompletnie do niej nie pasowały. Każdy wiedział już, że była morderczą bronią, ale jako człowiek... ciężko było ją sobie wyobrazić jako maszynę do zabijania.
-Dziękuję. Na pewno się przyda – odpowiedziała dziewczyna i opuściła pokój Natashy, by wrócić do Bucky'ego. Czuła się nieco przytłoczona tym wszystkim. Wszyscy byli tacy mili... wydawali się przez to fałszywi.
-Bucky, nie rozumiem. Czemu wszyscy są tacy mili. I Clint dalej mnie lubi, Natasha chce chodzić na zakupy... dziwne to jest. Przecież was oszukałam. Nie powinniście być źli?
-Niektórzy pewnie mają ci to za złe, ale w gruncie rzeczy każdy tutaj przez coś przeszedł. Ja i Natasha jesteśmy byłymi agentami Hydry. Steve... sama wiesz co przeszedł. Każdy z nas ma... hm... brzemię? Sam nie wiem. W każdym razie potrafimy cię, mniej lub bardziej, zrozumieć. Hydra jest bezwzględna jak chodzi o swoich żołnierzy.
-Wiem... ale cieszę się, że ty i Steve dalej mnie lubicie. Więcej nie potrzebuję – zapewniła, kładąc się na łóżku.
Bucky usiadł nieopodal i sięgnął po laptopa. Zarówno on, jak i Steve mieli dużo do nadrobienia. Filmy, muzyka, moda, teatr, Internet. Bucky był bardziej w tyle, więc starał się to wszystko nadrabiać. Naomi miała dzięki temu czas by mu się na spokojnie przyjrzeć. Miał ładne, brązowe oczy przypominające kolorem mleczną czekoladę, którymi patrzył na nią tak łagodnie i spokojnie. Włosy miał nieco ciemniejsze, do ramion, układające się w delikatne fale. Mimowolnie wyciągnęła rękę, by zanurzyć w nich palce. Były tak miękkie jak to sobie wyobrażała...
Jej ręka zaraz powędrowała w dół, na jego szczękę pokrytą delikatnym zarostem, kłującym w palce. Bucky był idealny, podobała jej się mocno zarysowana szczęka, dołeczek w podbródku i prosty, długi nos. Naomi powoli zsunęła się z łóżka, by uklęknąć przed mężczyzną, który spojrzał na nią zaskoczony. Nie rozumiał, co ona robiła, ale nie odtrącił jej dłoni, które badały jego twarz.
Zachęcona tym dziewczyna przysunęła się do jego szyi i powąchała go subtelnie, delektując się jego zapachem zmieszanym z dezodorantem i płynem do ciała. Ostatecznie oparła czoło o jego ramię i znieruchomiała, starając się uspokoić. Nie rozumiała tego, co właśnie poczuła. Po jej ciele rozeszło się dziwne, ale przyjemne mrowienie kumulujące się między nogami, które zacisnęła nerwowo. Pragnęła dotykać do dalej, chciała poczuć jego dłonie na swoim ciele. Nie wiedziała jednak czy to dobrze, więc z westchnieniem objęła do i powaliła na dywan, zwijając się na nim w kłębek.
-Wyglądasz inaczej, gdy patrzę na ciebie ludzkimi oczami – mruknęła cicho, jakby chcąc się wyjaśnić
-Możliwe... To źle?
-Nie. Tylko wciąż nie rozumiem i nie pamiętam wielu rzeczy. Wiem tylko, że chcę być przy tobie. Opiekowałeś się mną, gdy byłam chora, teraz ja muszę cię bronić.
Bucky już nie odpowiedział. Najchętniej by się nie zgodził, nie chciał, by kobieta narażała się za niego, ale nie chciał też się z nią kłócić. Wolał poleżeć, delektując się jej bliskością i ciepłem. Nikogo nie dopuścił jeszcze tak blisko do siebie, ale z Naomi to wszystko wychodziło tak naturalnie i nie wymuszenie, że nie mógł odmówić. Uśmiechnął się pod nosem, czując jak jej chodne dłonie wsuwają się pod jego plecy. Ale był z niej mały zmarzluch, nawet gdy miała futro często się trzęsła z zimna. Widać zmiany wyglądu miały swoje konsekwencje.
-Wszystko się ułoży. Zobaczysz. – zapewnił i pocałował ją w czubek głowy, tak jak to robił, gdy dziewczyna była kotem. Poza tym... mówiąc, że wszystko się ułoży pierwszy raz w to wierzył. Wyczuwał w dziewczynie siłę, wiedział że osiągnie jeszcze wielkie rzeczy. Była silna, może nawet silniejsza niż wszyscy tutaj...
Minęło kilka dni, podczas których Naomi na powrót uczyła się żyć po ludzku. Większość rzeczy przypomniała sobie zadziwiająco szybko i bez problemów zdawała już wszystkie testy sprawnościowe. Jak się okazało siłowo... siłowo była beznadziejna. Nie potrafiła się bić bez używania mocy, wykonać ciosu... w walce wręcz jedynie robiła uniki. Jednak testy na zwinność i wytrzymałość zdawała z niebywałymi wynikami. I chociaż ostatecznie przegrałaby każdą walkę to jednak szpiegiem wydawała się być bardzo dobrym. Pewnie dlatego już miesiąc po tym, jak wszyscy odkryli jej sekret została wezwana do gabinetu Fury'ego.
-Pora byś udowodniła po czyjej stoisz stronie, Naomi. – zaczął i rzucił przed nią teczkę z jakimiś dokumentami – twoja pierwsza misja. Ty, Barnes, Rogers. Zaczynacie jutro.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top