9 (adopcja kotka)

Dziewczyny przebrane już w swoje stroje wzięły jeszcze po kubku gorącej kawy z bitą śmietaną i piankami, po czym wyszły z przyczepy w której przewoziły wszystkie rzeczy potrzebne na jarmark. 

- Dziewczyny, chodźmy już na zewnątrz, bo może są już pierwsi chętni po nasze zwierzaczki - powiedziała Caroline

- W porządku - odparła jej Bonnie

- To wy idźcie a ja jeszcze pójdę chwilę przywitać się z Victorią 

- No dobrze, pozdrów ją od nas - dodała Bonnie

Elena ruszyła w stronę stoiska brata, z ulgą przyjmując fakt że nie musi iść w niewygodnych butach 

- Hejka wszystkim - przywitała się z uśmiechem 

- Cześć siostra, po co przyszłaś? 

- Zobaczyć jak wam idzie 

- No wiesz, klient za klientem - odparł ironicznie

- To dopiero początek, u nas też jeszcze nikogo nie było. A tak po za tym przyszłam przywitać się z Victorią 

- Vica jest w przyczepie, robi dla nas kakao, zaraz przyjdzie, jak chcesz to poczekaj na nią 

- A cóż to za piękny elf odwiedził nasze stoisko? - zapytał Enzo z szerokim uśmiechem 

- To tylko ja - odparła lekko rumieniąc się

- Hola hola siostrzyczko, zapomniałaś że on ma dziewczynę? 

- Nie zapomniałam - odpowiedziała mu patrząc hardo

- Nie kłóćcie się, ja i tak kocham tylko moją Bonnie 

- I tak trzymać brachu 

- O hej Elena - ich sprzeczkę przerwała dziewczyna wychodząc z przyczepy

- Cześć Vica, przyszłam do ciebie 

- O to miło, a w jakiej sprawie? Czyżby mój brat znowu Ci się narzucał? Jeśli tak to z nim porozmawiam jak tylko przyjdzie, bo na razie gdzieś zniknął po przemowie Pani burmistrz 

- Nie spokojnie, wszystko jest okej, ja w innej sprawie

- Zamieniam się w słuch 

- Jeśli nadal chcecie to mam dla was idealnego kota, jest u nas do adopcji, więc jak będziesz miała czas to podejdź na chwilę 

- O to wspaniale! Na razie u nas nie ma żadnych klientów to mogę iść z tobą teraz, myślę że chłopcy sobie poradzą 

- To świetnie! - krzyknęła uradowana Elena 

- Nie krzycz tak, choinki nam zwiędną - zadrwił Jeremy 

Elena pokazała mu język, po czym chwyciła dziewczynę pod rękę i ruszyła z nią do ich stoiska

- Patrzcie kogo wam przyprowadziłam - oznajmiła radośnie brunetka

- O Vici, witaj - dziewczyny przywitały ją radośnie 

- Czym zawdzięczamy twą wizytę? - zapytała Bonnie

- Elena przyprowadziła mnie do was, bo podobno macie dla mnie kotka - uśmiechnęła się

- Tak to prawda - Caroline odparła klaszcząc w dłonie 

- Pójdę po niego - oznajmiła Elena 

Po chwili dziewczyna wróciła z maleńkim białym kotkiem o błękitnych oczkach takich samych jak miał Gabryś, na to wspomnienie łezka zakręciła jej się w oku, otarła ją szybko, bo to nie był czas na wspomnienia, szybkim krokiem podeszła do Victorii i podała jej ostrożnie zwierzątko 

- O Boże, Jaki śliczny! - krzyknęła rozczulona dziewczyna 

- To prawda, jest piękny, nie wiem jak ktoś mógł go porzucić, tym bardziej że weterynarz powiedział że ma dopiero 2 tygodnie

- Ludzie nie mają serca - powiedziała oburzonym głosem - Naprawdę mogę go wziąć? - zapytała z nadzieją w głosie 

- Tak, oczywiście, po to cię tu przyprowadziłam - uśmiechnęła się Elena 

- Dziękuję kochana, sprawiłaś mi najpiękniejszy prezent jaki mogłam dostać na Święta - odpowiedziała i przytuliła kotka 

- Nie ma za co, wiem że o takim marzyłaś, a to maleństwo potrzebuje domu i miłości, i wiem że ty i Matt mu to dacie 

- Jeszcze raz bardzo dziękuję, ale czy mogę mieć prośbę? 

- Pewnie, jaką? 

- Czy możecie przechować go do końca dnia? Ja na swoim stoisku nie mam warunków 

- Pewnie że możemy 

- Dziękuję - odniosła kotka na miejsce a sama żegnając się z dziewczynami wróciła na swoje stanowisko 

- No to laski, spełniłyśmy pierwszy dobry uczynek - powiedziała Elena 

- To prawda, oby więcej takich - odparła Bonnie, a Caroline zaczęła skakać 

- Ej, jakoś tu u nas trochę nudno, co powiecie na jakąś muzykę? 

- Super pomysł! - krzyknęły Elena i Bonnie 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top