18 (już wszystko dobrze)

- Już wszystko dobrze, nie martw się synku, wczoraj pan doktor podał wujkowi lekarstwa i wujek czuje się już lepiej, teraz jeszcze śpi, ale jeśli chcesz to możesz do niego zajrzeć - uśmiechnął się do syna 

- To dobrze, tato martwiłem się o wujka że też odejdzie tak jak mama, ale śnieżynka wytłumaczyła mi że wujek bardzo się zmęczył jak naprawiał nasz samochód i zasnął 

- To prawda kochanie, śnieżynka miała racje - posłał mi wdzięczny uśmiech 

- A ty tato też się dobrze już czujesz? Bo wczoraj płakałeś i o ciebie też się martwiłem 

- Wszystko dobrze, płakałem, bo wystraszyłem się stanem wujka, ale teraz już wujkowi nic nie grozi, więc czuje się dobrze, a na twój widok jest jeszcze lepiej skarbie, lepiej powiedz jak ty się czujesz, przepraszam że wczoraj się tobą nie zająłem 

- Nic nie szkodzi, to ja się bałem że będziesz na mnie zły 

- Ja zły, na ciebie? A z jakiego niby powodu miałbym być synku? 

- No bo byłeś smutny, wujek się nie ruszał, a ja zamiast cię wspierać zostawiłem cię samego 

- Skarbie mój najdroższy, nie martw się tym, nie byłem sam, byli zemną rodzice śnieżynki, a ja sam poprosiłem, by Elena cię zabrała i położyła do snu, skoro wujek też postanowił iść spać, sam wiesz jak długo jechaliśmy, a wujek kierował, sam byłeś zmęczony, a tylko sobie siedziałeś 

- No tak to prawda, ale czemu wujek musiał dostać lek jak nie jest chory, przecież tylko zasnął 

Widziałam jak na to pytanie Damon nie potrafi znaleźć dobrego wytłumaczenia, i chodź nie chciałam go okłamywać, bo od zawsze uważałam że kłamstwo jest zwyczajnie złe, to teraz nie widziałam innej opcji 

- Claus - zaczęłam a on na mnie spojrzał wyczekująco - Twój wujek musiał dostać leki, bo od tego zmęczenia waszą podróżą i naprawą auta dostał gorączki, wczoraj ci nie mówiłam, bo nie chciałam cię jeszcze bardziej martwić - Nie wiedziałam czy mi uwierzy ale miałam nadzieje że tak 

- To prawda tato? - zwrócił się do ojca, widocznie jemu ufając najbardziej 

- Tak to prawda, a teraz siadajmy do stołu i jedzmy, bo zaraz wszystko będzie zimne - zarządził Damon 

- A wujek? - zaprotestował Claus 

- Zje jak się obudzi, dajmy mu odpocząć 

- Ale nie będzie miał co jeść 

- O to się nie martw, jego porcje upiekę jak wstanie 

- Ja też mam pytanie - uniosłam rękę jak uczennica w szkole 

- Słucham panno Eleno? - zapytał Damon poważnym głosem groźnego szkolnego procesora 

Uśmiechnęłam się lekko i zapytałam 

- Czy wie pan może gdzie są moi rodzice? 

- Hmm - pokręcił głową na boki, zrobił zamyśloną minę i po zastanowieniu odparł pewnym siebie głosem: 

- Drogie dziecko, ja wiem wszystko - powiedział to tonem doświadczonego życiem starca, kontem oka widziałam jak Claus się nam przysłuchuje i świetnie bawi, bo na jego ubrudzonej od jedzenia buzi widniał szeroki uśmiech, ten widok mi się podobał, Damonowi chyba też, bo uśmiechnął się w tej samej chwili co ja 

- To gdzie oni są panie procesorze? 

- Poszli na jarmark zastąpić ich ukochaną córeczkę, by mogła odpocząć 

- Kochani rodzice, na nich zawsze można liczyć 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top