10 (starsza Pani)
Caroline po chwili przyniosła swój telefon i podeszła z nim do przyjaciółek
- Ej dziewczyny jaką piosenkę włączamy? - zapytała pokazując im listę utworów
- Wszystkie są fajne - stwierdziła Bonnie czytając tytuły - A ty co myślisz? - zwróciła się do Eleny
- Myślę że piosenka musi być wesoła, nasze stoisko tego wymaga, nie może być zbyt smutno, już sam fakt że mamy tu bezdomne zwierzęta jest przygnębiający, więc jak puścimy coś smutnego nikt do nas nie przyjdzie - oznajmiła z przekonaniem
- Elena ma racje, musimy przyciągać ludzi, a nie ich odpychać, te psy koty i cała reszta, potrzebuje radosnego domu i radosnych właścicieli - odparła Bonnie
- Macie racje dziewczyny, ale zastanawiam się czy można jeszcze jakoś zainteresować ludzi naszym stoiskiem, mamy cudne zwierzaki, wspaniały szyld, zaraz włączymy muzykę, ale to i tak za mało
- Caro ma racje, jeśli chcemy znaleźć domy dla tych ślicznotek, musimy zrobić coś jeszcze
- Ale co? - zapytała Elena patrząc zrezygnowana na dziewczyny
- Tego właśnie nie wiemy - odparły jej przyjaciółki
- Dobra puśćmy na razie muzykę, zobaczymy, może ktoś jednak przyjdzie, a w między czasie zastanowimy się co można jeszcze dodać - zarządziła Elena i włączyła piosenkę która jej zdaniem była najlepsza, chwyciła dziewczyny za ręce i razem w rytm piosenki zaczęły skakać, tańczyć, wygłupiać się i śpiewać, a przy tym brały co chwile któreś zwierzę by je lepiej pokazać i pobawić się z nim, inni widząc co robią dziewczyny też puścili muzykę, ale to przy ich straganie zaczęły gromadzić się ludzie
- Przepraszam, zaczęła starsza pani w zielonym płaszczu i czerwonym berecie
- Tak? - zapytała Caroline z szerokim uśmiechem
- Czy mogłabyś mi dziecko pokazać bliżej tego rudo-czarnego kotka którego przed chwilą miałaś na rękach? - zapytała z uśmiechem
- Oczywiście - odparła i po chwili przyniosła kota
- Czy mogę wziąć go na ręce?
- Tak proszę - starsza pani wzięła kota a ten chwile patrzył na nią swymi zielonymi oczami, po czym polizał ją po pomarszczonym policzku, z oczu kobiety popłynęły łzy, przytuliła kociaka i po chwili po wypełnieniu potrzebnych dokumentów odeszła szczęśliwa ze swoim pupilem, z przykładu starszej pani skorzystała jeszcze jedna dziewczyna adoptując dwa króliki i psa oraz trzy rodziny z dziećmi, biorąc dwa chomiki, szarego kota oraz świnkę morską
- Dziewczyny sukces! - krzyknęła Elena
- Tak masz racje - przytaknęły jej uśmiechnięte dziewczyny
- Myślę że jak na pierwszy dzień to poszło nam wspaniale, po mimo początkowych problemów - zauważyła Bonnie
- To prawda, ciekawe jak poszło reszcie - zastanawiała się Caroline pomagając umieszczać zwierzaki w aucie które po nich przyjechało
- Tak, ja też jestem ciekawa, ale bardziej zastanawia mnie to, jak wrócę do domu w tych butach, przecież się zabije - westchnęła Elena
- Nie martw się, odprowadzimy cię - zaproponowała Bonnie
- Dzięki dziewczyny
Po chwili auto odjechało a one złożyły stragan, przebrały się w swoje stroje i zamknęły przyczepę
- No hej, przyszłam po swojego kota - usłyszały
- O Vici, proszę - Elena podała jej pupila
- A gdzie chłopaki? - zapytała Bonnie
- Kupili sobie grzańca, wzięli mojego brata i poszli do baru oglądać mecz
- No tak, Enzo coś wczoraj wspominał
- Ej dziewczyny, skoro oni zrobili sobie męski wieczór, to my zróbmy sobie babski, no wiecie maseczki, jakiś romantyczny film i słodycze, a przy okazji ty wypełnisz dokumenty swojego kociaka - zaproponowała Elena
- O której mamy być? - zapytały jednocześnie
- 19:00 wam pasuje?
- Jak najbardziej - odparły
- Ale najpierw odprowadzicie mnie do domu
Tak jest księżniczko
.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top