Old me New people
Po wypiciu ciepłego napoju stwierdziłam, że z chęcią odwiedzę to miejsce drugi raz. Wstałam na równe nogi zarzucając na siebie kurtkę zdjętą wcześniej, sprawdziłam czy wszystko mam i pokierowałam swoje kroki spowrotem w stronę lady do poznanego wcześniej chłopaka który na widok moich poczynań ponownie zaczął się trząść
"Jeszcze raz dziękuję za herbatę najlepsza jaką w życiu piłam" blondyn skinął głową na znak, że przyjął moje słowa "Napewno zajrzę tu następnym razem miłej pracy" z uśmiechem zabierałam się do wyjścia uwcześnie mu machając jednak zanim zdążyłam przejść 3 kroki chłopak mnie zatrzymał
"Ack!" jego tiki się zwiększyły a jego usta ledwo wydawały jakiekolwiek spójne ze sobą słowa, ale w końcu udało mu się uspokoić "S-skoro jesteś tu n-nowa to...." zaczął ciągnąć za swoją źle zapiętą koszulę "Za duża presja!" czułam się dziwnie w tej sytuacji, ale z szacunku do niego udawałam osobę wogóle nie zestresowaną "Niedługo kończę zmianę i mógłbym cię oprowadzić! Ack!" wykrzyknął na jednym wdechu, a ja przetwarzałam właśnie wypowiedziane przez niego słowa "Augh! J-jeśli oczywiście chc-"
"Jasne! Pewnie!" wystrzeliłam nagle nie spodziewając się jak wysoko potrafię podnieść moją tonację "Mam na ciebie poczekać czy jakoś się ze mną skontaktujesz?" już wyciągałam telefon by podać mu numer czy coś dzięki czemu będzie mógł do mnie napisać
"Myślę, że możesz p-poczekać" jego uśmiech choć zakłócany wciąż rozganiał wszelkie czarne chmury na niebie "Ack! Coś nie tak!?" zdałam sobie sprawę, że stałam przed ladą patrząc się jak zahipnotyzowana na jego twarz "Augh! W-wolisz spędzić ten czas na dworze?! Za duża presja!" ożywiłam się na jego słowa
"Nie, nie wszystko w porządku!" zaczęłam wymachiwać rękami zupełnie jak on wcześniej "T-to ja- heh- am poczekam p-przy stoliku" speszona swoim działaniem szybko odeszłam do stolika przy którym wcześniej siedziałam
'Od kiedy ty się jąkasz co?' 'Ogarnij się jesteś w publice jakiś uroczy chłopak nie może tak na ciebie działać'
Uderzyłam się w policzki starając się zapomnieć o sytuacji sprzed chwili. Podniosłam wzrok na kubek stojący dalej na stole, a bardziej na dłonie które właśnie go zabierały. Niekontrolowanie spojrzałam na twarz Tweek'a by w sekundę odwrócić wzrok w drugą stronę nie chcąc pokazywać jak bardzo jestem zawstydzona. Odszedł tak szybko jak przyszedł by po umyciu kubka wrócił do mojego miejsca przebywania z zamiarem przetarcia gładkiej powierzchni. Udawałam zainteresowanie telefonem lecz w rzeczywistości był on zgaszony, a moje starania poskutkowały zostaniem przyłapaną na jawnym wpatrywaniu się w niego i podziwianiu jego poczynań. Zakryłam swoją twarz jakąś randomową gazetą leżącą na stoliku by usłyszeć czyjś perlisty śmiech
"Tweek nie mówiłeś, że przychodzi do ciebie taka urocza dziewczyna" wychyliłam oczy zza papieru chcąc mieć lepszy widok na tego kto przyszedł "Nigdy cię tu nie widziałem" oparł ręce na dopiero co startym stoliku i pochylił się w moją stronę
"Ack! Clyde bo ją w-wystraszysz!" blondyn wykrzyknął jakby miało to jakoś zadziałać na bruneta który jednak nic sobie z tego nie zrobił "D-dopiero się tu wprowadziła n-nie chcę żeby już miała o nas złe zdanie! Za duża presja!" brązowooki chwycił za kraniec gazety ściągając ją niżej by nie zasłaniała już mojej twarzy
Zbliżył się jeszcze bardziej tak, że czułam jego ciepły oddech na skórze. Jego oczy błyszczały iskierkami podekscytowania wpatrując się w moje rozkojarzone spojrzenie, usta rozchyliły się jakby nie panował nad swoim ciałem, dłoń sięgnęła do mojego policzka by ogrzać go swoim ciepłem.
"Jak masz na imię?" zapytał ciepło gładząc kciukiem moją skórę gdy ja wstrzymałam oddech "Dawno się wprowadziłaś?" zadał kolejne pytanie podczas gdy ja dalej analizowałam pierwsze
"Ja- Muszę jeszcze gdzieś wpaść!" szybko wstałam z krzesła które stworzyło głośny huk upadając na podłogę. Spojrzałam na Tweek'a który wydawał się trząść bardziej niż normalnie i ciągnął się za swoje roztrzepane włosy
"T-Tweek?" podniósł na mnie wzrok zaczynając pociągać za końce swojej koszuli "Masz tutaj mój numer, zadzwonisz gdy skończysz zmianę" podałam mu karteczkę którą zawsze nosiłam przy sobie właśnie na wypadek takiej sytuacji, a bardziej przyzwyczaiłam się nie wyciągać jej z kieszeni
Blondyn krzyknął na widok autentycznego zbioru liczb na kartce podczas gdy ja pomachałam na szybko chłopakowi stojącemu za mną i wyszłam jak najszybciej z przytulnego, ale jakże stresującego w tym momencie miejsca. Kierując swoje kroki w dalszą drogę poczułam powtarzające się wibracje w kieszeni mojej kurtki co mówiło o przychodzącym połączeniu, a osobą dzwoniącą okazała się moja mama
"Tak mamo?" od razu wiedziałam, że bez powodu by nie dzwoniła
"Skarbie ile jeszcze zajmą ci zakupy?" brzmiała na podekscytowaną, aż za bardzo "Przyszedł do nas ten chłopak co się na niego patrzyłaś z okna swojego pokoju-" podczas jej monologu weszłam do jakiegoś sklepu wyglądającego na cóś w rodzaju jednego, wielkiego schowka na rupiecie, czyli miejsca idealnego na znalezienie czegoś do pokoju "-jest naprawdę uroczy i bardzo miły, ma 16 lat tak jak ty więc napewno się dogadacie"
Nie słyszałam połowy jej słów, ale postanowiłam zachować to dla siebie "Jestem właśnie w trakcie szukania czegoś ciekawego myślę, że zaraz powinnam wrócić" pominęłam fakt jej wielkiego podekscytowania wiedząc, że nie ważne co zrobię ona i tak będzie myśleć po swojemu
"Dobrze czekamy" po tych słowach usłyszałam dźwięk rozłączania się i wróciłam do pełnego zajmowania się przeglądaniem wszelakich dekoracji. Były tu lampy, sztuczne kwiaty, części od różnych rzeczy typu samochody, farby, zeszyty, nawet wszelkiego rodzaju ubrania. Podeszłam do lady w momencie gdy nie mogłam znaleźć żadnej z rzeczy jakie potencjalnie chciałabym zdobyć.
~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~
Miła pani pomogła mi wybrać parę dekoracji. Kupiłam trochę sztucznego bluszczu który powieszę na ścianie, takie same sztuczne róże, udało mi się również znaleźć ledy co było dla mnie dużym zdziwieniem, parę naklejek które wzięłam właściwie tak po prostu bo były ładne i jeszcze parę zupełnie niepotrzebnych dla mnie rzeczy. Mniejsze przedmioty pochowałam do kieszeni kurtki by się nie pogubiły, a resztę niestety musiałam nieść w rękach. Czułam jak moje dłonie zaczynają marznąc coraz bardziej, a wiatr który zawiał sprawił, że sztuczne, zielone liście zasłoniły mi pole widzenia przez co musiałam zatrzymać się na środku chodnika. Chcąc ściągnąć z twarzy przeszkodę puściłam jedną stronę trzymanych rzeczy co spowodowało, że wylądowały na twardej powierzchni, a ja westchnęłam wiedzą ile zajmie mi powrót do domu w takim tępie.
Poczułam dotknięcie w ramię gdy schyliłam się by pozbierać porozrzucane dekoracje. Podniosłam wzrok zauważając telefon z napisaną wiadomością
- Potrzebujesz pomocy?
Zamrugałam kilka razy przechylając głowę by zobaczyć nadawcę którym okazał się chłopak z nieco roztrzepanymi, szarymi włosami i pięknymi oczami nazywanymi hazel eyes. Pod obiema stronami dolnej wargi miał kolczyki w kształcie małych kuleczek, a ubrany był w fioletową bluzę i podarte, jasnoniebieskie jeansy. Zaczęłam się zastanawiać jakim cudem nie jest mu zimno
- Wszystko dobrze? Patrzysz się bez słowa od conajmniej 2 minut
Otrząsnęłam się po przeczytaniu jego drugiej wiadomości
"Przepraszam po prostu...." zaczęłam ponownie zbierać moje rzeczy, a chłopak bez słowa czy kolejnego zbioru liter zaczął mi pomagać "Masz bardzo ładne kolczyki" wskazałam na jego srebrną biżuterię w kształcie smoka spoczywającą na jednym z jego uszu której wcześniej nie zauważyłam.
Chłopak skinął głową nawet na mnie nie patrząc. Zastanawiałam się czy nie potrafi mówić, a może po prostu nie lubi swojego głosu? Nie chcąc patrzeć się za długo zawiesiłam na swojej szyji długie, sztuczne róże obkrecając je jak szalik zaś mój towarzysz chwycił za sztuczny bluszcz. Większość rzeczy zostało zgarniętych przez chłopaka zaś ja niosłam parę mniejszych które nie były w stanie zasłonić mi widoczności. Cisza obejmowała naszą drogę w stronę mojego domu, chłopak nie miał na twarzy żadnych uczuć jakby stracił całą chęć życia.
"Jestem [y/n]" przedstawiłam się by jakoś przestać się stresować w jego obecności "Dzięki, że mi pomagasz" spojrzałam na niego kątem oka by zarejestrować kolejne skinienie głową
Zapadła kolejna cisza która została przerwana przez dźwięk dzwoniącego telefonu. Nieznajomy zatrzymał się przenosząc rzeczy do jednej ręki by móc odebrać. Czekałam z niecierpliwością by móc usłyszeć jego głos jednak po odebraniu jedynie wysłuchał co osoba po drugiej stronie ma do powiedzenia by w następnej kolejności rozłączyć się i wznowić swój krok. Patrzyłam przez chwilę na jego plecy do momentu w którym odwrócił się w moją stronę by zakomunikować mi, że już idziemy.
~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~
Trafiliśmy pod drzwi mojego domu, otworzyłam je za pomocą łokcia prawie się przewracając.
"Mamo wróciłam!" krzyknęłam nie zwracając uwagi na to, że tajemniczy chłopak stoi za mną
"Kochanie jak dobrze, że już jesteś" jej uśmiech rozpromienił się jeszcze bardziej widząc kto ze mną przyszedł "A kim jest twój kolega?" poruszała brwiami na moje zakłopotanie
Wtedy zdałam siebie sprawię, że tak naprawdę nawet nie znam jego imienia "Wpadłam na niego i postanowił pomóc mi z rzeczami" położyłam je na kanapie w salonie sygnalizując mu by również to zrobił jednak gdy chciał ściągnąć sztuczny bluszcz z szyji zdał sobie sprawę, że się poplątał "Poczekaj pomogę ci z tym" sięgnęłam do jego dłoni próbujących na ślepo rozplątać liście
Skupiłam się na umiejętnym przemieszczaniu lini by przez przypadek nie zaplątać ich jeszcze bardziej. Chłopak patrzył na moją skupioną minę podobnie, jak ja jakiś czas temu. Moja rodzicielka wycofała się spowrotem do kuchni zaczynając rozmawiać z kimś o kim zdążyłam zapomnieć.
Udało mi się rozplątać mojego niespodziewanego gościa, ściągnęłam z jego szyji liściastą linkę kładąc ją na oparciu kanapy i wracając wzrokiem na mojego towarzysza dalej nie okazującego żadnych uczuć.
"Już możesz iść- znaczy nie wyganiam cię ani nic z tych rzeczy tylko-" zaczęłam szybko tłumaczyć co miałam na myśli jednak nie potrafiłam dobrać dobrych słow w momencie w którym patrzył się na mnie swoimi pięknymi oczami "C-Chciałbyś się rozebrać? Znaczy! Rozgrzać!" zaczęłam wymachiwać rękami na swoją pomyłkę zakrywając nimi całą moją twarz
Chwycił za materiał mojej kurtki ściągając moje ręce by móc dalej kontynuować wpatrywanie się. Sięgnął do moich policzków zaczynając przyciągać mnie do siebie. Zakłopotana zamknęłam oczy żeby jakoś opanować bijące serce
"Dovahkiin" wyszeptał niskim głosem następnie odsuwając się i z uśmiechem wycofując się w stronę drzwi. Przed wyjściem pomachał mi patrząc na mnie przez swoje ramię
Oszołomiona odmachałam będąc w transie, dalej czując jego oddech na moim uchu przeszły mnie ciarki, a twarz oblała się ciepłem porównywalnym z gorączką. Szybko potrząsnęłam głową ściągając moją wierzchnią odzież by z oszołonieniem pokierować moje kroki w stronę kuchni gdzie przebywała moja mama
"Pożegnałaś się już z kolegą?" zagadnęła zauważając moją postać w drzwiach
"To nie jest mój kolega" wyjęłam kubek z szafki nalewając do niego wody "Po prostu na siebie wpadliśmy" zwróciłam moją uwagę na stół gdzie zobaczyłam rozmarzony wzrok blondyna którego obserwowałam z okna mojego pokoju "Cześć" pomachałam speszona widokiem chłopaka wiedząc na czym mnie przyłapał
"Hej" wesoło odwzajemnił gest jakby kompletnie zapomniał o tej krępującej sytuacji "Odkąd zobaczyłem jak patrzysz się na mnie z twojego pokoju od razu wiedziałem, że chcę cię poznać" zakrztusiłam się wodą którą piłam zaczynając kaszleć
Chłopak w sekundę skierował swoje kroki w moją stronę zaczynając lekko poklepywać mnie po plecach do momentu gdy przestałam chaotycznie wydychać z siebie powietrze. Podniosłam wzrok patrząc prosto w jego piękne, niebieskie oczy teraz skąpane jeziorem zmartwienia
"Już wszystko dobrze?" chwycił moją wolną dłoń w swoją gładząc w ciszy jej powierzchnię "Jestem Butters, a bardziej Leopold, Leopold Stotch ale wszyscy mówią mi Butters" uśmiechnął się rozwiewając wszystkie zmartwienia jakie kiedykolwiek mnie dotknęły "Hej jesteś tu? Może musisz usiąść?" zaczął kierować nas w stronę stołu gdzie moja mama ze szczęściem w oczach obserwowała scenę odgrywającą się przed nią
"[y/n]!" wypaliłam nagle prostując się i stając w miejscu "[y/n] Kailer, czuję się świetnie i przepraszam za patrzenie się na ciebie z okna mojego pokoju" zabrałam swoją rękę z jego uścisku zaczynając patrzeć w podłogę
Po chwili usłyszałam jego słodki śmiech rozpływający się w powietrzu jak zapach świeżo upieczonych ciasteczek.
"Naprawdę nie musisz przepraszać" obijął mnie ramieniem w geście dodania mi otuchy "Nie spodziewałem się, że ktoś nowy mógłby zwrócić na mnie uwagę" zakłopotany zaśmiał się dalej trzymając swoje ramię na moich barkach
"To może kolega pomoże ci w dekorowaniu pokoju?" subtelnie zasugerowała kobieta nie mogąc oderwać wzroku od dwójki nastolatków "Szkoda, że tamten chłopak sobie poszedł wydawał się naprawdę sympatyczny" niewinny uśmiech wstąpił na jej usta powodując moje zakłopotanie
"Chodźmy Butters" wyciąganęłam go z kuchni uciekając od żenującej sytuacji
"Do zobaczenia pani Anno" pomachał ucieszony wracając wzrokiem do mojej osoby "Masz rodzeństwo?" zapytał ciekawsko zabierając z kanapy potrzebne nam rzeczy podczas gdy ja wyciągałam z kieszeni kurtki mniejsze przedmioty
"Dziwię się, że moja mama ci tego nie powiedziała"
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top