Trochę Dziwne #38

Minęło trochę czasu. Alice szybko wkupiła się w moje łaski. Wreszcie miałam kogoś z kim mogłam chodzić na zakupy. Esme pokochała i ją i Jaspera od samego początku. Jasper wciąż wydawał mi się nieco dziwny, ale Alice prosiła bym dała mu czas, a ja to uszanowałam. Edward i Alice to zestawienie jak kot z myszą. Czyli co zrobi Al szybko wywołuje wściekłość Eda.

Chociaż bywają czasem słodcy jak prawdziwe rodzeństwo. Jak dla mnie to obecność Alice wyrwała Edwarda z tego... Zamrożenia. Gdyby nie to, że się u nas z Jasperem pojawili możliwe, że Edward wpadłby na bardzo głupi pomysł. Miał już jakieś dziwne myśli i chyba początki depresji. Teraz znów się śmiał.

Cieszyło mnie to. No jasne. Mnie też czasem wkurzał, ale bądź co bądź to wciąż był mój brat. Na szczęście ja miałam Emmetta. Nie mogłam przy nim czuć się samotna. Zajmował każdą sekundę mojego czasu. Siedzieliśmy właśnie w salonie. Emmett obejmował mnie ramioniem. Alice tuliła się do Jaspera i trzymała nogi na kolanach Edwarda, który udawał, że tego nie widzi.

W pewnym momencie Alice wyprostowała się jak przy wizji i spojrzała na mnie - Rosalie, twoja kolej na polowanie, jakoś nieciekawie wyglądasz- odparła, a ja zerwałam się z miejsca odruchowo dotykając twarzy - Matko nie strasz... - odparłam, a potem ruszyłam do wyjścia - Wrócę niedługo - odparłam patrząc na nich podejrzliwie. Czułam, że coś kręcą. To było dziwne. No, ale Alice miała czasem takie dziwne momenty, więc przyzwyczaiłam się.

Ruszyłam do lasu. Niczym tygrys brałam na cel kolejne ofiary. Może faktycznie byłam głodna. Kiedy już się pożywiłam pobiegłam do pobliskiej rzeki i umyłam ręce oraz usta. Poprawiłam odrobinę włosy i mogłam wracać do domu. Biegłam szybko spodziewając się, że Alice wywinęła mi jakiś głupi żart, ale gdy weszłam do domu był tylko Emmett. Alice siedziała u siebie z Jasperem, a Edward najwidoczniej gdzieś się szlajał.

Często lubił tak sobie znikać. Usiadłam Emowi na kolanach, a on pocałował mnie tak jak zwykle, ale widać też było, jakby coś ukrywał. Znałam go od dawna i wiedziałam, kiedy coś ukrywał. Teraz ewidentnie coś go trapiło, ale nie chciał tego wyznać. Ruszyłam do siebie. Usiadłam na łóżku, tak miałam w pokoju łóżko. Odkąd pojawiła się tu Alice wszystko się pozmieniało. Nie, nie mylicie się, łóżko wcale nie miało mi służyć do snu. Jak to nazwała Al miało być do przyjemności.

Emmett niepewnie wszedł do mnie i pocałował w policzek. Potem w szyję. Złość od razu mi minęła i zaczęłam odwzajemniać jego pocałunki. Kontrolował się. Nie wiedziałam dlaczego ani razu nie chciał się ze mną przespać. Alice i Jasper sobie nie żałowali. Em był inny. Kiedy byłam w samej bieliźnie przykrywał mnie jedwabną pościelą i obejmując tulił w ramionach.

To w sumie było słodkie. Jednak zachowanie jakie miał. To, że praktycznie nic nie mówił już skłaniało mnie do sporych podejrzeń. Przecież jemu nigdy nie zamykała się buzia. Myślałam, że pewnie Edward albo ktoś z rodzeństwa czymś go obraził. Przecież nie mógł się tak zachowywać bez powodu. - Emmett czy coś się stało? - zapytałam, a on spojrzał mi w oczy i uśmiechnął jakoś sztucznie.

To nie był ten uśmiech. - Jutro ci powiem, dobrze? - odparł i wszystko było jasne. Coś się stało jak byłam na polowaniu. Wizja Alice. - Czy to ma coś wspólnego z wizją Al? - zapytałam, a on przytaknął. - Tylko obiecaj, że zaczekasz, aż sam Ci wyjaśnię o co chodzi, proszę... - ostatnie wręcz wyszeptał. Co się dzieje.

Myślałam coraz bardziej przejęta. - Obiecuję - odparłam cicho i pocałowałam go czule. - Kocham cię - wyszeptałam. Martwiłam się. Może coś zrobiłam źle? Tak rzadko mówiłam, że go kocham. Tak ciężko mi było pozbierać się po Roycie. On można powiedzieć wpadł mi w ramiona. Nie chciałam go stracić. Kiedy tak się zachowywał miałam różne czarne myśli. Może chce odejść? Może nie chce już ze mną być?
To wszystko było trochę dziwne.

#Od Autorki

Kolejny rozdział. Mam trochę żal do siebie, bo dawno nie dodawałam tu rozdziału. No, ale skoro znowu ruszyło opo o Edwardzie to musiałam też zabrać się za to.

Uprzedzam, że niektóre rozdziały będą się nieco różnić od tych w opowieści o Edwardzie, bo głupio jest tak praktycznie wszystko kopiować. Wprowadzenie zmian trochę odświeży to opo, tak myślę.

Jeśli podoba wam się ten rozdział to dawajcie gwiazdki i komentarze. ⭐⭐⭐⭐

Pozdrawiam

Roxi

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top