Rozdział 2
- Witaj Harry w Szkole Magii I Czarodziejstwa Hogwart! To twój nowy dom - Oznajmił wesoło i energicznie Gellert.
Chłopaka wzrok powędrował od razu do wielkiego jeziora, na którym dryfowały spokojnie łódki.
- Ach tak! To Przystań - miejsce, w którym przechowywane są łodzie przewożące pierwszoklasistów przez jezioro. Jest to swego rodzaju podziemny port, do którego przybywają wszyscy jedenastolatkowie 1 września każdego roku.
- Skąd wiedziałeś, o czym chcę wiedzieć? - Zapytał lekko speszony chłopak, a na jego twarzy pojawiła się konsternacja.
- Wybacz mi mój drogi, ale moja magia umysłu jest naturalna i ciężko mi nie łapać kawałków twych myśli - Wytłumaczył, jego dłoń powędrowała na dolną część pleców chłopaka.
- Co to? - Zapytał postanawiając ignorować poprzednie zdanie mężczyzny. Wykazał dłonią na oddaloną wieżę, która wyróżniała się na tle nieba.
- To jest Wieża Północna znana również jako wieża wróżbiarstwa. Jedna z wielu wież Hogwartu. Mieści się w niej klasa Wróżbiarstwa. Na jednej ze ścian przy krętych, stromych schodach wisi portret Sir Cadogana.
- Wróżbiarstwo? - Zakwestionował marszcząc brwi.
- Owszem, jeśli osoba, która to uczy ma talent nie powinno być problemu - Odparł szybko widząc, że chłopak chce coś dodać - Wydawać się to może nieprawdopodobne, ale zapewniam cię niektórzy zostali obdarzeni niezwykłymi talentami.
- Jeśli to jedna z wież to jakie są inne? - Zapytał Harry, przystając przy mężczyźnie i pozwalając, aby ich ramiona się dotykały.
- Dobre pytanie, pozwól - Starszy czarodziej wziął jego dłoń w swą własną i zaczął pokazywać.
- Wieża Astronomiczna znajduje się bezpośrednio nad Dziedzińcem Transmutacji. Jest otoczona balustradą, a na jej szczycie odbywają się lekcje astronomii. Myślę, że ci się spodoba, tylko musisz mi obiecać, że nie będziesz tam szedł samemu w nocy.
- Czemu? Jest coś tam niebezpiecznego?
- Sami uczniowie są niebezpieczni dla siebie. Ta wieża jest najwyższa ze wszystkich, przez co często zdarzają się przypadki jak ktoś próbuje skoczyć z niej w środku nocy - Wytłumaczył cicho nagle tracąc swą energię.
- Och? Nie musisz się martwić, nie zamierzam znikąd skakać - Powiedział chłopak, jego zielone oczy wpatrywały się uparcie w ziemie jakby przestraszone co dostrzegą na twarzy Dyrektora - Nie musisz się o mnie martwić, potrafię zadbać o samego siebie.
- Myślę, że to już czas, aby ktoś to zrobił. Zostałeś wystarczająco zraniony podczas tych dziewiętnastu lat - Wziął chłopaka dłoń wskazał na kolejną wieżę - To jest Dziedziniec wieży z zegarem jest jedną z najstarszych części zamku. Kamienne konstrukcje są już mocno zniszczone. Pośrodku dziedzińca znajduje się zabytkowa fontanna otoczona figurami orłów, a nieco dalej rośnie stara grusza. Z dziedzińca można się dostać na Wieżę Zegarową oraz kryty most prowadzący do Chatki Gajowego i Sowiarni.
- Macie Gajowego?
- Tak nazywa się Rubeus Hagrid jest pół olbrzymem. To jest Mroczna wieża znajduje się tuż przy Wieży Astronomicznej, w pobliżu Dziedzińca Transmutacji. Dawniej mieściło się tam więzienie. Ma siedem pięter, mnóstwo cel.
- Czemu szkoła ma więzienie? - Zapytał lekko zaniepokojony chłopak.
- Czasy się zmieniły, nasi przodkowie mieli inne tradycje jak i zasady. Nie martw się mój drogi ta wieża już nie jest używana.
Harry pokiwał głową i ziewnął nagle czując się zmęczony, Gellert na niego spojrzał i uśmiechnął się delikatnie.
- Złap mnie za ramię, myślę, że już pora, abyś dostał swój pokój i odpoczął.
Gdy chłopak go złapał zniknęli z zielonych polan zamku.
Oczywiście aportacja była straszna dla Harry'ego i gdyby nie powstrzymująca go ręka zapewne wylądowałby na podłodze. Pomieszczenie, w którym się znajdowali było naprawdę imponujące. Chłopak jeszcze niczego takiego nie widział, elegancko jednak szykownie - tak by to nazwał.
- Jesteśmy teraz w mym Gabinecie. To tutaj dzieją się ważne sprawy dotyczące szkoły - Powiedział mężczyzna, a jego oczy wylądowały na biurku, na których spoczywała kupa listów.
Gabinet był czymś z bajki - Wielki i piękny okrągły pokój, pełen dziwnych cichych odgłosów. Na stołach o cienkich, wrzecionowatych nogach stały rozmaite srebrne urządzenia, warczące, wirujące i wypuszczające obłoczki dymu. Ściany były obwieszone portretami.
- Czy te portrety się ruszają? - Zapytał w szoku robiąc parę kroków do przodu, aby się lepiej przyjrzeć nowemu odkryciu.
- Owszem - Zaśmiał się lekko Gellert - Niezwykłe, nieprawdaż? Ale nie sterczmy tu zbyt długo, jutro będzie czas na eksplorowanie wszystkiego. Proszę podążaj za mną.
Harry patrzył w lekkim szoku jak jedna z szaf z książkami się otwarła, a za nią znajdują się schody prowadzące w dół. Chłopak szedł bardzo blisko starszego czarodzieja czując się niepewnie w nowym otoczeniu. Nie szli długo, prawie wpadł na Gellerta gdy ten nagle zatrzymał się w miejscu.
- Proszę o ostrzeżenie następnym razem - Mruknął pocierając nos, który obił się o plecy mężczyzny.
- Wybacz mi, jesteśmy na miejscu.
Harry zmrużył oczy gdy nagle jasne światło oślepiło jego wizję, pomrugał szybko, aby się przyzwyczaić, a potem lekko westchnął. Pokój ten był luksusowy w porównaniu z jego poprzednim mieszkaniem. Wszedł do środka i rozglądnął się dookoła. Ściany pokoju były beżowe, a podłodze znajdowało się czarne śliniące drewno, w kominku trzaskał wesoło ogień, a pomieszczenie było umeblowane w eleganckie meble z mahoniu z dodatkami zamszu. Jego czy powędrowały do trzech zamkniętych drzwi - był ciekawy co się za nimi kryje.
- To twój nowy dom! Mam nadzieję, że nie będziesz miał nic przeciwko, że będziemy razem mieszkać. Nie chce cię zostawić samemu, myślę, że lepiej jeśli cię pokieruje w tym nowym świecie.
- Nie mam nic przeciwko. Nawet cię lubię, może jesteś czasami dziwny, ale nie mogę nic mówić na ten temat, bo też nie jestem najnormalniejszą osobą na tym świecie - Odparł Harry starannie wybierając swe słowa, aby nie urazić mężczyzny.
- Świetnie! Usiądź, a ja przyniosę herbatę i jakieś ciastka.
Chłopak znalazł się na kanapie dotykając delikatnego materiału i rozmyślając nad dzisiejszym dniem. Gdy naprzeciwko niego została postawiona biała filiżanka z wdzięcznością ją podniósł i ostrożnie wziął łyk napoju. Od razu powitał go smak herbaty, ale jeszcze sensacja alkoholu. Spojżał się na Gellerta podnosząc jedną brew w rozbawieniu.
- Trochę nigdy nie zaszkodzi, a wyglądasz jakbyś potrzebował czegoś na rozluźnienie nerwów - Wytłumaczył siadając koło niego.
- Nie chcę być nie miły, ale czy zawsze wszystkich uczniów tak traktujesz?
- Zależy co masz na myśli - Zakwestinowował wesoło.
- Trudno mi było nie zauważyć jak blisko się mnie trzymasz - Wytłumaczył chłopak nie przerywając ich kontaktu wzrokowego.
- Nie, jesteś jedynym. Co mogę ci powiedzieć, jesteś wyjątkową istotą i pragnę cię poznać lepiej.
- Dziękuje, miło mi to słyszeń. Patrząc na ciebie, myślałem, że już jesteś w szczęśliwym małżeństwie.
- Wyglądam aż tak staro? - Oburzył się, ale na jego ustach zagościł mały uśmieszek - Prawda jest taka, że wole mężczyzn. Co do mojego wieku, naprawdę chcesz wiedzieć?
- Tak - Stwierdził krótko chłopak, a na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek - Chyba się nie boisz?
Śmiech starszego mężczyzny obił się echem po pomieszczeniu.
- Nie, nie mam strachu co do mego wieku. Mam 50 lat - Odparł rozbawiony mężczyzna - Obrzydza cię to?
- Nie wyglądasz na tyle, jesteś intrygującym mężczyzną - Przyznał cicho Harry i odstawił filiżankę na stół, aby oprzeć głowę o oparcie kanapy - Co teraz?
- Teraz mój drogi, chcę, abyś porządnie wypoczął. Drzwi do twego pokoju są po prawej, a łazienka jest po lewej. Moja sypialnia znajduje się obok łazienki.
Harry wstał i się rozciągnął.
- Pozwolisz w takim razie, że wezmę kąpiel i pójdę spać - Powiedział kierując się w stronę łazienki.
- Oczywiście, tylko jeszcze jedno Harry - Gdy chłopak się odwrócił do niego kontynuował - Jeśli nie będziesz mógł spać, nie krępuj się, aby dołączyć do mej sypialni.
Młody czarodziej nie powstrzymał się i parsknął cicho śmiechem kręcąc głowę z niedowierzania.
- Będę cię do tego trzymać, nie zapomnę o tym - Ostżegł go figlarnie i zniknął za drzwiami.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top