| osiem |
- Chciałabym wybrać się na wieczorny patrol. Karmelowa Łapa do tego czasu powinien mnie wypu...
- Miałaś iść na poranny patrol - przerwał jej. - Wolałaś jednak spędzić czas tutaj w towarzystwie swojego niezdarnego przyjaciela. Nie masz na co liczyć.
Grzmiąca Łapa, oniemiała ze wściekłości, najeżyła się mocno, co Węglowa Gwiazda zauważył i skarcił ją ciosem w ucho. Kotka miauknęła zaskoczona, czując pulsujący ból. Lider nie użył pazurów, ale uderzenie było silne.
- Jeśli mam być szczery, od dawna planowałem przenieść cię na stanowisko medyka. Spędzasz z Karmelową Łapą więcej czasu niż w lesie na polowaniach - warknął Węglowa Gwiazda, odwracając się ku wyjściu. Przystanął, zanim zniknął na zewnątrz. - Ceremonia będzie już wkrótce. Przygotuj się. Nie pozwolę, by taki leniwy kot jak ty został Wojownikiem.
Pierwszą myślą Grzmiącej Łapy było czy tak samo postąpiłby z jej siostrą. Czy kiedykolwiek ją uderzył? Czy kiedykolwiek jej nienawidził?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top