4

Czkawka wrócił do domu gdzie czekał na niego Stoivk.
-Synu to ty! Ty żyjesz! Tak się martwiłem o ciebie!
-ty się martwiłeś?-zapytał ździwiony Czkawka
-Jasne że tak, kiedyś myślałem że jesteś największą miernotą jaka chodziła po tej wyspie, ale dziś widziałem ujrzałem kogoś gorszego niż ty, zdrajce wikingów kogoś kto lata na smokach!
-ale, ale jak lata na smokach?-powiedział Czkawka jąkając się ze strachu przed ojcem
-też chciałbym to wiedzieć moglibyśmy wtedy schwytać smoka i lepiej uczyć kadetów zabijanie tych bestii
-(w myślach) a ten jak zawsze o zabijaniu smoków
-dobra to dobranoc
-dobranoc Ojcze
Następnego dnia
Pobiegłem szybko do Szczerbatka z koszem ryb na śniadanie widząc po drodzę wikingów którzy pomagali w odbudowie drzwi od twierdzy.
-czesc Mordko moja-powiedziałem głaszcząc bestię po pysku
-to co lecimy na nich? W dzień żeby się nas jeszcze bardziej bali?
Lecimy do portu po drodze niszcząc różne domy uśmiechnołem się gdy zobaczyłem jak brygada ogniowa stara się zgasić płonący dom. Szybowaliśmy przy wodzie niszcząc statki i na końcu cały port.

To jest życie które mi się podoba.
______________________________
Jak wam się podoba Czkawka poszukujący zemsty na całej osadzie, komu w kolejnym roździale się dostanie, czy czkawka da radę zataić swoją tożsamość przed innymi?
______________________________

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top