| Rozdział 7 |

Shane zachował się jak burak co lekko zirytowało większą część grupy. Rick nie był zadowolony, że jego przyjaciel był aż tak agresywnie nastawiony do ich gospodarza, były szeryf spojrzał na bruneta wymownie. Shane wywrócił oczami i chwycił za kieliszek z winem, Alex zerknęła na niego czując, że no zjebał nastrój. Również chciała dowiedzieć się więcej o tym, co wydarzyło się kilka miesięcy temu, ale nie w takim momencie. W końcu czuli się bezpiecznie i spędzali miło czas, ba Daryl Dixon rozerwał się i był w stanie pożartować. A to jest tak samo rzadkie jak zaćmienie słońca. Doktor Jenner wypił zawartość swojego kieliszka i wstał z krzesła.

— Chodźcie za mną, a wam wszystko wyjaśnię. 

Zaintrygował ją. Odsunęła krzesło i razem z resztą drużyny szła krok w krok za mężczyzną. Musieli zejść o jedno piętro niżej, co widocznie niezbyt pasowało Carol, kobieta jak się okazało cierpiała na klaustrofobię i sam fakt, ze znajdowali się pod ziemią był ciężkim do strawienia. Mężczyzna idący przed nimi otworzył szklane drzwi i zaczął przepuszczać wszystkich.

—  Vi, włącz zasilanie. 

Jenner odezwał się, a pokój został oświetlony. Dziewczyna mogła ujrzeć kilka stanowisk pracy i wiele komputerów. Obróciła się, a jej uwagę przykuł ogromny ekran wmontowany w ścianę. Rozchyliła lekko usta i zaczęła wsłuchiwać się w słowa doktora. Połowy nie rozumiała, drugiej połowy nie kumała. Krótko i na chłopski rozum, mężczyzna omówił szczegółowo jak działa ludzki mózg przed zainfekowaniem i jak działa po zainfekowaniu. Okazuje się, że po przegranej walce uaktywnia się tylko mała część mózgu. Wpatrywali się w monitor, na którym został ukazany obiekt testowy. Kobieta oparła się dłonią o blat, wzdrygnęła się lekko widząc jak coś przebija czaszkę obiektu. Sophia, która stała niedaleko niej wtuliła się w ciało swojej matki. Carol przycisnęła ją mocniej do siebie i spuściła lekko głowę.

Wpatrywała się w monitor do momentu, w którym nie poczuła dłoni na ramieniu. Odwróciła lekko głowę i napotkała wzrok Dixona. Gestem dłoni kazał jej iść za sobą. Okazało się, że tak skupiła się na ukazanym obiekcie, że nawet nie dotarło do niej jak reszta drużyna zaczęła iść dalej. Przyspieszyła kroku i już po chwili szła razem z resztą. Jenner zaprowadził ich w inną część budynku, gdzie znajdowały się kwatery z miejscem do spania.

—  Nie są to nie wiadomo jakie warunki, ale kanapy są wygodne. —  odwrócił się w ich kierunku i zatrzymał. —  W budynku działa klimatyzacja co jest dużym udogodnieniem. Na końcu korytarza po prawej jest świetlica, pewnie spodoba się waszym dzieciom. Proszę tylko o nieuruchamianie urządzeń. Na lewo są prysznice z ciepłą wodą. 

—  On powiedział ciepła woda?—  Glenn odwrócił się do T-Dog'a, który również podzielił jego entuzjazm. 

Brunetka podeszła do jednych z drzwi i chwyciła za klamkę. Weszła do środka i uśmiechnęła się lekko, było to małe pomieszczenie. Na środku przy ścianie stała rozkładana kanapa z przygotowaną pościelą. Przy ścianie obok drzwi była mała szafa, a przy niej regał z książkami. Zrzuciła plecak na podłogę i kucnęła, nie mogła odpuścić sobie ciepłego prysznica. Odsunęła zamek i z wnętrza wyjęła czarną luźną koszulkę z logiem zespołu oraz szare dresy ze ściągaczami. 

***

Czuła jak ciepłe krople wody spadają na jej ciało. Odchyliła głowę do tyłu i przejechała dłońmi po twarzy, prawie zapomniała jakie to uczucie, móc się wykąpać w normalnych warunkach. Chwyciła z półki żel do kąpieli o neutralnym zapachu i namydliła swoją skórę, przejeżdżała dłońmi po niej chcąc pozbyć się tego całego brudu. Spojrzała na szampon leżący obok żelu i chwyciła go w dłonie, nalała go trochę na dłoń i odłożyła. Zaczęła wcierać substancję we włosy.

Jej prysznic potrwał około dwudziestu minut. Odświeżona i ubrana w wcześniej przygotowany strój wyszła z pomieszczenia. Ręcznikiem, który znalazła w pokoju wycierała włosy. Otworzyła drzwi od swojego pokoju i weszła do środka. Usiadła na kanapie, rozglądając się. Nie była zmęczona na tyle by iść już spać. Jej wzrok zatrzymał się na regale z książkami. Wstała szybko i zawiesiła ręcznik na stojącym krześle, podeszła do regału i chwyciła pierwszą lepszą książkę. "Poznaj ludzkie ciało", no tak czego ona się spodziewała po takim miejscu? "Zmierzchu"? Otworzyła książkę i przeczytała pierwsze zdanie, a po pokoju rozniósł się dźwięk pukania. Zamknęła książkę i szybkim krokiem podeszła do drzwi, uchyliła je i spojrzała zaskoczona na mężczyznę stojącego zza nimi. Zmierzyła go wzrokiem i dostrzegła butelkę wina w jego dłoni. 

—  Coś chciałeś Shane? — zapytała wpatrując się w niego, mężczyzna miał na szyi trzy zadrapania. Shane położył dłoń na framudze drzwi i spojrzał na nią uważnie. 

—  Napijemy się? —  zapytał, a ta tylko przymknęła oczy na chwilę. Waliło mu z ryja jak z gorzelni, a sam nie mógł już ustać prosto. Pokiwała głową na nie, a on tylko zmarszczył brwi. Zabrał dłoń z framugi i położył ją na ramieniu kobiety, spojrzała na niego zniesmaczona. Shane zaczął zjeżdżać nią coraz niżej. —  To możemy coś innego porobić.

—  Wybacz, ale potrzeba więcej alkoholu, żebym chciała się z tobą przespać. 

Burknęła i odrzuciła jego rękę. Mężczyzna spojrzał na nią zdziwiony i gdy miał coś dodać, brunetka zatrzasnęła mu drzwi przed nosem, po czym usłyszał dźwięk przekręcanego klucza. Westchnął głośno i stanął bokiem, opierając się o drzwi. Spojrzał na wpół wypitą butelkę. chciał znów zapukać do drzwi gdy poczuł jak ktoś z całej siły przywalił mu z barka w ramię.Syknął cicho i spojrzał jak obok niego przechodzi Daryl. Mężczyzna podszedł do drzwi prowadzących do jego pokoju. Przystanął i spojrzał chłodno na bruneta.

—  Jaki masz problem Dixon? —  zapytał wściekle odrywając się od drzwi dziewczyny. Daryl położył dłoń na klamce i prychnął.

—  W tym momencie nie mam. — powiedział nie spuszczając z niego wzroku. —  Ale jeśli stąd nie odejdziesz, to te ranki z szyi będą twoim najmniejszym zmartwieniem.

—  Uderzysz mnie? —  zapytał z drwiącym uśmiechem.

—  Jeśli zachciało ci się ruchać, to idź do Lori. —  odparł otwierając drzwi. —  W obozie była chętna na zabawy z tobą. 

Shane zacisnął usta, ale nic na to nie odpowiedział. Wiedział, że w tym stanie nie miałby z nim szans. Wyminął go i zaczął iść w stronę swojego pokoju. Dixon odprowadził go wzrokiem po czym zniknął zza drzwiami swojej sypialni. Zapalił światło i zaczął ściągać swoją koszulę. Rzucił ubranie na krzesło. Usłyszał jak ktoś idzie po korytarzu, wywrócił oczami myśląc, że Shane wrócił. Odwrócił się i spojrzał na swoje drzwi, spod których ktoś wsunął mu kartkę. Podszedł bliżej i schylił się po nią. Spojrzał na napis na niej uśmiechając się lekko.

"Dziękuję."

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top