Rozdział 10 - Potrafi użyć szantażu

**POV. Ethan**

Stałem z Sofie i Dominic'iem gdy poczułem ukłucie w sercu. Złamałem Dominika za ramię, i ścisnąłem kawałek materiału od jego bluzy.
- O k... - w oczach zakręciła mi się łza.
- Ethan?! - pisnęłam Suzi i ujęła moją twarz.
- J-..jest ok..e...j! - próbowałem coś z siebie wydusić, i po chwili poczułem ulgę. - z trzeba znaleźć Nathana, i to w trybie natychmiastowym. - powiedziałem biegnąc do głównego korytarza...

*𝚃𝙸𝙼𝙴 𝚂𝙺𝙸𝙿*

Kiedy znalazłem Nathana, siedział grzecznie pod szafkami. Ale kiedy podszedłem bliżej poczułem że jest coś nie tak.
- Ethan.. czy ja naprawdę nie nadaję się na chłopaka? - wydukał prawie dławiące się łzami. Nigdy nie potrafiłem widzieć go płaczącego, czy smutnego. Rozrywa ło mnie to na miliony kawałków.
- Jestem pewien że jesteś zajebistym chłopakiem, a to że L... zrobił skok w bok, to już jego sprawa a nie twoja, rozumiem że był całym twoim światem, ale myślę że trzeba odpuścić. Gdyby cię kochał, poszedłby sam na tą imprezę? - usiadłem obok niego i zacząłem patrzeć się przed siebie.
- Czy.. uh...- próbował coś powiedzieć, ale nie miał najwyraźniej na to siły.
Nathana opadł na mnie, i po chwili poczułem jak jego ciało się rozluźnia. Na korytarz wszedł Levi ze swoją nową dziewczyną. Widziałem jak z3rkał ukradkiem na Nathana, ale ilekroć chciał podejść Clare go ciągnęła do siebie. Coś mi tu śmierdziało...

*𝙰𝚐𝚊𝚒𝚗 𝚃𝚒𝚖𝚎 𝚂𝚔𝚒𝚙*

- Jak się on czuje? - spytał Dominic.
- Chyba dobrze, powiem tyle wam że coś mi tu śmierdzi z Levim, i z tym wszystkim z Clare...
- Jednymi słowy będzie dym. - powiedziała wyciągni|ta z swoich myśli Suzi.
- Też tak myślę. Dobrze wiemy jaka jest Clare, i dobrze wiemy że potrafi użyć szantażu aby...
- Czekaj powtórz ostatnie słowa. - przerwałem Dominicowi.
- Potrafi użyć szantażu. - powtórzył.
- A to sz••ta! - krzyknął wystarczająco głośno aby Nathan się obudził. Nigdy nie miał twardego snu, więc zawsze bynajmniej próbowałem mówić albo rozmawiać cicho.
- Co wy się tak dżecie mi tu.. - powiedział przebierając oczy.
- Sory.. - powiedziałem podchodząc do brata. Objął go i zamknąłem w Szczęsnym uścisku. Suzi podeszła i zrobiła to samo, a kolejno Dominic też.
- Nie odchodźcie.. - mruknął, wtulona we mnie jak w ulubionego pluszaka Nathan i jeszcze bardziej się przytulił.
- Nie odejdziemy.. - powiedziała Suzi i zaczęła gładzić Nathana po plecach.

**𝙿𝙾𝚅. 𝚂𝚞𝚣𝚒**

- Siema Nathan. - powiedział Dominic żegnając się z chłopakiem.
- Siema, do jutra. - odpowiedział.
Podeszłam do Nathana i chwyciłam go za rękę. Splot łamie nasze palce choć nic do niego nie czułam. Często to on mnie łapał tak za rękę i nawet muszę powiedzieć że bardzo to lubiłam.
- Słucham cię kwiatuszku. - powiedział spoglądając na mnie.
- Mam do ciebie sprawę możemy porozmawiać u ciebie? - powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Jasne dlaczego by nie? Skoro masz sprawę to prze dyskutujemy ją u mnie.
Nathan wziął mnie jak pannę młodą i poszedł że mną na schody. Zauważyłam że odkąd wyszła ta cała afera z Clare i Levim, Nathan się zmienił. Inaczej się porusza, inaczej przy nas się zachowuje.
- A więc, o czym chciałaś rozmawiać? - spytał stawiając mnie u siebie w pokoju na ziemię.
- Jest sprawa bo.. czy byłaby możliwość aby przenocował u ciebie mój kuzyn..? Ja wiem że to rodzina moja i Cla.. i ja rozumiem że masz niechęć do nas i.. - i w tym momencie zatkało mi buzię.
- Ćsiii... Przenocuje go. Nie musisz panikować. - powiedział przytulając mnie. Czułam się bezpiecznie przy nim, i przy Ethanie, nawet przy Dominicu. Każdy z nich bronił mnie na inny sposób.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top