Rozdział 2 - Bolesna prawda

Stanąłem w szoku kiedy to w drzwiach stanęła Clare. Omijała mnie zrokiem. Jej siostra... Była to mała i jeszcze bardzo młoda dziewczyna. Na nosie miała lekkie piegi i duże okulary. Totalne przyciwieństwo Clare. Miała szczupłe nogi i chudą* talię. Jej oczy były cudne, koloru bodajrze skórki od limonki.

- Idziesz..? - spytałem widząc speszoną dziewczynę. Pewnie była młodsza ode mnie i się mnie bała czy coś..?

Mama zaprosiła nas do stołu. Ruszyłem.  Odsunąłem krzesło dla miedzianej dziewczyny. To znaczy... Kolor jej włosów był miedziany. A mówią że rude to wredne. Nie prawda. Właśnie przedemną siedział najsłodszy słodziak... Czekaj czekaj... Co ja gadam?! 😞

Usiadłem obok niej, i niefortunnie usiadłem na przeciw Clare... Cholera.

Matka powiedziała smacznego. Zaczęliśmy rozmawiać po zjedzonym posiłku.

- Ile jesteście razem? - wtrąciła moja rodzicielka.

Clare spojrzała na na Ethana i w końcu powiedzieli chórem.

- Rok... - wstałem od stołu z wielkim impetem i pobiegłem na górę do swojego pokoju.

**Suzi**

Patrzyłam kątem oka z zaciekawieniem na śnieżno włosego. Jego wyraz twarz i jego sylwetka były idealne. Kiedy Clare powiedziała ile jest razem z tym całym Ethanem, śnieżno włosy wstał od stołu niepotrzebnie robiąc szum. Za kwadrans nie wrócił, więc stwierdziłam że pod pretekstem wyjścia do łazienki, przejdę się do jego pokoju.

Szukałam i szukałam. Aż wkońcu znalazłam. W pokoju było ciemno, okno było zasłonięte, a na łóżku leżała jakaś postać j drżała za każdym wdechem i wydechem.

- N-nathan? - mruknęłam nieśmiało jak zwykle się jąkając.

Chłopak tylko pociągnął nosem i wstał. Wytarł twarz i podszedł do mnie.

- Tak..? - wygiął usta w sztuczny uśmiech.

- N-nie ud-dawaj... - powiedziałam i podeszłam do Nathana, objęłam go w pasie.

- Uhm... - chłopak się wtulił w moje włosy i po chwili usłyszałam cichy szloch.

- N-nath-han... Wszy-ystk-ko w porz-ządku? - spytałam, a on odwrócił głowę.

- N-nie... Nic nie jest w porządku - pociągnął nosem. - chcesz wiedzieć czemu? - pokiwałam głową. - Twoja siostrzyczka zdradzała mnie przez rok z moim bratem! - krzyknął i zalał się bardziej łzami.

Wyglądał w tej chwili, jak takie słodkie małe dziecko, które płacze za zgubionym misiem, a co jakiś czas przeciera mokrym rękawem od łez twarz. Zwiesił głowę i pozwolił by łzy spływały po jego czerwonych policzkach.

Po godzinie udało mi się go uspokoić. Poszedł spać ale pod jednym warunkiem - że będę spała obok niego. Zgodziłam się.

***

Około szóstej nad ranem poczułam czyjeś dłonie na mojej talii, a przy mojej szyi czyijś oddech. Uśmiechnęłam się.

- S-suzi..? - powiedział lekko zszokowny.

- Do n-nicz-zego nie d-dos-szło. Wczo-oraj wie-eczo-orkie-em ch-hcia-ałeś ż-żeby-ym z-zost-tała... - powiedziałam.

Pewnie was wkurza to jak się jąkam. Mnie czasem ale to u mnie już normalne. Myślę że Nathan jest kimś przy kim mogę przestać się stresować.







Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top