Rozdział 1 - Szok

Wstałem rano. Ale uwierzcie mi że nie było łatwo... Wczoraj dowiedziałem się że moja dziewczyna zdradzała mnie skimś innym... Podobno lepszym ode mnie w łóżku... Jestesmzałamany bo obiecywała mi spędzić ze mną życie...
Podszedłem do komody i sprawdziłem która godzina. Było grubo po ósmej. A to oznacza że się tak czy siak spóźniłem.
Ubrałem się jak najszybciej w byle co i poszedłem na dół do kuchni, ówcześnie zabierając plecak.
Ethan'a nie było już w domu. Co też tyczyło się z tym że zabrał i moje śniadanie.
Nawet nie wchodząc do kuchni, wiedziałemże zabrał moje śniadanie.
Anemia mnie dopadnie w końcu przez tego kretyna.
Po drodze dostałem wiadomości od Clare... Nie miałem siły na nią spojrzeć za to co mi zrobiła... Za to że mnie zdradziła po czterech latach, tak wręcz idealnego związku...

Stałem w klasie, i właśnie dostawałem opieorz od nauczyciela za już chyba „-etne" spóźnienie w tym tygodniu.
Westchnąłem na co klasa się zaśmiała. Nauczyciel odchrząknął i usidał z powrotem przy swoim biurku.
- Zostaniesz po lekcjach Ethan~ - powiedział po czym się zaśmiałem.

- Jestem Nathan prosze pana. - klasa zaczęła się śmiać. Facet tylko fuknął i mruknął że zostaję po lekcjach.

Ojciec nie będzie zadowolony.
Czekoladowo włosy patrzył się na mnie niby troskliwie ale zaraz zauważyłam je ręka Clare ląduje na jego udzie. Coś we mnie pękło i wyszedłem z klasy.

Słyszałem jak nauczyciel nawoływał mnie, ale to zignirowałem.

Byłem właśnie w parku, kiedy zaczepił mnie Dominic. Był lekko przejęty tym że wybiegłem tak nagle z lekcji.

- Co się stało? - spytał. Wzruszyłem ramionami i wtedy on mnie zatrzymał.
Chwycił mnie za nadgarstki i odsunął kawałek materiały od bluzy.

- Co ty..?! - pisnąłem jak baba i spojrzałem na rękę.

- C-co to j-jest..? - powiedział w lekkim szoku.

- Nie widzisz? Krestki. - powiedziałem i ruszyłem przed siebie.

- Jesteś blady jak ściana... - powiedział. -Jadłeś coś..? - spytał, a ja zatrzymałem się.

- Od tygodnia ni nie jadłem. Zadowolony..?! - powiedziałem już ewidentnie wkurwiony.

- T-tak... - powiedział Dominic ze strachem w oczach. Przeszliśmy się po parku i w końcu zdecydowałem aby się odezwać...

- Chce się naj##ać... i to jak najszybciej..? - powiedziałem i ogarnąłem włosy.

- Wiesz... jest środek tygodnia więc wątpię aby ktoś z ekipy mógłby... - powiedział z nutką kłamstwa.

~> Jak mu powiedzieć że wszyscy się odwrócili..? - usłyszałem jego myśli.

- Powiedz mi do cholery co ona im nagadała?! - warknąłem w lekkiej rozpaczy. - Co oni ku#wa wiedzą?! Jaką plotkę rozpuściła?! - krzyknąłem, a po policzku spłynęła mi łza.

- O-ona...

- Powiedz to  końcu! - warknąłem rycząc coraz to bardziej. 

- Ona nagadała im że jesteś gejem!!! - wykrzyczał spanikowany, a ja jeszcze bardziej zalałem się łzami. Założyłem kaptur od bluzy na głowę i poszedłem przed siebie zostawiając wrzeszczącego Dominica gdzieś w tyle.

Miałem plan się naj##ać, więc tak zrobiłem. Wszedłem do pobliskiego monopolowego i wziąłem alkohol. Mam siedemnaście lat skończone w kwietniu, i co z tego że jestem niepełnoletni, ale pod pretekstem że to dla ojca, sklepikarka da mi każde piwo, i nawet na krechę. Wziąłem kilu procentowe piwo i poszedłem na kiedyś ,,nasze" miejsce spotkań. Poszedłem tam ale niestety wpadłem na nich... urządzili sobie imprezę...

- Oooo..! Patrzcie kto idzie..! - krzyknął Jason. Od razu zawróciłem. Wiedziałem że na pogawędce się nie obejdzie. Wypiłem całą zawartość szklanej butelki, za jednym zamachem i podszedłem do Jasona.

- Nie chce problemów więc daj mi spokój, a to że Clare naopowiadała wam takich bzdur, to nie moja wina... - powiedziałem ale miałem dokończyć... dał mi w twarz.

Wtedy coś we mnie pękło... Rzuciłem szklaną butelką pod stopy Jasona, naco Clare podskoczyła ze strachu.

- Nie przychodź do mnie więcej zakłamana źd##ro. Nie istniejesz już dla mnie... - powiedziałem pokazując na nią palcem, a w głębi duszy płakałem... A raczej ryczałem jak nie wiem. Byłem w tragicznym stanie. W każdej chwili byłem w stanie iść na najbliższy most, czy rzucić się na tory pod pociąg.

Dominic ledwo co był za mną, ale kiedy usłyszał moje słowa...

- Zadowolona?! Żemnie zdradziłaś..?! - wykrzyczałem, a Dominic właśnie w tym momencie do mnie podszedł.

- To prawda.. Clare sama mi mówiłaś że go zdradzałaś, i robiłaś to już tydzień temu! - warknął, a ja podszedłem do Franka i zabrałem mu butelkę z alkoholem.

- Dzięki. - mruknąłem kiedy upiłem pół butelki. Z powrotem wręczyłem mu prawie pustą butelkę i poszedłm omijając Dominica który mnie nawoływał.

- Musisz iść do domu... - powiedział Dominic i wziął mnie pod ramię.

- Tya... - powiedziałem lekko pijany.

- Choć Nathan... - pociągnął mnie w stronę domu.

***

- Nathan... Coś ty odj##ał..? - usłyszałem głos Ethana.

- Nie krzycz... - powiedział zakrywając się kołdrą.

- Nie krzyczę... Może trochę podnoszę głos... - powiedział czekoladowo włosy na co ja syknąłem tylko z bólu.

- Ta yhy... - powiedziałem mrucząc coś.

- Jak się czujesz..? - spytał, a ja wzruszyłem ramionami.

- Jak mam się czuć, jak przedwczoraj dowiedziałem się... Że przez cztery lata... Dziewczyna mnie zdradzała... - mruknąłem. Ethanowi zaszkliły się oczy widząc moje ręce, wyraz twarzy i oczy.

- Nie wiem czym wobie zasłurzyłem na to... Kochałem ją bardzo... - po policzku zaczęły mi spływać pojedyncze łzy.

Szybko je wytarłem gdy do pokoju weszła Emily... Widzącmnie oodeszła do mnie zaczęła mi współczóć z powodu tego co zrobiła Clare.

**Jakiś Czas Później**

- Hej Nathanuś... Co robisz dziś wieczorem? - spytał Ethan. Dokładnie mu powiedziałem że nie lubie kiedy Ethan na mnie tak woła. Działa na mnie jak płachta na byka...

- A co mogę robić wieczorem? - mruknąłem obojętnie.

- Dobra to... Przychodzimoja dziewczyna na kolacje z jej siostrą. Myślę że nowa znajomość dobrze ci zrobi... - powiedział bardzo martwiącym się głosem.

- Nie martw się o mnie. Wole nie mieć nikogo. Niż się niegortunnie przywiązać, a potem płakać jak ty w dzieciństwie za zgubionym misiem. - powiedziałem. Aco inneho miałem mu powiedzieć..? Zwykle się ze mnie naśmiewał, a teraz co?

Wstałem z łóżka i wyprosiłem Ethana z mojego pokoju. Chciałem pobyć sam... W końcu to chyba moje przeznaczenie. Nigdy nie miałem szczęścia do dziewczyn. Alepo zdradzie Clare otworzyła mi oczy. Zależało jej tylko na sławie j ewentualnie moich pieniądzach. A teraz..? Zostałem sam, na uboczu... I teraz jedynie Dominic do mnie dzwoni i pisze...

***

Moja matka lata jak szalona po całym domu, i krzyczy do nas żebyśmy się ruszyli i jej pomogli. Ubrałem czarne dżinsy i byle jaką białą koszulkę z jakimiś napisami. Wziąłem kwiaty dla siostry tej całej dziewczyny i pognałem do przedpokoju i czekałem aż przyjdą. Jak się zdziwiłem kiedy około pół godziny później, do drzwi nie zadzwonił żaden dzwonek.

Kiedy już miałem sobie iść do salona na kanapie poleżeć, dodrzwi ktoś zadzwonił, a czekoladowo włosy, podbiegł do nich i szybko się poprawiając otworzył drzwi.

Stanąłem w szoku...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top