[Tom 1] Rozdział 16

26 Sierpnia 2021

Drżącymi ze zdenerwowania dłońmi, zmieniła wajchę na zero i zaciągnęła ręczny, przekręciła kluczyk w stacyjce, a kiedy samochód kompletnie zgasł, opadła czołem o kierownicę. Była przerażona jak nigdy, że Katsuki nigdy nie zostanie odnaleziony i złoczyńcy go zabiorą, ale najbardziej...


- Mitsuki, kochanie, jest dobrze.


...bała się, że zniknie tak jak Izuku. Spojrzała pełnymi łez oczami wprost w zieloną głębię i uśmiechnęła się krzywo, kiwając krótko głową. Nie tylko ona straciłaby syna, ale też Inko i to drugi raz. Utrata Izuku lata temu była dla nich obu ciosem, a Katsuki stał się dla zielonowłosej niczym drugi syn. Cała rodzina Bakugo była jej drugim domem i nieważne jak bardzo się starali, nie mogli w pełni zastąpić dziury po chłopcu, który zniknął ponad dekadę temu.


- Jest dobrze. Nie straciłyśmy go.


Mitsuki odetchnęła głęboko, odciągając zebrane łzy w chusteczkę, nim te spłynęły. Nie mogła płakać, nie teraz i nie przy Inko. Zaszły na komisariat z nadzieją na szybkie odebranie Katsuki'ego i zabranie do domu, ale ku ich największemu zaskoczeniu, niejaka komisarz Mikado kazała iść za sobą. W korytarzu z jednego z pomieszczeń wyszedł detektyw Tsukauchi z wyraźnym zadowoleniem. Skinął z wdzięcznością na blond policjantkę i zaprowadził obie kobiety do zaciemnionego pomieszczenia.


- Czy Katsuki'emu coś grozi? Jest o coś oskarżony?


- Nie możemy go zabrać do domu?


Kobiety jedna przez drugą zadawały pytania, ale natychmiast zamilkły, gdy mężczyzna uniósł dłoń z lekkim uśmiechem, a następnie spojrzał uważnie na zielonowłosą.


- Pani Midoriya, mamy dla pani ważną informację, więc proszę, żeby pani usiadła. - Wskazał krzesło, ale kobieta wolała stać. - Nalegałbym.


- Proszę mnie nie drażnić, wolę stać. - Warknęła z lekką nutą zdenerwowania. - Coś się stało z Katsuki'm? Coś mu grozi? Zapłacę za wszystko!


- Katsuki Bakugo jest cały i zdrów, ale nie o nim chcę porozmawiać. - Detektyw zerknął na Yagi'ego z uwagą, jakby pytał go o pozwolenie na powiedzenie tego, co zamierza. - Odnaleźliśmy pani syna, Izuku.


Kolejność wydarzeń, która nastąpiła po chwili była niczym niewielka lawina. Świat przed oczami Inko zawirował i pociemniał na kilka sekund. Nie słyszała nawoływań Mitsuki, która w ostatniej chwili pochwyciła ją za ramiona i z pomocą Tsukauchi'ego, pomogli jej usiąść. Drżącymi rękoma zasłoniła pół twarzy, a słone łzy spłynęły niemo po rumianej twarzy. Czuła jak Mitsuki ją przytula mocno, głaszcząc po głowie i szepcząc słowa, których nie umiała spamiętać.


- Umie pan patrzeć na kogoś przez wiele godzin czy tylko kilka minut?


Niczym w transie, Inko, wstała nieco chwiejnie i podeszła do ciemnej szyby. Widziała chłopca w wieku około piętnaście lat o zaczesanych na bok zielonych włosach, piegowatej okrągłej buzi i znudzonych oczach koloru włosów. Był przykuty do stołu dziwnymi kajdanami i wyraźnie próbował zagadywać bohatera w szaliku, ale ten nie zdawał się zbyt rozmowny.


- Izuku...


Wydusiła, a potok łez znów spłynął po jej policzkach. Boże, jej Izuku... Jej syn został znaleziony... Ale jednego wciąż nie rozumiała, czemu został zakuty jak złoczyńca w kajdany? Dlaczego? Spojrzała wyraźnie przerażona w kierunku detektywa, chcąc zadać nurtujące ją pytanie.


- Pani syn Izuku jest zamieszany w porwanie syna pani Bakugo. - Odpowiedział szczurzy dyrektor, wchodząc do pomieszczenia. - Nie był odpowiedzialny za jego porwanie, ale niestety znaleziono go na miejscu zdarzenia i robił jakieś interesy ze złoczyńcami.


- Izuku nie jest przestępcą!


- Niestety mamy podejrzenia, że został wychowany przez grupę przestępczą, ale nie chce nic powiedzieć. - Nezu westchnął przeciągle, zerkając na szybkę. Zaczynał podejrzewać coś względem chłopca, ale wolał to zachować jak na razie dla siebie. - Zdawał się być zaskoczony informacją o swoim zaginięciu. Nie jest świadomy, że pani go szukała.


- Jeżeli został wychowany przez złoczyńców, to stanowi zagrożenie dla nas wszystkich. - Yagi wtrącił się po raz pierwszy, zwracając na siebie uwagę obu kobiet. - Chcemy jednak wierzyć, że nie ma na sumieniu poważniejszych wykroczeń.


Inko spojrzała na Mitsuki z przerażeniem i błaganiem. Nie mogli jej odebrać Izuku drugi raz, nie po tym, gdy go wreszcie odnalazła! Blondynka przytuliła ją mocno i spojrzała na lustro weneckie na chłopca. Czy mógł być powiązany ze światem przestępczym? Przecież to jeszcze dziecko! Można byłoby mu pomóc, prawda?


- Czy wszyscy bohaterowie są tak nudni jak pan? - Izuku westchnął przeciągle, wyraźnie znudzony. - Nudy... Ani nie porozmawiasz z nikim, ani nic... Ej, a gdzie właściwie jest Bakugan? Bakagu? Nie, zaraz, chyba coś źle powiedziałem... - Zamknął oczy z namysłem, opierając się o krzesło i nagle go olśniło. - Bakugo, o właśnie! Gdzie Bakugo? On był bardziej rozmowny. I mnie zna. I podobno się przyjaźniliśmy w dzieciństwie. I zabawnie się go denerwowało~! - Zaśmiał się wesoło. - Weźcie zawołajcie tu Bakugo! Eeej, Bakugo!! Chodź tu, bo umieram z nudy!! Haloo~!


- Nie drzyj ryja, palancie!


Wargi Izuku rozeszły się w szerokim, słodkim uśmiechu, gdy do niewielkiego pomieszczenia wszedł zirytowany Bakugo. Usiadł naprzeciwko z założonymi rękami, patrzył uważnie na zielonowłosego, który przekrzywił głowę z wyraźnym rozbawienie obecną sytuacją. Chociaż on miał cholera ubaw...


- Przestań szczerzyć się jak idiota, to wkurwiające. - Warknął. - To właśnie twoje cwaniakowanie i bezczelne uśmieszki doprowadziły do tego, że myślą, że jesteś przestępcą, więc łaskawie przestań z tym sztucznym wyszczerzem.


- Huh, najwyraźniej naprawdę przyjaźniliśmy się w dzieciństwie... - Pogodna twarz Izuku natychmiast przybrała neutralny wyraz, a bystre, błyszczące oczy obserwowały każdy gest chłopaka siedzącego przed nim. - Albo zaś jesteś wyjątkowo pojęty w wykrywaniu fałszywej mimiki twarzy u ludzi. Jedno z dwóch, wybieraj, a może dostaniesz nagrodę od nudnych bohaterów jak ten tutaj mało rozmowny Eraser Head. - Wskazał ruchem głowy na bohatera, który nieznacznie ściągnął brwi. Mało kto z jego rocznika go znał, więc było to duże zaskoczenie. - Mnie nic nie grozi, spokojnie. Nie mają na mnie absolutnie nic, co mogłoby zwiastować długi pobyt w więzieniu, możesz mi wierzyć.


- Nie cwaniakuj, bo dostaniesz w ryj. - Bakugo wyraźnie tracił nerwy. - Możesz wierzyć lub nie, ale nie mam zamiaru znowu pozwolić ci zniknąć z życia mojego i ciotki Inko. Poza tym próbuje wyciągnąć cię z paki, a ty wcale nie ułatwiasz mi zadania gnojku.


Patrzył z namysłem na Bakugo, a na wargi wdarł się znikomy uśmiech.


- Nie mam już pięciu lat. Twoja rola ochroniarza jest przedawnienia o dziesięć lat, Kacchan. - Przyznał z zamysłem.


Reakcja, jakiej się spodziewał, było inna, całkowicie go zaskoczyła. Bakugo spojrzał na niego niepewnie, jakoś dziwnie i miał wrażenie, że chciał od warknąć coś, ale nie umiał. Czyżby chodziło o przezwiska z dzieciństwa? Ach, no tak, pierwszy raz go tak nazwał od kiedy wrócił z martwych. Właściwie do dziś nie był pewien czyja to ksywka zapisana w zeszycie i powiedział to czysto odruchowo. Czyli Katsuki Bakugo to jego tajemniczy Kacchan. A to ci niespodzianka...


- Cóż, szczerze mówiąc, nie przypuszczałem, że ktokolwiek mnie szukał przez ostatnią dekadę, ba, nawet nie wiedziałem, że mam status zaginionego. - Izuku przyznał z lekkim uśmiechem nostalgii. - To na swój sposób nawet miłe, dziwne, ale jednak...


- Twoja mama traciła nadzieje, że kiedykolwiek się odnajdziesz...


Coś niebezpiecznego błysnęło w oczach niższego chłopaka na te słowa.


- Ja nie mam matki, porzuciła mnie, gdy byłem mały.


Teraz to Bakugo patrzył na niego zaskoczony.


- Co ty bredzisz, Deku? - Ściągnął mocniej brwi, gdy widział lekkie zmieszanie u zielonowłosego. - Ciotka Inko nigdy nie porzuciłaby ciebie. Ona cię kocha i nawet jak wszyscy jej wmawiali, żeby sobie odpuściła, to nigdy się nie poddała. To ona pomagała mi rozwieszać plakaty po całym mieście. - Wstał na równe nogi, dłonie trzymając na blacie. - Robiła wszystko, żeby ciebie znaleźć! Każdy kazał jej i mnie odpuścić, że to martwa droga i nigdy się nie znajdziesz, ale żadne z nas nigdy nie przestało ciebie szukać! Ta kobieta oddałaby życie za ciebie!


- Nieprawda... - Szepnął cicho. Na kilka sekund jego maska obojętności opadła. - Oni by mnie nigdy nie okłamali, więc przestań bredzić.


- Kto tu niby bredzi, ha?! Kto niby ci wmówił, że twoja rodzina ciebie nie chciała?! Że porzucili cię jak byle kundla na ulicy, co?! - Dłonie blondyna zaczęły niebezpiecznie syczeć, a spomiędzy palców ulatywały smukłe pasma dymu. - Rozpierdolę gnoja, który wmówił ci, że ciotka Inko niby ciebie porzuciła! Podaj mi tylko nazwisko, a pójdę i jebnę mu tak, że rozjebie się jak pierdolona balerina na ścianie!


Zapadła między nimi martwa cisza. Maska, która opadła natychmiast wróciła na dawne miejsce, a wargi Izuku wykrzywiły się w bezczelnym, kpiącym uśmieszku. Ta rozmowa ewidentnie go bawiła, przynajmniej takie dawał wrażenie. Bakugo zwęził oczy, wyraźnie rozzłoszczony i jedynie resztkami samokontroli nie przyjebał Midoriyii w pysk. Prychnął, mamrocząc pod nosem wiązankę przekleństw, na co zielonowłosy parsknął śmiechem. Oj tak, drażnienie się Bakugo Katsuki'emu było od dziś jego ulubionym zajęciem.


- Wiedziałeś, że robi ci się taka śmieszna potrójna zmarszczka pomiędzy brwiami? - Uśmiechnął się słodko. Bakugo warknął w odpowiedzi. - Spokojnie, to da się podobno wyleczyć~!


- Nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie, Deku.


- To znaczy?


- Komu mam wpierdolić za mówienie bredni o twojej rodzinie?


Kąciki ust Izuku uniosły się nieznacznie w górę, gdy nachylił się do przodu z wyczuwalną groźbą w zielonych oczach. Cień i kosmyki włosów okalały część jego twarzy, dodając drapieżnego wyglądu. Atmosfera w pokoju zgęstniała, a cisza wwiercała się nieprzyjemnie w czaszkę.


- Mam zamiar urodzić to dziecko, Kacchan.


Cisza...


Izuku uśmiechnął się wesoło, a brew Katsuki'ego niebezpiecznie zadrgała. Tylko szybki ruch Aizawy, odciągającego Bakugo od Midoriyii, sprawił, że ten drugi z nich nie oberwał w twarz. Mężczyzna westchnął ciężko, wyraźnie zmęczony tymi ich przekomarzankami i dowcipkowaniem.


Izuku Midoriya uważał całe przesłuchanie i rozmowy jako idealny materiał na żartowanie.


Katsuki Bakugo tracił powoli cierpliwość i kurwica go trafiała przez złośliwe i jakże prze kurwa zabawne żarciki zaginionego przyjaciela.


Shōta Aizawa zaś zastanawiał się, za jakie grzechy musi użerać się z dwójką nastolatków i kiedy w końcu będzie mógł pójść spać.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top