[Tom 1] Rozdział 14

Jestem tak zarąbana opieką nad babcią, pracą i próbowaniem sprzątnięcia w pokoju, że w sumie to zapomniałam opublikować ten rozdział... Mybad, sorry...

- TobiMilobi

*****

12 Sierpnia 2021

- Witaj, All for One...

- Deku, jak mniemam? - All for One zdawał się przez chwilę zainteresowany niespodziewanym gościem. - Twój brat musi być naprawdę dumny z posiadania tak oddanego sprawie człowieka jak ty, Deku.

- Czasami mu się zdarza. - Deku rozłożył ręce na boki z rozbawieniem. - Shigaraki Tomura wydaje się nie być do końca przekonany o połączeniu z nami sił, więc chyba powinieneś znaleźć kogoś lepszego na jego miejsce, nie uważasz?

W tej sekundzie z czarnej mazi zjawiła się cała reszta Ligii Złoczyńców. All for One wyminął zielonowłosego i skierował swe kroki do Tomury, który jako jedyny klęczał. Izuku wywrócił oczami, po czym wbił wzrok w uszkodzoną ścianę. Wykonał w tamtym kierunku kilka kroków. Słyszał doskonale przerażone, stłumione oddechy i przyspieszone bicie serca, przy którym mógłby śmiało tańczyć. Przystanął niespodziewanie jakby uznał, że zawracanie sobie głowy bandą przerażonych szczeniaków, to nic interesującego. Oparł się plecami o uszkodzony murek, przymykając nieznacznie powieki. Strach był tym, co zdradzało ich położenie, a on w tej chwili tylko im go bardziej napędzał. Spojrzał na rozgrywaną scenerię z AfO i Shigaraki'm. Nie wyglądało to jakoś spektakularnie, ale gdyby tak dorysować kilka kwiatków, jakieś wyrąbane w kosmos paciorki i pastelowe kolorki, to mogłoby wyglądać jak scena z taniego anime romansidła. Parsknął śmiechem na własne pomylone wymysły, co próbował ukryć dłonią. Liga Złoczyńców jednak zignorowała go kompletnie, wciąż próbując odzyskać oddech po dziwnej teleportacji.

- Bakugo Katsuki musi mieć naprawdę oddanych przyjaciół... - Mruknął jakby od niechcenia, zerkając kątem oka w stronę większej wyrwy w murze. Napotkał stalowe spojrzenie brązowego oka. - Albo zwyczajnie jesteście bandą samobójców. - Uśmiechnął się niewinnie niby od niechcenia. - Mógłbym was wydać i popatrzeć jak umieracie od jednego pstryknięcia, ale to niszowa zabawa. - Machnął lekceważąco dłonią. - Zresztą, co to za zabawa wymordowanie bandy dzieciaków, którzy nawet nie umieją przetrzymać potęgi All for One... - Jego uśmiech natychmiast zniknął, pozostawiając jedynie chłodne zielone oczy, które skierował na AfO. - Na waszym miejscu zapomniałbym o wybuchowym blondynie i wrócił do domu, to nie wasza walka, a jeżeli spróbujecie się wtrącić, zginiecie. I bynajmniej nie z mojej ręki... - Wykonał dwa kroki na przód z lekkim uśmieszkiem i spojrzał w górę na ciemne niebo. - Bohater zawsze zjawia się niespodziewanie, co All Might?

Nastąpiło potężne uderzenie fali powietrza, gdy bohater numer jeden spadł wprost na All for One, a ten natychmiast sparował nagły atak. Patrzył krótką chwilę na rozgrywaną walkę, gdy nagle All Might został ciśnięty niczym szmaciana lalka kilkaset metrów przez parę budynków. Izuku dyskretnie wyjął maleńką strzykawkę wielkości skuwki od długopisu, robiąc kilka pewnych kroków, jednak natychmiast zrezygnował z próby wtrącenia się do walki dwójki potężnych nadludzi, gdy dostrzegł, że jego podobno-przyjaciel-z-dzieciństwa zaczął być atakowany przez Ligę Złoczyńców. Zerknął przez ramię na uszkodzoną murawę i znów w stronę rozgrywanej scenerii. Ściągnął brwi z namysłem. Chłodną kalkulacją, mógł spokojnie zostawić blondyna samopas, w końcu radził sobie dość dobrze, ale jeżeli chciał poprowadzić grę w odpowiednim kierunku, to rozstawienie pionków należałoby pozmieniać.

- A niech cię szlag, Bakugo Katsuki... - Warknął pod nosem. - Wisisz mi przysługę za ratowanie dupska, wybuchowy palancie...

Podbiegł do Bakugo i chwycił go błyskawicznie za ramię, ciągnąc za siebie, a wolną ręką machnął wprost na dziewczynę. Odskoczyła zaskoczona widokiem turkusowych płomieni, które otoczyły wysokim kręgiem obu chłopaków. Słyszał krzyki Himiko, która coś tam biadoliła, że tak się nie robi, a może się przesłyszał? A kij ich tam wie...

- Wisisz mi przysługę, wybuchowy palancie... - Izuku poprawił apaszkę na twarzy.

- Nikt nie prosił ciebie o pomoc, Deku! - Bakugo warknął zirytowany.

- Powiedz to twoim pożal się boże znajomym, którzy nie wiedzą jak do ciebie dotrzeć i nie wplątać się w walkę z All for One. - Zniżył nieznacznie głowę, całkowicie ignorując zaskoczony wrzask blondyna. - Uparte gnojki... - Mruknął zirytowany, gdy dostrzegł niewielkie zachwianie płomieni. Pstryknął palcami, a ogień rozprzestrzenił się jeszcze bardziej, tworząc kilka dodatkowych kręgów. - Na mój znak, ruszysz biegiem w stronę murawy. Ja przytrzymam chwilę Ligę i bez pieprzenia głupot, to nie czas na twoje krzykliwe ego, masz pobiec. - Mruknął tak, żeby blondyn był wstanie go dosłyszeć, ale nie sama Liga. - Trochę spieprzyłeś mi zadanie, ale bez ciebie na karku będzie łatwiej samotnie zwiać. Teraz jesteś jak kula u nogi, więc zrób tą jedną rzecz i spieprzaj na mój znak.

- Kurwa mać...

Izuku uśmiechnął się lekko na gardłowe przekleństwo. Musiał przyznać, że Bakugo wyjął to jemu z ust. Znaleźli się w dość patowej sytuacji, więc musiał wykonać ruch, żeby rozproszyć pionki i wprowadzić małe zamieszanie, a wtedy dorwie lidera. Złączył dłonie jak do modlitwy i natychmiast je rozłączył zamaszystym ruchem na boki. Turkusowy ogień stworzył niewielki korytarz, więc Bakugo ruszył w jego kierunku. Jak można było się spodziewać, członkowie Ligii Złoczyńców chcieli go powstrzymać, ale Deku natychmiast pojawił się tuż przed nimi z ognistą ścianą.

- Stoisz nam na drodze! - Warknął Shigaraki. - Wynocha!

- Nie, ja wam tylko pomagam nie popełnić tego samego błędu. - Deku chwycił Himiko za rękę, gdy rzuciła się na niego z nożem i wykonał z nią idealny piruet, ciskając dziewczyną na końcu w magika. - Nic tu po was. Jeżeli zaraz nie uciekniecie, to zostaniecie pojmani, a poświecenie All for One nic wam nie da. Zresztą... - Ściągnął nieznacznie brwi. - Mój szef nie należy do zbyt cierpliwych ludzi. Wasz ruch.

- Ty...!

Nagle znikąd pojawiła się rampa z lodu, po której z zawrotną prędkością przeleciały trzy osoby. Deku zdążył dostrzec lepki język, który owinął się wokół jego pasa, nim został szarpnięty w powietrze. Zerknął zaskoczony w górę, gdzie ujrzał Bakugo w towarzystwie zielonowłosej dziewczyny, której język widział oraz jakiegoś bruneta z rurami w nogach. Czy oni go właśnie próbowali ocalić? Pojebało ich do reszty?! Co za banda debili...

- Iida szybciej! - Zakrzyknęła dziewczyna.

Izuku spojrzał przed siebie, dostrzegając członków Ligii Złoczyńców, którzy lecieli w ich kierunku. Kątem oka zaś, po swojej lewej miał All for One. A niech to... Zajął się tym kretynem, a nie głównym celem rozgrywki. Wyjął strzykawkę i otulił dłonie płomieniami barwy turkusowej, po czym cisnął atakiem w dwóch kierunkach. Jeden pocisk powalił dwóch zbliżających się wrogów, a drugi drasnął w ramię All for One, który spojrzał, prawdopodobnie, z dezorientacją w stronę oddalającej się grupki. Dostrzegł kpiący uśmiech Deku i wyczytał z ruchu warg słowa „Game Over", nim oberwał od All Might'a. Wówczas zrozumiał, co zrobił ten niepozorny dzieciak. Jego zdolności zostały anulowane jakby nigdy ich nie było, a on stał z niedowierzaniem patrząc w dal. Ostatkiem znikającej mocy, wycofał Shigaraki'ego i resztę do portalu, w którym zniknęli, a wówczas zjawiła się kolejna pięść, tym razem skierowana na twarz i wszystko spowiła ciemność. Przegrał grę, bo nie docenił dzieciaka... A to ciekawy przypadek... Jaka szkoda, że nie on go odnalazł...

*

Wylądowali o dziwo dość sprawnie na chodniku. Dziewczyna zabrała język, a Izuku skinął niepewnie głową w podziękowaniu. Sprawdził na szybko płaszcz, ale nic nie zniknęło i nie był ośliniony. Dziwne... Niespodziewanie został wbity w ścianę plecami. Przed nim stał zirytowany Bakugo, trzymając za poły ubrań. Widać było, że chce coś powiedzieć, ale słowa uwięzły w gardle. Ostatecznie zrobił coś, co zaskoczyło wszystkich wokół, a najbardziej samego Izuku. Katsuki oparł czoło o klatkę piersiową zielonowłosego, na co ten uniósł lekko spłoszony ręce. Co dziwniejsze, nie czuł względem niego obrzydzenia jak to było z innymi osobami. Kolejna dziwna rzecz...

- Nawet nie wiesz jak długo ciebie szukałem...

Zamrugał zaskoczony, patrząc na blond czuprynę. Szukał go? Ale przecież on nigdy się nie zgubił, chyba...

- Ja i Inko szukaliśmy ciebie przez bite dziesięć lat! - Warknął w jego płaszcz. - Myślałem, że... Powoli zacząłem wierzyć, że nie żyjesz, Izuku...

Rozszerzył szeroko oczy, opuszczając ręce. Spojrzał niezrozumiale na pozostałą dwójkę, którzy z wyraźną ulgą w oczach, obserwowali całe zajście. Skinęli głowami na nieme pytanie. Szukali go dziesięć lat? Przecież po siedmiu latach policja przestaje poszukiwać zaginionego... Znów zwrócił wzrok na blondyna, który usilnie trzymał go w swoich, coraz mocniej zaciskających się rękach, jakby bał się, że zaraz zniknie jeśli tylko puści. Z jakiegoś dziwnego powodu, ten blond wybuchowy chłopak przypominał w tej jednej chwili jego małą siostrzyczkę gdy miała koszmary lub musiał ją zabrać na badania, których oboje nienawidzili... Przełknął ciężko ślinę i drżącą dłoń położył ostrożnie na głowie Bakugo, na co ten spiął się nieznacznie.

- Już dobrze... - Wymamrotał cicho, przymykając odrobinę powieki. - Jestem tu i nigdzie się nie wybieram, obiecuję...

Kłamstwo, którym często musiał karmić swoją małą siostrzyczkę, teraz gładko przyszło mu powiedzieć w kierunku chłopaka, którego ledwie poznał dzisiaj. Chłopaka, który twierdził, że jest jego przyjacielem z dzieciństwa. Chłopaka, który szukał go dziesięć lat. Czy to dlatego czuł z nim taką dziwnie znajomą więź? Westchnął cicho, gdy blondyn przytulił go niemal rozpaczliwie, jakby obawiał się obudzić ze snu. Izuku przymknął nieznacznie powieki, wsuwając dłoń do kieszeni płaszcza.

All for One został schwytany...

Liga jest rozproszona...

Pierwsza część zadania, wykonana. Czas rozpocząć grę...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top