[Tom 1] Rozdział 10
Wybaczcie za mały poślizg, ale kompletnie zapomniałam, że nie mam rozdziału na 13.07, a dnia kolejnego czułam się tak fatalnie, że prawie nie ruszyłam się z domu i krążyłam między pokojem i łazienką. Mam nadzieje, że rozdział ten wam to wynagrodzi :)
Tak, ucięłam wątek z Hero Killer do minimum, bo bądźmy szczerzy, ileż można o tym samym pisać?
- TobiMilobi
*****
13 Lipca 2021
Stropiony szedł w kierunku kawiarni, która była jego najbliższym przystankiem, zanim odwiedzi przyjaciela w pracy. Potrzebował solidny zastrzyk kofeiny, a dzień miał być niemożebnie długi. Miał nadzieję, że jego stary nauczyciel i przyjaciel, Gran Torino, poradzi sobie z wybuchowym charakterem chłopaka. Oczywiście, że zdawał sobie sprawę, że Best Jeanist był zainteresowany chłopakiem, ale na ten krótki czas potrzebował chłopaka poza miastem, najdalej jak to możliwe. Sprawa zaginięcia przyjaciela chłopaka było czymś, co policja zajmowała się od wielu lat, ale co najgorsze, nie był jedynym takim przypadkiem. Wszedł do kawiarni o wdzięcznej nazwie Amaro Vanilla i na wstępie z uśmiechem zobaczył, przyjemny dla oka wystrój z Włoskim akcentem, tak nietypowym dla powszechnie znanych japońskich kawiarenek. Zamówił dwie czarne kawy, które po kilku minutach otrzymał. Podziękował i życzył miłego dnia, po czym skierował się do budynku administracyjnego policji, gdzie już był oczekiwany. Ledwie zdążył przekroczyć próg gabinetu przyjaciela, a telefon rozdzwonił się, dając o sobie znać. Odstawił na blat kawy i posłał do Tsukauchi przepraszający uśmiech i odebrał.
- Toshinori Yagi, słucham?
- TEN GNOJEK SPROWADZIŁ DO MOJEGO DOMU JAKIEGOŚ ZMUTOWANEGO KOSMITĘ!!!
Z zaskoczenia omal nie upuścił telefonu. Spojrzał na wyświetlacz. Znów przystawił komórkę do ucha.
- Pomyłkę genetyczną sprowadził do mojego domu! Jeszcze brakuje, żeby zaraz nie odgryzł mu głowy! A on to coś chce zatrzymać i nazwał per Isa!
- Gran Torino, proszę uspokój się, co się tam, dzieje?
- Ten twój podopieczny się dzieje! - Wydarł się staruszek. - Właśnie mi zmutowane bydle do domu sprowadził!
- W jakim sensie zmutowane?
- A w jakim innym?! To coś ma mózg na wierzchu, dziwaczne części jak od różnych zwierząt!
All Might czuł jak pot zaczął spływać po skroni i plecach, a coś nieprzyjemnie skręciło jego pokiereszowane wnętrzności. Zerknął na Tsukauchi, który uważnie przeglądał dokumenty sprawy.
- Gran Torino, mógłbyś podać mi Bakugo do telefonu?
Słyszał mamrotanie pod nosem, kroki, szelest. Miał nadzieję, że to, co znalazł młody Bakugo nie było tym samym, co...
- Halo?
- Ah, Ba-Bakugo, mój chłopcze, tu All Might.
- Czego? Zajęty jestem.
- Gran Torino powiedział mi właśnie, że znalazłeś małego stworka z mózgiem na wierzchu. - Czuł jak drży jemu głos ze zdenerwowania. Tsukauchi spojrzał na niego uważnie. Odchrząknął. - To... To nie jest takie jak Nomu, które zaatakowało w USJ, prawda?
- Nie. - Szybka odpowiedź. All Might odetchnął z wyraźną ulgą. - Jest dużo mniejszy, coś jak mały pies typu shih tzu czy sznaucer, a co?
- C-Co?! - Wytrzeszczył oczy. Musiał się przesłyszeć!
- Ah, chwila, chyba Isa jest jeszcze głodny.
- Bakugo czekaj!
- Yagi, coś nie tak? - Tsukauchi odłożył papiery i podszedł do niego. - Co się dzieje?
- Nie jestem pewien, ale chyba młody Bakugo znalazł coś pokroju ten mutanta, który zaatakował uczniów U.A. podczas ćwiczeń terenowych.
- Co takiego?!
- Ej, stary pierniku, zaraz idę z Isa do sklepu, bo nie mam czym go karmić! - Usłyszał nagle wołanie chłopaka, potem dziwny szelest. - No, jest mały jak krzyżówka kilku zwierząt i straszna przylepa z niego.
- Ba-Bakugo, mój ch-chłopcze, to nadal niebezpieczne stworzenie, musisz na niego uważać!
- Błagam, chcę być pro bohaterem, a jestem traktowany kurwa jak jakiś jebany przyszły przestępca, więc nie pierdol mi tu o byciu niebezpiecznym. - Prychnął lekceważąco. All Might zamilkł, nie wiedząc, co powiedzieć. Chłopak miał słuszność swoich słów, ale nadal był młody, a to stworzenie nie było zabawką. - Ktoś miał się go pozbyć, bo był doczepiony kod z numerem i coś o utylizacji, ale jakiś imbecyl, który miał się tym zająć, po prostu wpierdolił malucha do worka i wyrzucił na śmietnik. Nienawidzę krzywdzenia zwierząt, więc jak każesz mi się pozbyć Isa, to możesz spierdalać. Zostaje ze mną i chuj wam do tego. - Warknął.
Westchnął ciężko, pocierając oczy. Nie mógł zaprzeczyć, że chłopak miał całkowitą rację, a zaprzeczanie nie miało najmniejszego sensu. Wziął do rąk dokumentację, którą podał przyjaciel, który mruknął cicho, żeby zapytał chłopaka o zdjęcie stworzenia.
- Mógłbyś wysłać nam zdjęcie tego... erm, ekhm, zwierzaka?
- Po chuj?
- Chcemy porównać go do schwytanego Nomu z USJ, bo jeżeli ta sama osoba robiła testy na nich, to może znajdziemy jakieś informacje o... - All Might zawahał się przez sekundę, patrząc na zdjęcie chłopca o zielonych włosach i oczach. - Bakugo, mój chłopcze, pomagasz niejakiej Inko Midoriya w odnalezieniu jej syna, Izuku, prawda?
- Co tobie do tego? - Bakugo warknął gardłowo. Mężczyzna czuł chwilowe ciarki po plecach, niemal namacalnie czując furię, którą wywołał u chłopaka. Chyba nadepnął na minę. - Jak chcesz mnie od tego odwieść, to możesz się jebać na ryj ty i ten twój kumpel w tle. Znajdę go i gówno wam do tego!
- Nie o to chodzi, spokojnie chłopcze. - Odkaszlnął krótko, chcąc odzyskać głos, który nagle zamarł w krtani. - Mamy podejrzenia, że ten, kto stworzył Nomu i, yyy, twojego zwierzaka, mógł porwać Izuku Midoriye.
- Co?
- Ten ktoś robi testy na porwanych osobach, próbując wcisnąć w nich przeróżne Quirk na siłę i miesza w ich DNA z różnymi zwierzętami. - Patrzył uważnie na grube kilka teczek zaginionych osób z ostatnich dziesięciu lat. - Obawiam się, że twój Isa, to też eksperyment z tego samego laboratorium. Pilnuj go, bo może nam pomóc w odnalezieniu twojego przyjaciela.
- Że jak?! Izuku nie został przerobiony na jakieś jebane gówno z mózgiem na wierzchu!! On gdzieś tam jest, żyje i znajdę go do chuja, więc nie pierdol takich farmazonów!!
- Uspokój się chłopcze. - Westchnął ciężko. Ta rozmowa nie przebiegała tak, jak miał nadzieję. - Musimy brać pod uwagę każdą ewentualność, zwłaszcza że Izuku Midoriya nie był jedynym dzieckiem, które zniknęło w tamtym roku. Ba! Kilkunastu nastolatków i dorosłych również tego roku zniknęło bez śladu. - Zerknął na zdjęcie pięcioletniego Izuku Midoriya. - Po prostu miej go na oku chłopcze.
Słyszał ciche skrzeczenie w tle i mógł przysiąc, że było jak smutny dźwięk, które zwierzę domowe wydaje, gdy właściciel jest smutny. Choć mógł się mylić.
- Dobra... Będę go pilnować.
Odłożył telefon z wyraźnym zmartwieniem. Usiadł ciężko na krzesło, pocierając czoło. Powinien się martwić? Jechać do niego? Sprawdzić, czy żyje? Wiedział, że Gran Torino poradzi sobie z charakterem Bakugo, ale fakt, że znalazł coś na wzór Nomu, to było bardzo niepokojące.
- Spokojnie, Yagi, dadzą sobie radę. - Spojrzał na przyjaciela. - Jest z nim Gran Torino, sam mówiłeś, że jest odpowiednią osobą, która może poskromić i odciągnąć tego dzieciaka od kłopotów.
- Masz rację, ale nadal... - Sięgnął po kawę. - To nadal jeden z moich uczniów i to normalne, że będę się martwił o niego.
- Zawsze martwisz się za dużo, przyjacielu. - Tsukauchi zaśmiał się lekko i zerknął na plik kartek. - Wracając do sprawy, jeśli nasze podejrzenia są słuszne, to najpewniej w dniu zaginięcia małego Izuku Midoriya, zniknęło również o wiele więcej osób. Musimy najpierw przejrzeć wszystko i podzielić na daty kolejno od tamtego dnia do dziś. Trochę to zajmie, jesteś pewien, że chcesz się ze mną w to bawić?
- Katsuki Bakugo od dziesięciu lat wraz z matką zaginionego szukają go na wszelkie sposoby, stworzyli własne śledztwo i pomogli w odnalezieniu wielu innych zaginionych dzieci, więc uważam, że chociaż tyle możemy zrobić. - Blondyn uśmiechnął się ze smutkiem. - Jeżeli to pomoże w odnalezieniu choćby tego, co się z nim stało, to czas podjąć ryzyko. Kilka godzin z życia naprawdę mnie nie zbawi, a miasto jest pełne pro herosów, poradzą sobie.
- Masz rację, czas dać im choć trochę ukojenia niż zostawiać w niewiedzy.
Kolejną godzinę spędzili na przeglądaniu pudeł i teczek, o osobach zaginionych. Nie zważali czy są to kryminaliści, młodzi bohaterowie, dzieci, nastolatkowie, starsi, po prostu każdego sprawdzali. W coraz większym szoku patrzyli na powoli powiększającą się kupkę osób Quirkless, dzieci i kryminalistów na jednym stole, wszyscy zaginęli w tym samym dniu, co mały Izuku. Co gorsza, wiek dzieci był na pograniczu pięć do dziesięć lat. All Might z coraz większym przerażeniem czuł, że w tą sprawę musiała być wplątana ta sama osoba i nie mogło być inaczej. Tylko kto? I czemu porywał dzieci zwykłych obywateli? Dlaczego nie pro bohaterów? Co próbowano osiągnąć porywając Quirkless? Czy robiono na nich eksperymenty do stworzenia idealnych Nomu, jak ten, którego schwytali po napadzie na U.A.?
- Oh, wybacz mi na chwilkę. - All Might sięgnął po telefon. - Toshinori Yagi, słucham?
- TOSHINORI TEN GNOJEK JEST JAKIŚ NIEREFORMOWALNY!!! TY ZDAJESZ SOBIE SPRAWĘ, CO ZROBI??!! POKONAŁ Z BANDĄ GNOJKÓW Z TWOJEJ SZKOŁY HERO KILLER'A!!! A ŻEBY TEGO BYŁO MAŁO, TO ON MA JAKIŚ CHOLERNY MAGNEZ TO PRZYCIĄGANIA TYCH DZIWNYCH STWORÓW, ROZUMIESZ TO??!! WŁAŚNIE PRZED CHWILĄ UGŁASKAŁ JEDNEGO SKRZYDLASTEGO JAKBY TO BYŁ NIBY PIES CZY KOT!!! CZY TY ZDAJESZ SOBIE SPRAWĘ, ŻE PRZEZ NIEGO PRAWIE NIE DOSTAŁEM ZAWAŁ-
All Might odruchowo kliknął czerwoną słuchawkę. Patrzył tępo na komórkę. Czuł jak hektolitry potu spływają po jego całym ciele, a dłonie drżą jak u alkoholika. Czy właśnie Gran Torino powiedział, że młody Bakugo pokonał nieuchwytnego Hero Killer'a i ugłaskał kolejnego Nomu? Oparł łokcie o kolana, a twarz ukrył w dłoniach. Czuł, że nie tylko Gran Torino przyprawie kiedyś ten dzieciak o zwał. Młody Bakugo wpędzi go w końcu do grobu, a nawet nie przeszedł na emeryturę i nie znalazł godnego następcy. Czy mogło być gorzej? Wolał nie wiedzieć...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top