[Tom 2] Rozdział 11

07 Lutego 2023

- Nie zgadzam się.


- Jest naszym najlepszym człowiekiem i wiesz o tym doskonale.


- Nie zgadzam się. - Chisaki powtórzył. Był wyraźnie zły. - Znajdź kogoś innego.


- Halo? - Izuku pomachał ręką, a obaj mężczyźni spojrzeli na niego. - Hej, pamiętacie o mnie? To o mnie mówicie, więc może łaskawie pozwolicie, że sam zdecyduję?


- Nigdzie nie idziesz.


- Chisaki, rozumiem, że jesteś nadopiekuńczy względem Izuku, ale musisz też wziąć pod uwagę, że jest najlepszym informatorem, jakie podziemie miało. - Kurono westchnął pocierając czoło. - Ta cała Liga Złoczyńców może się okazać dobrą przynętą na pokazanie siły Yakuzy, twoje własne słowa. Izuku nada się do tego idealnie.


- Nie będą wiedzieć, co ich trafiło. - Izuku zaśmiał się lekko, ale zaraz zamilkł, gdy Kai spojrzał na niego przeszywająco. - To misja jak każda inna... - Mruknął cicho.


- Ostatnim razem wróciłeś ledwie żywy. - Zauważył.


- Ale żyje czyż nie? - Chłopak rozłożył ręce, pokazując na samego siebie. - To tylko zdobycie informacji, mała infiltracja, analiza ewentualnego wroga lub sojusznika. Nikt nikogo nie będzie mordował, postaram się o to. Kai, proszę, daj mi szansę!


Patrzył na niego dłuższą chwilę. Widać było gołym okiem, że jest niezadowolony z pomysłu narażania młodszego na jakikolwiek uszczerbek zdrowia, ale doskonale wiedział, że jest jednym z lepszych ludzi Yakuzy i wybitnym informatorem podziemia. Westchnął ciężko, pocierając oczy. Kiedy stał się tak cholernie miękki?


- Niech będzie, ale bierzesz ze sobą lokalizator i masz mieć włączony telefon. - Kai spojrzał srogo na rozradowaną twarz Izuku. - I co najważniejsze, bez względu na wszystko, masz dać znać, jeżeli sytuacja będzie zbyt groźna, rozumiemy się?


- Jasne jak słońce! - Zakrzyknął rozradowany.


- Czuję, że będę tego żałował... - Westchnął przeciągle.


Izuku nie słyszał dalszej rozmowy. Był zbyt rozradowany nową, dużą misją, a takich brakowało mu od dawna. Ostatnim razem wrócił nieco podpieczony, bo budynek, w którym miał wykraść dokumenty wybuchł, a on z ledwością wykorzystał swoje Quirk do pochłonięcia większości płomieni, co skończyło się jak się skończyło, ale przecież żyje, co za problem, nie? Chętnie włożyłby swój ukochany płaszcz, który z jednej strony był czarny z turkusowymi X, a po drugiej stronie wyglądał jak każdy pierwszy lepszy prochowiec, ale miał iść w cywilu i ukradkiem, więc musiał się ubrać coś innego. Dostrzegł ciemnozieloną bluzę z króliczymi uszami i wielkim czarnym X w okręgu na środku. Prezent urodzinowy od Kiho, w którym nie miał jeszcze okazji wyjść na miasto, a teraz był idealny czas. Upiął grzywkę spinką do tyłu, a potem włożył bluzę i narzucił kaptur na głowę. Nasunął na pół twarzy czarną chustę z turkusowym X i przyjrzał się sobie krytycznie w lustrze. 


Wyglądał jak każdy pierwszy lepszy nastolatek. 


Idealnie.


Sprawdził godzinę. Było pod wieczór, więc nikt nie zwróci na niego uwagi. Złapał szybko za potarganą listonoszkę z różnymi przypinkami bohaterów i wybiegł czym prędzej z siedziby. Podczas biegu przypiął jeszcze jedną przypinkę z głową All Might'a, która o ironio losu, była jego lokalizatorem. Ona jednak wylądowała na jego kapturze. Nikt nie uzna przecież fana All Might'a za złoczyńcę, prawda? Zatrzymał się gwałtownie tuż przy ciemnej uliczce, gdzie usłyszał zduszony krzyk. Przekrzywił głowę w bok, a następnie sprawdził szybko godzinę. Miał jeszcze trochę czasu na małe dochodzenie.


Poprawił kaptur, listonoszkę oraz chustę na twarzy i wszedł w mrok alejki. Rozglądał się uważnie za potencjalnym dźwiękiem, który go tam zwabił, ale nic nie mógł dostrzec.


Plask.


Przystanął i spojrzał w dół na swoją nogę. Podniósł stopę. Cała biała część jego biednych starganych trampek była teraz umoczona w szkarłacie. Uniósł brew w górę. Spodziewał się trupa, ale żeby aż tyle krwi w tak krótkim czasie? Ktoś wyraźnie nie próżnował. Podniósł głowę i pierwsze, co zobaczył do końcówkę zdezelowanego ostrza. Dotknął palcem zimnego metalu z idealnie neutralną miną.


- Czy to katana? - Zagadnął. - Chyba widziała lepsze czasy. Nie znasz nikogo, kto by ją naprawił dla ciebie czy coś?


Ostrze zostało zbliżone do jego twarzy, ale z zainteresowaniem obserwował, co jego właściciel chce zrobić. Jego chusta została delikatnie zsunięta z twarzy, a ostrze zniknęło. Wyciągnął dłoń przed siebie z niewielkim turkusowym płomienie, oświetlając mdłym światłem uliczkę. Przed nim stał mężczyzna w obskurnym stroju i jakby bandażami. Miał również ciemnoczerwoną chustę na twarzy, a przy pasie mnóstwo pomniejszych ostrzy. Izuku spojrzał w dół i dostrzegł ciało bohatera, niestety, już martwego. Przekrzywił nieco swoje ciało w prawo, chcąc najlepiej przyjrzeć się zmarłemu.


- Ha! Wiedziałem, że go kojarzę! - Wyrzucił z triumfem, a szeroki uśmiech zakwitł na jego piegowatej buzi. - To Royal Beast! Bohater kategorii B, dawniej na dziesiątym podium w rankingu bohaterów roku. - Dotknął twarzy bohatera czubkiem buta. - Widocznie próby wybicia się po trupach w końcu zmieniło jego w trupach. - Parsknął z własnego żartu. - A pan, to kto? - Wyminął ciało i na kilka susów podszedł do oddalającego się mężczyzny. - Chyba nie słyszałem o panu wcześniej. Chyba, bo zazwyczaj jestem dobrze doinformowany.


- Coś ty za jeden dzieciaku?


- Pierwszy zapytałem.


Mężczyzna zmierzył go chłodno, analizując.


- Nie wyglądasz mi na bohatera, a żaden szanujący siebie złoczyńca nie ubrałby niczego z Symbolem Pokoju. - Mruknął ochryple.


- Bohater ze mnie żaden. Złoczyńca raczej też marny, tak myślę. - Wzruszył ramionami, chowając dłonie do kieszeni bluzy, uprzednio gasząc ogień. - Po prostu dużo wiem i lubię się dowiadywać. - Zobaczył jak mężczyzna wskoczył na dach, więc wspiął się szybko po drabince przeciwpożarowej. - Wow, jest pan mega wysportowany. I nie usłyszałem imienia czy pseudonimu.


- Stain.


- Hero Killer? - Zamrugał powoli. - Ale super! Nie spodziewałem się spotkać kogoś takiego podczas zwykłego rekonesansu. Według oficjalnych informacji siedemnastu bohaterów, a czterdziestu trafiło z ciężkimi ranami do szpitala. Z moich osobistych informacji wynika, że ofiar było co najmniej trzydzieści pięć. - Wyjął szybko z listonoszki kremowy notes i szybko go przekartkował. - Możesz zaprzeczyć lub potwierdzić, ale według mojej analizy, twoje Quirk polega prawdopodobnie na paraliżu lub unieruchomieniu, co pozwala na szybsze pozbawienie ofiary życia.


- Za dużo wiesz jak na zwykłego dzieciaka z ulicy. - Stain wbił w niego swoje przeszywające czerwone oczy, biorąc w dłoń katanę. - Zapytam ponownie. Coś ty za jeden?


- Różnie na mnie wołają, wszystko zależne od sytuacji. - Izuku wzruszył ramionami. - Deku, Sky, Night, Shadow, BloodyPainter, DarkBunny, X-Boy, ale większość zależna od sytuacji. Lepiej znany jestem raczej pod pseudonimem Deku, ale rodzina i przyjaciele mówią mi po imieniu. - Zerknął na zaintrygowanego złoczyńcę. - Jestem Izuku, jakbyś był ciekawy. - Uśmiechnął się przeglądając swój notes.


- Izuku?


- Yup, to ja. - Naskrobał coś szybko w notesie i schował go do zdezelowanej listonoszki. Zerknął na zegarek z limitowanej linii kolekcjonerskiej Endeavor. - Fajnie się gadało, ale czas mnie goni i muszę być w pewnym miejscu, a że nie mogę go właściwie znaleźć, więc to część mojej dzisiejszej misji, fajnie nie?


- Nazywasz się Izuku Midoriya?


Stanął sztywno z wykonanym w połowie krokiem w stronę krawędzi. Hero Killer: Stain znał jego prawdziwą tożsamość? Niby skąd? Przybrał na twarz idealnie uroczą twarz dziecka, które nie koniecznie rozumie swoją sytuację i spojrzał przez ramię na mordercę.


- Zależy dla kogo.


- W mieście od lat wiszą plakaty z twoją podobizną. - Hero Killer zwęził podejrzliwie oczy. - Podobno zaginąłeś dziesięć lat temu.


- Zaginąłem? - Zaśmiał się, odwracając przodem do mężczyzny. - Nie czuję się ani trochę zaginiony. Wręcz przeciwnie, doskonale wiem, gdzie jestem i kim jestem! - Rozłożył ręce na boki. Jego oczy nabrały nagle chłodu, a uśmiech zmienił się w bardziej przenikliwy. - Tak samo, jak znam twój osobisty cel, Chizome Akaguro alias Hero Killer: Stain. - Ostrze katany natychmiast przytknięte do jego gardła, a morderca stał tuż za jego plecami. - Wow, szybki jesteś! Spodziewałem się szybkiej reakcji, ale to mnie zaskoczyło, gratuluje.


- Skąd wiesz? - Warknął gardłowo.


- Przecież mówiłem już na początku. - Izuku rozłożył ręce na boki, kompletnie nie zrażony, że może stracić zaraz życie. - Lubię wiedzieć i dokształcać się na wszelkie ewentualności. Nie kłamałem mówiąc, że nie spodziewałem się pana tu zobaczyć, ale niezaprzeczalnie chciałem spotkać i zobaczyć na własne oczy jak działa Quirk, o którym nie mogę znaleźć żadnych informacji. 


To była sekunda, gdy katana została wytrącona z ręki Hero Killer'a i teraz to Izuku ją dzierżył, mierząc nią w złoczyńcę.


- Niewiedza jest bardzo intrygująca albo próba zamordowania niewinnego nastolatka, którego imię i nazwisko sam podałeś, a teraz burzysz się, że zna twoje. - Przyjrzał się ostrzu. - Jeżeli będziesz zainteresowany, to mogę ci polecić kogoś, kto ją naprawi w godzinę. - Obrócił miecz rękojeścią w stronę Stain'a. - A teraz poważnie, było zabawnie i w ogóle, ale muszę lecieć. Misja zwiadowcza mnie wzywa, a informacje same się nie zbiorą.


- Jesteś informatorem.


- Najlepszym w swoim zawodzie. - Uśmiechnął się promiennie, zeskakując z dachu.


Wylądował gładko na ziemi i otrzepał dłonie. Buty, które Mei i Kiho razem stworzyli naprawdę wyglądały na stare dziadostwo, ale idealnie amortyzowały każdy skok, nieważne z jakiej wysokości. Musiał im pogratulować pomysłu. Nasunął chustę na twarz i w wesołych podskokach ruszył przed siebie w bliżej nieokreślonym kierunku. Miał sporo czasu na znalezienie niejakiej Ligii Złoczyńców, ale wieczorna pora to jego ulubiona, bo nikt nie zwraca większej uwagi na to, jak jest ubrany. Mógł spokojnie wychodzić w bluzie czy płaszczu, co oddawało wrażeniu, że nie lubi lekkiego wieczornego chłodu.


Przez kolejną godzinę zaglądał do różnych podejrzanych uliczek czy obskurnych miejsc, zamkniętych bez powodu, ale nigdzie nie mógł trafić na to, czego poszukiwał. Liga Złoczyńców może i była skromna, choć porywczo debilna, jeżeli patrzeć na ich atak na szkołę dla bohaterów, ale ukrywać to się potrafili wybitnie dobrze. Nikt z jego ewentualnych źródeł również nie miał dla niego nic ciekawego. Założył ręce na kark, patrząc w ciemne niebo. Spodziewał się, że misja nie będzie najłatwiejsza, ale kurcze, zazwyczaj potrafił znaleźć kryjówkę każdego w mniej niż kilka godzin. 


Co przeoczył? 


Co mu umykało? 


Czego nie widział?


Na pewno nie widział dwójki uczniów, na których wpadł z impetem, gdy wychodził zza rogu.


- Przepraszam! - Uniósł ręce w górę. - Nie widziałem cię!


- Nie, nie, to moja wina! - Dziewczyna natychmiast odwzorowała jego gest. - Wypadłam jak idiotka zza rogu i nie patrzyłam, gdzie lezę!


- Izu?


Zamrugał, patrząc bardziej w prawo. Obok dziewczyny stał Kaminari Denki.


- Denki! - Uśmiechnął się szeroko pod apaszką. - Hej, ostatni raz widziałem cię z miesiąc temu, gdy złoczyńcy zaatakowali twoją szkołę.


To było wierutne kłamstwo, bo każdy z jego przyjaciół minimum raz w tygodniu przychodził do siedziby Yakuzy spotkać się z nim, ale musieli oczywiście utrzymywać pozory. Dziewczyna, na którą wpadł Izuku miała ciemnoróżową skórę i jaśniejszego koloru krótkie włosy, spod których wychodziły małe różki. Jej białka w oczach były kompletnie czarne, a tęczówki zaś żółtopomarańczowe.


- Mizudo Chisaki, ale przyjaciele mówią mi Izu. - Wyciągnął do niej dłoń.


- Mina Ashido, miło mi. - Uścisnęła jego rękę. - Właśnie szliśmy do sklepu po coś do picia, żeby zaczekać na znajomego. Został chwilę z kolegą z klasy coś obgadać.


- Ja szukam jednego miejsca dla mojego starszego brata, ale chyba zgubiłem drogę. - Zaśmiał się z zakłopotaniem. - A jak w ogóle w szkole po tym całym ataku Ligii Złoczyńców?


- Ligii Złoczyńców? - Mina zmarszczyła brwi. - Skąd wiesz jak się nazywali pomyleńcy, którzy zaatakowali na w USJ?


- Wiadomości wręcz huczały od tego niemal dwa tygodnie. - Denki wywrócił oczami. - Czy nie oglądasz w ogóle telewizje albo chociaż czytasz gazety?


- Nie wyłapałam tego jakoś. - Przyznała z dziecinną szczerością. - Głupia nazwa jak o tym pomyśleć.


- Nawet bardzo. - Izuku pokiwał głową, rozglądając się ukradkiem wokół. - Późno się robi, a mnie brat zabije jak nie wrócę niedługo. - Westchnął z udawanym zrezygnowaniem. - A właśnie, masz czas w piątek, Denki?


- Po osiemnastej, pewnie. - Kaminari wzruszył ramionami. - Mamy w teorii przydział do pro herosów na staż, ale mój akurat jest w okolicy twojego domu, więc tyle dobrego.


- Świetnie! Kiho, Mei, BeBe i Tsu też będą, więc cała stara ekipa wreszcie w komplecie! - Klasnął w dłonie uradowany. - Eri się na pewno ucieszy.


- Eri? - Mina natychmiast się zainteresowała.


- Jego mała siostrzyczka. - Blondyn natychmiast wyjaśnił. - Ma sześć lat, a zawsze w piątek spotykaliśmy się na wspólne granie i ewentualnie przyjęcie z herbatką, które urządzała. Po wydarzeniach z USJ jakoś nie było okazji się spotkać i tak przepadły prawie cztery spotkania.


- Kaminari bawiący się w przyjęcie z herbatką?! - Dziewczyna pisnęła rozradowana. - Chce to zobaczyć! Powiedz, że masz zdjęcia! - Tu spojrzała błagalnie na Izuku.


- Niestety nie myślałem, że ktokolwiek będzie chciał to zobaczyć. - Uniósł ręce na wysokość twarzy. - Na następny raz może coś się znajdzie, ale niczego nie obiecuje.


- Lubisz się znęcać nad znajomymi, co? - Kaminari miał kwaśną minę.


- Ja się nie znęcam nad nimi, Denki. Wymyślasz.


- A nazywanie Neito per BeBe to nie jest obelga? - Uniósł brew w górę.


- O rany, no zachowuje się jak pieprznięty pańczyk, używający tylko kremów BeBeauty, więc tak żartobliwie się do niego zwracam, to nie ubliżanie czy znęcanie się, nie przesadzajmy. - Izuku wywrócił oczami, a jego wzrok padł na opuszczony budynek baru z o dziwo działającym neonem. - Przepraszam, ale na mnie już naprawdę pora. Brat mnie zabije. Zgadamy się jeszcze.


- Pewnie! - Ashido uśmiechnęła się ukazując ząbki. - Chętnie zobaczę Kaminari'ego przy różowej zastawie.


- Ej!


- Zobaczę, co da się załatwić. - Odbiegł w przeciwnym kierunku niż szli. - Do kiedyś tam!


Skręcił za róg i natychmiast wspiął się na kilka susów na dach. Obserwował z ukrycia jak Ashido i Kaminari kierują się w stronę sklepu wystarczająco oddalonego od tego miejsca, żeby mógł działać bez świadków. Denki doskonale wiedział, że Izuku jest najpewniej na misji, bo zawsze ubierał się luzacko i niewinnie, gdy chodził na zwiady i zdobywanie informacji. To było bardzo przydatne, posiadanie go w swoich szeregach. Skierował wzrok znów na jasnoróżowy neon tuż nad opuszczony, zabitym dechami barem. Skoro był opuszczony, to czemu neon działał i wyglądał na nienaruszony? Uśmiech wkradł się na wargi Izuku, gdy poprawiał chustę.


- Znalazłem was.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top