[Tom 1] Rozdział 9
Szczerze? Nie wiem czemu, ale tak jakby samo z siebie wyszło, że Bakugo ma od teraz zwierzaka... heh... tak, zwierzaka... ekhm... nie to, że mógł znaleźć psa czy kota albo chociaż jakiegoś chomika, no ale... tak... nie wiem czemu to zrobiłam, ale w sumie wyszło uroczo...
- TobiMilobi
*****
07 Lipca 2021
Zły jak wszyscy diabli siedział w zaułku, patrząc z irytacją przed siebie. Nie miał zamiaru wracać do tego cholernego pierdziela i rozważał powrót do domu samopas. Pieprzony All Might wpakował go w jakąś farsę, którą śmiał nazwać praktykami u staruszka z prehistorycznym stażem. Fakt, był drugi na jebanych zawodach, ale nie znaczyło, że miał go szkolić dziadek bliski zawału serca. Niby czego mógł go nauczyć? Warknął zły, uderzając w kolejny śmietnik, który poleciał w górę i został przestrzelony niewielkim pociskiem skoncentrowanej eksplozji. Coś czego nauczył się jakiś czas temu i nie miał okazji przećwiczyć, bo dziadek ciągle próbował go odwodzić od treningu i karmił jebanymi takoyaki.
- A niech go kurwa jebana w ryj! - Warknął.
Kubeł spadł z głośnym trzaskiem w pobliski kontener i Bakugo mógł przysiąc, że słyszał cichy kwik czy inny dziwny dźwięk. Uniósł brew w górę i podszedł tam. Zastukał w kontener, znów usłyszał ten sam odgłos.
- Co jest?
Odsunął się na trzy kroki i podbiegł do kontenera, odbił się jedną nogą, jednocześnie chwytając rękami i wyskoczył w górę. W ostatniej chwili stanął w rozkroku na krawędziach śmietnika i nachylił się, patrząc do środka. Jakiś czarny worek poruszył się, więc bez zbędnego kombinowania, wskoczył w śmieci i rozerwał folię. To, co zobaczył zaskoczyło go niemało. Odsunął się z gotowym atakiem do obrony, ale stworzenie z widocznym strachem skuliło w sobie i cofnęło do tyłu.
- Ty się mnie boisz, gnojku? - Uniósł brew w górę.
Przyjrzał się uważnie stworzeniu. Pysk jak u papugi, ciało psa, ogon jak u kota, uszy jak u królika, papuzie skrzydła wyrastające z pleców, a do tego wyłupiaste przerażone oczy i... mózg na wierzchu. Przypominał coś co zaatakowało ich w USJ, ale zachowywało się jak przestraszony kundel i było o wiele mniejsze niż tamto. Katsuki wyciągnął do stworzenia rękę, nadal będąc w gotowości do ewentualnej obrony, ale ono jeszcze bardziej się skuliło i kłapnęło ostrzegawczo dziobem. Cofnął się odrobinę, ale zaraz wykonał szybki chwyt za kark i pociągnął potworka do siebie, który zakwilił przerażony.
- Czym ty kurwa jesteś?
Stworzenie poruszyło rozpaczliwie łapkami, a ogon podkuliło pod siebie. Mruknął z namysłem i przygarnął do siebie dziwną mieszankę genetyczną, trzymając za dziób, żeby przypadkiem nie ujebał go, a drugą ręką stworzył niewielki wybuch, żeby wydostać się ze śmietnika. Wylądował na ziemi i odstawił „coś". Dziwaczny zwierzak uniósł ostrożnie głowę i przekrzywił ją w bok, po czym nieśmiało podszedł i otarł się dziobem o nogę chłopaka.
- Wyglądasz jak tamto coś, co zaatakowało USJ, ale jesteś bardziej przytulak, co?
Uniósł brew w górę, dostrzegając dziwną opaskę z kodem kreskowym i czymś napisanym. Przykucnął i złapał za tasiemkę, na co o dziwo stworzenie pozwoliło, patrząc ufnie. Zerwał świstek i przeczytał.
- „Nomu #15-4. Obiekt przekazany do utylizacji", chyba ktoś nie wie, co znaczy utylizacja, bo na pewno nie wyjebanie do śmieci. - Prychnął, wywracając oczami. Znów zerknął na niewielkiego Nomu. - I co teraz? - Stworzenie wydało dziwny odgłos i znów się otarło dziobem. Niepewnie pogłaskał go po grzbiecie. - Stara wiedźma dostałaby chyba zawału, gdybym sprowadził takie paskudne coś, a nie psa czy kota, a stary piernik, u którego teraz siedzę to już na pewno. - Uniósł oczy na ciemne niebo. Mogłoby być w sumie zabawnie. - Głodny? - Nomu wydał dziwny zgrzytający skrzek. - Uznaje to za tak. - Wziął go na ręce i podrapał pod brodą. - Ciekawe co ty właściwie jesz... - Zwierzak przekrzywił głowę w bok. - Taa, domyślam się, że sam nie wiesz. Coś wykombinujemy.
Tak jak podejrzewał, jak tylko zjawił się w domu, staruszek zawołał go na odgrzanie jemu takoyaki w nowej mikrofalówce i zastygł w pół kroku na widok tego, co chłopak trzyma na rękach. W pierwszym odruchu wytknął małego Nomu palcem i wrzasnął:
- CO TO JEST??!! NATYCHMIAST GO ODSTAW CHŁOPCZE, BO ODGRYZIE CI GŁOWĘ!!!
Bakugo jedynie prychnął i wyminął staruszka, kierując się do lodówki. Posadził zwierzaka na panele i zajrzał do lodówki, po czym wziął zamrożony kawałek mięsa z zamrażalnika. Odwrócił się i spojrzał uważnie na kurduplowatego dziadka.
- Czy ty zdajesz sobie sprawę, coś ty sprowadził do mojego domu?!
- Tak, zwierzaka i mam zamiar go zatrzymać. - Wzruszył ramionami. - Gdzieś jest tu sklep dla zwierząt? Muszę mu skołować obrożę, smycz i zawieszkę z moim adresem, no i imieniem, prawda Isa?
Mały Nomu zaskrzeczał gardłowo, merdając ogonkiem i w następnej sekundzie otworzył dziób, z którego wystrzelił wielki lepki jęzor. Pochwycił nim zamrożony kawałek mięsa, który zniknął w dziobie z krótkim chrupnięciem. Gran Torino zrobił wielkie oczy jak spodki, podobnie Bakugo. Oboje wpatrywali się niepewnie w małego Nomu, który zachwycony zaskrzeczał znów. Wargi Bakugo wykrzywiły się, a w następnej chwili parsknął w pięść, chcąc uchronić się przed ryknięciem śmiechem.
- Mogłeś poczekać aż odmrożę chociaż. - Parsknął, głaszcząc stworka po grzbiecie. - Nigdy nie je się surowizny, pamiętaj. - Pouczył go i spojrzał dziwnie na starca, który wytknął do niego telefon, do którego chwilę wcześniej coś krzyczał. - Halo?
- Ah, Ba-Bakugo, mój chłopcze, tu All Might.
- Czego? Zajęty jestem. - Wywrócił oczami.
- Gran Torino powiedział mi właśnie, że znalazłeś małego stworka z mózgiem na wierzchu. - All Might wyraźnie był zdenerwowany. Odchrząknął. - To... To nie jest takie jak Nomu, które zaatakowało w USJ, prawda?
- Nie. - Odpowiedział natychmiast, głaszcząc Isa pod brodą. - Jest dużo mniejszy, coś jak mały pies typu shih tzu czy sznaucer, a co?
- C-Co?!
- Ah, chwila, chyba Isa jest jeszcze głodny. - Zignorował rozmówcę i podszedł do lodówki, gdzie wyjął kolejny, już ostatni zamrożony kawałek mięsa. - Ej, stary pierniku, zaraz idę z Isa do sklepu, bo nie mam czym go karmić! - Zawołał do niedowierzające staruszka. Przytrzymał telefon ramieniem, żeby mieć wolne ręce do podgrzania mięsa. - No, jest mały, jak krzyżówka kilku zwierząt i straszna przylepa z niego.
- Ba-Bakugo, mój ch-chłopcze, to nadal niebezpieczne stworzenie, musisz na niego uważać!
- Błagam, chcę być pro bohaterem, a jestem traktowany kurwa jak jakiś jebany przyszły przestępca, więc nie pierdol mi tu o byciu niebezpiecznym. - Prychnął lekceważąco. Rozmówca zamilkł, najwyraźniej nie wiedząc, co powiedzieć. - Ktoś miał się go pozbyć, bo był doczepiony kod z numerem i coś o utylizacji, ale jakiś imbecyl, który miał się tym zająć, po prostu wpierdolił malucha do worka i wyrzucił na śmietnik. Nienawidzę krzywdzenia zwierząt, więc jak każesz mi się pozbyć Isa, to możesz spierdalać. Zostaje ze mną i chuj wam do tego. - Warknął.
Przemilczał fakt, że przerażone spojrzenie małego Nomu przypominało wzrok, którym obdarował go Izuku, gdy mieli pięć lat i widzieli się ostatni raz. Nie chciał pierdolonego współczucia, a to niczyja jebana sprawa, co robił i co planował. Niech spierdalają na bambus hodować banany, pojebańcy. Słyszał ciężkie westchnięcie w słuchawce, szelest papierów i czyjeś mruknięcie w tle.
- Mógłbyś wysłać nam zdjęcie tego... erm, ekhm, zwierzaka?
- Po chuj?
- Chcemy porównać go do schwytanego Nomu z USJ, bo jeżeli ta sama osoba robiła testy na nich, to może znajdziemy jakieś informacje o... - All Might zawahał się przez sekundę. - Bakugo, mój chłopcze, pomagasz niejakiej Inko Midoriya w odnalezieniu jej syna, Izuku, prawda?
- Co tobie do tego? - Warknął gardłowo, Isa otarł się o jego nogę, widząc jak humor nowego pana pogorszył się wyraźnie. - Jak chcesz mnie od tego odwieść, to możesz się jebać na ryj ty i ten twój kumpel w tle. Znajdę go i gówno wam do tego!
- Nie o to chodzi, spokojnie chłopcze. - Odkaszlnął krótko. - Mamy podejrzenia, że ten, kto stworzył Nomu i, yyy, twojego zwierzaka, mógł porwać Izuku Midoriye.
- Co?
- Ten ktoś robi testy na porwanych osobach, próbując wcisnąć w nich przeróżne Quirk na siłę i miesza w ich DNA z różnymi zwierzętami. - Bakugo spojrzał uważnie na Isa, który znów otarł się o jego nogę i zaskrzeczał cicho. - Obawiam się, że twój Isa, to też eksperyment z tego samego laboratorium. Pilnuj go, bo może nam pomóc w odnalezieniu twojego przyjaciela.
- Że jak?! - Zacisnął zęby z furią. - Izuku nie został przerobiony na jakieś jebane gówno z mózgiem na wierzchu!! On gdzieś tam jest, żyje i znajdę go do chuja, więc nie pierdol takich farmazonów!!
- Uspokój się chłopcze. - Ciężkie westchnięcie. - Musimy brać pod uwagę każdą ewentualność, zwłaszcza, że Izuku Midoriya nie był jedynym dzieckiem, które zniknęło w ów roku. Ba! Kilkunastu nastolatków i dorosłych również tego roku zniknęło bez śladu. Po prostu miej go na oku chłopcze.
Znów spojrzał na Isa, a mały Nomu opuścił uszy w dół i zaskrzeczał cichutko. Czy Izuku mógł zostać przerobiony na coś takiego? Nie chciał w to wierzyć ani trochę. Nie mógł...
- Dobra... Będę go pilnować. - Rozłączył się, patrząc wciąż na swojego nowego zwierzaka. - Nie przejmuj się tym, Isa, wszystko dobrze. - Podrzucił maluchowi ostudzony kawałek mięsa, który został natychmiast zjedzony. Zaskoczony stworek wyprostował się i zrobił kółko z zachwytem, na co Katsuki zaśmiał się krótko. - Widzisz? - Podrapał go pod brodą. - Mówiłem, że surowe jest paskudne, a pieczone cacy.
Czuł na sobie uważne spojrzenie Gran Torino, ale ignorował go. Nie obchodziło go, co staruch ma do powiedzenia. Nie odda Isa. Był Nomu czy nie, gówno to kogokolwiek powinno obchodzić. Dla niego Isa był skrzywdzonym przez los zwierzęciem, które potrzebowało trochę uwagi i miłości, nawet jak on nie umiał jej zbytnio okazywać.
- Bakugo, mówiłeś, że potrzebujesz sklep zoologiczny, tak? - Blondyn spojrzał na dziadka uważnie. - Możemy podejść do jednego, przy okazji naszego niewielkiego patrolu, na który chciałbym ciebie zabrać. Potrzebuję zobaczyć cię w akcji.
- Isa idzie z nami.
- Jak ty sobie wyobrażasz wziąć to coś na miasto?! - Staruszek wyrzucił ręce przed siebie, pokazując na małego Nomu. - Ludzie zaczną uciekać w popłochu!
- Chuj mnie to obchodzi. - Burknął. - Isa idzie z nami i koniec.
Mały Nomu spojrzał najpierw na Bakugo, a następnie na staruszka, jakby doskonale rozumiejąc o czym mówią. Nagle otulił go dziwny brązowy szlam, który uformował dziwną masę i po kilku sekundach przed nimi stał bury kociak, który otrzepał futerko. Patrzył na nich żółtymi ślepiami i zamiauczał skrzekliwie. Otworzyli w szoku usta. Pierwszy, który odzyskał głos był nastolatek parsknięciem śmiechu.
- Wiedziałem, że Isa to zajebisty zwierzak. Brawo mały! - Wyszczerzył się z zadowoleniem, pogłaskał kota po głowie, co zaowocowało krzywym mruczeniem. - Isa idzie z nami. - Powtórzył.
Gran Torino wypuścił głośno powietrze przez usta, marszcząc krzaczaste brwi. No, to się porobiło. Dzieciak, którego wysłał do niego All Might był naprawdę zaskakującym przypadkiem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top