[Tom 1] Rozdział 17 [Epilog]
Miało być co czwartek, tak wiem, ale pomyślałam, że zrobię wam m̶a̶ł̶e̶g̶o̶ ̶t̶r̶o̶l̶l̶a̶ przyjemność i wstawię na rozpoczęcie roku szkolnego, ̶o̶ ̶k̶t̶ó̶r̶y̶m̶ ̶w̶ ̶s̶u̶m̶i̶e̶ ̶i̶ ̶t̶a̶k̶ ̶z̶a̶p̶o̶m̶n̶i̶a̶ł̶a̶m̶,̶ ̶ż̶e̶ ̶j̶e̶s̶t̶ ̶d̶z̶i̶s̶i̶a̶j̶,̶ ̶a̶l̶e̶ ̶p̶o̶m̶i̶ń̶m̶y̶ ̶t̶o̶ ̶m̶i̶l̶c̶z̶e̶n̶i̶e̶m̶.
Jest to w sumie ostatni rozdział serii I, więc oczekujcie za pewien czas kolejnego sezonu, a tymczasem za kilka dni zapraszam na nowe opowiadanie z serii bnha na moim koncie, które pojawi się w tym tygodniu lub z początkiem kolejnego. Stay tuned~!
Ave~!
- TobiMilobi
*****
01 Września 2021
Kąciki ust Izuku uniosły się nieznacznie w górę, gdy nachylił się do przodu z wyczuwalną groźbą w zielonych oczach. Cień i kosmyki włosów okalały część jego twarzy, dodając drapieżnego wyglądu. Atmosfera w pokoju zgęstniała, a cisza wwiercała się nieprzyjemnie w czaszkę.
- Mam zamiar urodzić to dziecko, Kacchan.
Cisza...
Izuku uśmiechnął się wesoło, a brew Katsuki'ego niebezpiecznie zadrgała. Tylko szybki ruch Aizawy, odciągającego Bakugo od Midoriyii, sprawił, że ten drugi z nich nie oberwał w twarz. Mężczyzna westchnął ciężko, wyraźnie zmęczony tymi ich przekomarzankami i dowcipkowaniem.
Izuku Midoriya uważał całe przesłuchanie i rozmowy jako idealny materiał na żartowanie.
Katsuki Bakugo tracił powoli cierpliwość i kurwica go trafiała przez złośliwe i jakże prze kurwa zabawne żarciki zaginionego przyjaciela.
Shōta Aizawa zaś zastanawiał się, za jakie grzechy musi użerać się z dwójką nastolatków i kiedy w końcu będzie mógł pójść spać.
- Bakugo proszę na słówko. - Do pomieszczenia zajrzał Tsukauchi. Chłopak wyraźnie chciał zaprotestować, ale detektyw go ubiegł. - Twoja mama i ciocia czekają w drugim pokoju.
Wiedział, co to oznaczało. Chcą przesłuchać Izuku bez niego i ewentualnie pozwolić na rozmowę z ciotką Inko. Zacisnął mocno wargi, ale ostatecznie wydusił gardłowe „Dobra" i zmierzył ostrożnie rozbawionego Izuku. Wyszedł z pokoju, zostawiając chłopaka samego z pro herosem. Chłopak już otwierał usta, żeby zacząć bezowocną wiązankę suchych żartów, które miały na celu zachęcenie Aizawę do rozmowy, ale wtem drzwi znów zostały otworzone i do środka weszła drobna, zmizerniała kobieta o zielonych włosach upiętych w niedbały kok.
- Izuku...?
Spojrzała na niego zielonymi oczami tak podobnymi do jego własnych. Obserwował ją uważnie z dozą zaciekawienia.
- Czy ja panią znam?
Kobieta wybuchła gorzkim szlochem, nie mogąc wydusić słowa w odpowiedzi. Czuł, jak niewidzialna siła zaciska się na jego żołądku i związuje w ciasny supeł. Nie lubił, gdy ktoś płakał. Nigdy nie umiał sobie radzić z takimi ludźmi. Pochylił się nieznacznie do przodu z lekko przyjaznym uśmiechem.
- Hej, nie ma chyba nic tak strasznego, żeby płakać nad tym prawda? - Zagadnął uprzejmie. - Jeżeli będzie pani płakać, to nigdy nie dojdziemy do żadnej sensownej rozmowy. Niech pani usiądzie, a pan EraserHead przyniesie pani szklankę wody. - Tu spojrzał na mężczyznę, który uniósł brew w górę. - Aaalbo i nie przyniesie, bo jest ponurym gburem. - Odchrząknął niepewnie, a kobieta przed nim usiadła, wciąż roniąc łzy. - Hej, jeżeli będzie pani płakać, to nie zaczniemy rozmowy.
Pokiwała głową, wycierając szybko oczy chusteczką. Jej dolna warga wciąż drgała, zwiastując kolejną falę łez, którą próbowała w sobie zdusić. Izuku uśmiechnął się promiennie, co nieśmiało odwzajemniła.
- Pracuje pani z policją? Jest pani jakimś psychologiem? Zabiła pani kogoś? To naturalny kolor włosów czy farbowany?
Zaśmiała się krótko. Oh, jej syn zawsze był taki ciekawski i bombardował wszystkich toną pytań, widać niewiele zmienił się przez te lata. Jednak wciąż bolało ją serce, że nie wiedział, kim ona jest.
- Jest pani ładniejsza, gdy nie płacze tak dużo. - Uśmiechnął się urokliwie.
Nezu mruknął z namysłem. Jego przypuszczenia względem chłopaka potwierdziły się w stu procentach. Chłopak jak na swój wiek był niezwykle przebiegły i inteligentny, a co za tym idzie, czytał z ludzi jak z otwartych książek, mówił to, co oni chcieli usłyszeć.
- Mały manipulator. - Zaśmiał się otwarcie. - Pani Midoriya nie zdaje sobie sprawy z tego, ale wpadła w jego idealną pułapkę.
- Co to znaczy? - Mitsuki spojrzała na futerkowego dyrektora, obejmując ręką syna, co jemu bynajmniej nie pasowało. - Czy coś jej grozi? I-Izuku chyba jej nie skrzywdzi, prawda?
- Pogrywa sobie z nią. - Katsuki prychnął zirytowany. - Uśmiecha się fałszywie i mówi, to co ona chce usłyszeć. Nie jest wobec niej szczery. Wkurwia mnie ten gnojek...
- Wyrażaj się!
- Czego mnie bijesz stara torbo?!
- Pani syn ma słuszność. - Nezu postanowił wtrącić się do uroczej wymiany zdań matki z synem. - Izuku Midoriya idealnie odczytuje to, co dana osoba chce usłyszeć i gra przed nią niczym aktor w teatrze kukiełek. - Założył łapki za siebie. - Ciekawi mnie jednak, co zrobi, gdy odkryje, z kim rozmawia.
- Czy Katsuki Bakugo to pani syn? Jest strasznie nerwowy i śmiesznie się denerwuje, gdy z niego żartuje.
Inko pokręciła głową, a po policzkach spłynęły słone łzy, co zaskoczyło go kompletnie. Myślał, że już opanował sytuację i miał rozmowę w garści, ale najwidoczniej tak nie było. Patrzył niepewnie na swoje dłonie, nie do końca pewien co powinien zrobić. Kobieta podeszła do niego i gwałtownie przytuliła, na co spiął się, wciągając gwałtownie powietrze z widocznym lękiem. Zaraz jednak rozluźnił się, czując dziwnie znajome ciepło i bezpieczeństwo. Przymknął mimo woli oczy. Zapach fiołków i rozmarynu rozniósł się lekko po pomieszczeniu. Znał te zapachy. Uwielbiał je od kiedy pamiętał, ale nigdy nie wiedział skąd, a ta kobieta nimi pachniała. Czemu? Kim ona jest?
- Przepraszam Izuku... - Wychlipała. - Tak strasznie mi przykro... Przepraszam...
Otworzył gwałtownie oczy.
„Przepraszam Izuku... Przepraszam, tak mi przykro..."
- To ty... Smutna pani z moich snów... - Wydusił cicho, zaskakując siebie i kobietę, która teraz patrzyła na niego czerwonymi, zapłakanymi oczami. - We śnie kiedy pytam, czy mogę być bohaterem, ktoś zawsze mnie przytula, płacze i wciąż przeprasza... - Ściągnął niepewnie brwi, z niedowierzaniem lustrując kobietę, która uśmiechnęła się, roniąc więcej łez. - Nigdy nie widziałem jej twarzy, ale... To ty...
- Siedziałeś wtedy przed monitorem na krześle obrotowym... - Wytarła mokry policzek rękawem. - Wtedy... Tamtego dnia wróciliśmy od doktora, który przyznał, że możesz nigdy nie mieć Quirk. Wtedy płakałeś, pokazałeś na monitor i zapytałeś, czy możesz być bohaterem jak All Might...
- Nigdy nikomu nie mówiłem, kogo wskazywałem na monitorze... - W jego oczach zalśniły łzy, gdy zrozumiał, kim jest smutna pani z jego snów, której imienia szukał od tylu lat. - Mama... - Wydusił niemal bezgłośnie, a ona uśmiechnęła się promiennie. - Nie... - Pokręcił głową gwałtownie, ku jej zaskoczeniu. - Nie, nie, ty nie możesz być... Ty mnie przecież porzuciłaś! Nie chciałaś mnie!
- Izuku, to nie prawda! - Inko chwyciła go za twarz, z której gwałtownie spadła maska. - Kocham cię, zawsze kochałam. Poświęciłam całe lata, żeby cię odnaleźć. Nigdy cię nie porzuciłam, kochanie... - Otarła kciukiem pierwsze łzy, które spłynęły po jego policzkach. - Pokłóciłeś się o coś z przyjaciółmi i uciekłeś i nigdy nie wróciłeś, miałeś wtedy pięć lat... Ja i Katsuki wszędzie wieszaliśmy plakaty, niemal codziennie. Robiliśmy wszystko, żeby cię znaleźć... Myślałam, że już nigdy ciebie nie odzyskam, Izuku...
- Nie mogłaś znaleźć, bo Yakuza trzymała mnie zawsze w siedzibie... - Wymamrotał, opuszczając oczy w dół. - Mówili, że mnie nie chciałaś... że podrzuciłaś mnie do nich... - Więcej łez spłynęło po rumianych policzkach chłopca, a temperatura w pomieszczeniu zaczęła wzrastać. - Kłamali... Okłamali mnie...!
Kajdanki na dłoniach chłopca rozżarzyły się do czerwoności i popękały, uwalniając go. Tsukauchi ruszył biegiem do wyjścia, ale dyrektor Nezu go powstrzymał gestem łapki, nakazując, żeby jeszcze zaczekał i patrzył na rozwój sytuacji. Niechętnie pozostał. Zapomniał, że Aizawa wciąż przebywał w pomieszczeniu, gotowy aktywować swoje Quirk.
- To nie ważne, jesteś tu ze mną, Izuku... - Inko znów go przytuliła mocno. - Już nigdy nikomu nie pozwolę cię odebrać, choćbym miała stracić przy tym życie.
- Przepraszam, że nigdy nie wróciłem... - Szepnął, przymykając oczy i otulając ją rozpaczliwie ramionami. - Mamo... Nie zostawiaj mnie...
- Już nigdy, Izuku...
Ku zaskoczeniu policji, temperatura zaczęła znów spadać. Nezu uśmiechnął się nieznacznie pod nosem. Chłopak perfekcyjnie umiał kłamać, był niemal idealnym manipulatorem, ale kiedy poznał prawdę i swoją matkę, cała maska kłamstw roztrzaskała się i spadła, ukazując skrzywdzone, porzucone dziecko, a nie złoczyńcę. Wymienił zdawkowe spojrzenie z All Might'em i skinęli do siebie. Program, który planowali wprowadzić za pewien czas, mogli zrealizować od razu i pomóc chłopcu wrócić do świata jako zwykły nastolatek, wymazując widmo przeszłości z przestępczego półświatka. W końcu to nadal dziecko i była jeszcze dla niego nadzieja na uzyskanie pomocy.
- Myślę, że byłby idealnym bohaterem.
- Sądzisz, że mógłby być tym, kogo poszukujesz, All Might? – Nezu uśmiechnął się tajemniczo.
Kąciki ust blond mężczyzny uniosły się nieznacznie w górę, gdy patrzył na zapłakaną rodzinę, która w końcu była zjednoczona na nowo po niemalże dekadzie rozłąki. Zwrócił spojrzenie na dyrektora, a uśmiech pogłębił się, ukazując rząd białych zębów.
- Myślę, że tak.
Koniec Serii I
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top