3. Zapomniana rozprawka


[Karolina]

Siedzę na szkolnym korytarzu, ze słuchawkami założonymi na uszy. W ręce trzymam ołówek, na kolanach mam wsparty szkicownik. Gumka do mazania leży, wsparta o moje biodro. Rysowanie w warunkach szkolnych bywa kłopotliwe, ale niezaprzeczalnie ma pewien urok. Zwłaszcza, że moją głowę skutecznie zaprzątała pewna osoba...

Obserwuję Natalię, która siedzi na ławce rozmawiając z członkami elity klasowej. Dzisiaj ma na sobie jeansy, biały crop top i długą, oversize'ową marynarkę w kratkę. Ostatnio coraz częściej zaprząta moją głowę...

Zawsze gardziłam członkami elitek szkolnych, którzy sztucznością śmierdzą na kilometr, a kreację bohaterów zostawili Sienkiewiczowi. Z całym szacunkiem dla Heńka, ale to co odpierdalają Ligia i Winicjusz to jakieś nieporozumienie. 

Jednak ostatnio zmieniłam trochę swoje nastawienie w stosunku do fejmów. Zwłaszcza, że Natalia okazała się być niezwykle urocza i inteligentna, do tego stopnia, że zaczęłam się zastanawiać, jakim cudem chodziła z Oskarem. Nie widziałam ani razu, aby się zarumieniła w jego towarzystwie. Nigdy nie widziałam uśmiechu na jej twarzy, wywołanym przez jego słowa. Mówię o tym prawdziwym, szczerym uśmiechu, nie wyuczonym wykrzywieniu warg. Jakby się nad tym zastanowić, nigdy nie widziałam jej prawdziwego uśmiechu. Chciałabym to kiedyś zmienić... ale nie wybiegajmy zbytnio w przyszłość. Najbardziej zastanawia mnie to, dlaczego w towarzystwie Oskara nigdy nie zarumieniła się ani razu, ale jak tylko powiem jej coś z minimalnym podtekstem, to jej policzki pokrywają się karmazynowym odcieniem. Ciekawe, czy w przypadku silniejszych wrażeń ten rumieniec przenosi się również na szyję i ramiona... będę musiała to kiedyś sprawdzić.

Niemniej jednak coś jest nie tak z heteroseksualizmem Natalii. Najprawdopodobniej jego brak. Tylko nie rozumiem, dlaczego tak bardzo wstydzi się przyznać to swojej orientacji. Mamy XXI wiek, tolerancyjną klasę, a lesbijka w szkolnej elicie byłaby ciekawą odmianą. Nie lubię stereotypów.

Nawet nie zorientowałam się, kiedy mój ołówek zaczął kreślić linie na papierze. Linie układające się w portret Natalii. Portrecik był wykonany prostym, komiksowym stylem i mogę go zaliczyć do nawet udanego. Z westchnieniem chowam szkicownik do plecaka i... zdaję sobie sprawę z faktu, że nie ma tam pewnej rzeczy, która jest mi niezbędna do przeżycia...

Teczka z rozprawką!

Kurwa, nie! Zdesperowana wyciągam telefon i piszę do Natalii na messengerze, z nadzieją że będzie aktywna. Moje przypuszczenia okazują się być słuszne, Natalia mówi coś do  swoich znajomych, chwyta torbę i kieruje się w stronę toalet na pierwszym piętrze, gdzie poprosiłam ją, by mnie spotkała. Nie chcę rujnować jej opinii, na którą ciężko pracuje każdego dnia.

Tłumaczę jej moją sytuację i obserwuję, jak na jej uroczą twarzyczkę wpełza grymas wściekłości. Ups?

- No to leć po nią! - wkurza się na mnie. - Teraz mamy plastykę, która jest idealną lekcją na wagary. Mogę spróbować cię kryć, zresztą ta laska jest ślepa. Następny jest polski, na który albo zdążysz, albo nie przyjdziesz w ogóle. Najlepiej pierwsza opcja.

- Matka się wkurzy, za nieusprawiedliwione nieobecności...

- A to już nie mój problem! Widzimy się na polskim, albo jesteś martwa!

Drżę lekko. Wkurzona Natalia jest trochę przerażająca... jak dobrze, że lubię horrory.

- Trzymaj kciuki! - krzyczę, szybkim krokiem kierując się w stronę szatni.

Wychodzę ze szkoły równo z dzwonkiem oznajmiającym rozpoczęcie lekcji. Po drodze podpinam słuchawki do telefonu i włączam muzykę, kierując się na przystanek. I wtedy zauważam, jak nadjeżdża mój tramwaj. A następny będzie za jakieś 10 minut... Zrywam się do biegu, ignorując fakt, że choruję na astmę i nie lubię zażywać leków publicznie. Nie mogę zawieść Naty. I zdążyłam. Wbiegam do tramwaju, a drzwi zatrzaskują się tuż za mną. Ciężko oddycham, siadam na jednym z wolnych krzesełek. Jest mi słabo. Wyciągam z plecaka pompkę i przyjmuję lek. Na szczęście o tej godzinie tramwaj jest praktycznie pusty. Po chwili mój oddech się unormował. Z cichym westchnieniem chowam urządzenie do torby i przymknęłam oczy. Czeka mnie teraz 20 minut jazdy...

[Natalia] 

Gdzie jest ta debilka!? Niech lepiej się pośpieszy, bo jeśli z jej winy dostanę laka to będzie miała przejebane. I nie obchodzi mnie fakt, że jest mega ładna, po prostu jej wpierdolę. Kogo ja oszukuję, moje uderzenia nie zrobią na niej najmniejszego wrażenia... ale pomarzyć można.

- Wszystko w porządku, Nata? - pyta Dominika.  - Wydajesz się być lekko... spięta. 

Zaraz coś rozwalę. SERIO. 

- Tak, wszystko okay - uśmiecham się sztucznie. Chyba się na to nie nabrała, ale mam to gdzieś. Wszyscy wiemy, jakie relacje panują między nami, więc sztuczne uśmiechy są na porządku dziennym. 

I wtedy zauważam ją. Czarne, puszyste włosy opadają jej na lekko zarumienione policzki. Flanelową koszulę ma owiniętą w pasie, pozwalając bluzce na ramiączkach na odsłonięcie jej mlecznych ramion i podkreślenie jej niezbyt wielkiego biustu. Czarny plecak vansa ma zarzucony na jedno ramię, a w drugiej ręce... trzyma energetyka. Normalnie zaraz ją zajebię. I jeszcze ten wkurwiający uśmiech, wymalowany na twarzy. 

Nie kontrolując swojej wściekłości wstaję, przykuwając uwagę ludzi na korytarzu. Podchodzę do Karoliny, która właśnie odstawiała plecak pod ścianę. Odwraca się w moją stronę, unosi brew na mój widok. 

- Hej - uśmiecha się lekko. 

- Co ty sobie wyobrażasz!? - opieprzam ją. - Ja tu od zmysłów odchodzę, zastanawiam się czy te kilka godzin, które przemęczyłam się z tobą pójdą na marne, a ty sobie chillujesz i łazisz po sklepach!? Do tego jeszcze trujesz się jakimś gównem o zdecydowanie zbyt dużej ilości kalorii!? Ty wiesz jakie to niezdrowe!? 

Przykułam trochę większą uwagę, niżbym sobie tego życzyła. Przypał. 

- Dobrze, królowo dramatu - Karolina przewraca oczami.

- Śmiało, przewracaj oczami. Może kiedyś znajdziesz tam mózg... 

W odpowiedzi Karolina śmieje się. 

- To było nawet dobre - rzeczywiście, jestem dumna z tego tekstu. Zastosuję w którymś fanfiku. Może w tym Sebacielu, który chcę zacząć pisać? -  Chcesz łyka? - wyciąga puszkę w moim kierunku. 

- Nie, dzięki. Wiesz jak to źle wpływa na organizm? Tobie też radziłabym wyrzucić tę puszkę, wraz z zawartością. 

- Od kiedy zależy ci na moim zdrowiu? - pyta, unosząc brew. Bierze kolejnego łyka napoju, a ja prycham w odpowiedziMam już dosyć dzisiejszego dnia. Do tego jeszcze Kacper beszczelnie gapi się na cycki Karoliny. Niewyżyty zboczeniec. 

- I zakryłabyś ramiona. Kacper się na ciebie gapi - prycham, nie kontrolując swoich słów. A ta debilka zaczyna się śmiać. Bezbożnica...

- Okay, boomer - śmieje się. - Ładny crop top by the way. Wcale nie odsłaniasz więcek ciała niż ja - Karolina śmieje się w najlepsze. - Boska komedia... - chichocze pod nosem. Chciałabym jej zagwarantować następny wykład, ale nie mam pojęcia co powiedzieć. Z kłopotliwej sytuacji wybawia mnie dzwonek. 

- Po prostu pozbądź się tego słodkiego gówna, bo Nowakowska cię zajebie - prycham, powracając na ławkę. I wtedy dociera do mnie, co właśnie zrobiłam. Odezwałam się do jakiejś emo. I gadałam z nią dłużej, niż to było konieczne. Taki wybryk na pewno nie zostanie mi odpuszczony. Zwłaszcza, że kontaktom z Karoliną towarzyszył nieodłączny rumieniec. Takie wykroczenie po prostu nie może ujść mi na sucho. 

- Nie wiedziałam, że przyjaźnisz się z Karoliną... -  komentuje Dominika. Uśmiech, widniejący na jej twarzy sprawia pozory przyjaznego. Ale nie w tej toksycznej grupie. Tutaj nie ma nic przyjaznego. To tylko gra. A ja jestem aktorem. Muszę odegrać swoją rolę.  

- Nie przyjaźnimy się. Po prostu zapomniała z domu naszej rozprawki, więc musiałam ją opieprzyć za działanie mi na nerwy - wyjaśniam obojętnie.  Zimne spojrzenie Oliwiera utwierdza mnie w przekonaniu, że będę musiała się bardziej postarać, jeśli chcę utrzymać swoją pozycję społeczną. Drżę. Chciałabym się znaleźć w ramionach Karoliny. Nie tej, stojącej parę metrów przede mną. Tej, która równie dobrze może być pedofilem z Podlasia. Tej, w której się zauroczyłam. Jednak, czy ja w ogóle wiem, czym jest miłość? W końcu jestem tylko głupim dzieciakiem...  

[1264] 

Witajcie fenoloftaleinki ^^ 

Kolejny rozdzialik uwu Jak wam się podobał? Byłabym wdzięczna za komentarze, bo to one dają najwięcej satysfakcji i dają wrażenie, że ktoś to czyta xddd Ale za gwiazdki też bardzo dziękuję :* 

Miejsce na żalenie się na swoje życie i sytuację na świecie -----------------------------------------------------------------------------> 

Tak więc myjcie rączki i uważajcie na wiruski! 

Papa! 

~ Podłoga

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top