16. Pamiętniki
[Karolina]
- Jesteś bezmyślna, nieodpowiedzialna, lekceważysz swoje życie i zdrowie - od kilku minut wysłuchuję reprymendy Anny na temat mojego wybryku. - Czy ty chciałaś, abym dostała zawału!? Martwiłyśmy się. Obie.
- Przepraszam - wzrok mam wbity w swoje kolana. - Wiem, że to było skrajnie nieodpowiedzialne i bardzo za to przepraszam. Nie wiem, jakim cudem zapomniałam leków.
Anna bierze głęboki wdech.
- Straciłam twojego ojca - mówi. - Gdybym straciła jeszcze ciebie...
Jej dłonie zaciskają się na kierownicy. Sonia kładzie rękę na jej udo, w uspokajającym geście.
- Oszczędź matce nerwów - prosi cicho. - I, na litość boską, wymyśl tej biednej doniczce lepsze imię!
- Może być Penis, jeśli teraźniejsze ci nie odpowiada - prycham. W przednim lusterku widzę, jak Anna rozszerza oczy ze zdumienia.
- Chyba wolę nie wiedzieć, jakie imię ma teraz ta doniczka... - wzdycha. - Ale proszę. Starajcie się nie przyprawiać mnie o zawał przez następne pięć minut. Próbuję utrzymać nas przy życiu na najlepszych na świecie drogach, które znajdziesz tylko w Polsce.
- Sorki, mamuś - uśmiecham się przepraszająco. Nawet nie wiem, co mi strzeliło do głowy, aby ruszać się z domu bez leków. Powinnam już się przyzwyczaić do tej astmy, ale nie, ja jak idiotka robię wszystko, aby pogorszyć swój stan zdrowia. Papierosy, bieganie bez leków... Gdzie do cholery jasnej podział się mój mózg!?
Wzdycham cicho, szczelniej otulając się kurtką. To było nieodpowiedzialne. I głupie. Bardzo głupie.
[Natalia]
Siedzę w pokoju, czytając spokojnie książkę. Miałam w planach spotkać się z jakąś znajomą z podstawówki, ale coś jej wypadło. W sumie to nawet dobrze się złożyło. Nie mam ochoty na spotkania z ludźmi.
Matka wyszła z domu. Nie wiem gdzie i w jakim celu, ale w sumie mało mnie to obchodzi. I tak unikam jakichkolwiek kontaktów z nią, więc jest mi to nawet na rękę.
Przewracam stronę powieści i unoszę kubek do ust. Czekam aż letni już napój spłynie do moich ust, jednak... to nie następuje. Zasmucona wlepiam wzrok w wilgotną torebkę, znajdującą się na dnie naczynia. To była dobra herbata...
Zeszłabym na dół po jeszcze jedną dawkę napoju bogów, ale jestem na to zbyt leniwa. Powracam więc do treści książki, ubolewając nad brakiem herbaty. Po chwili do moich uszu dociera dźwięk otwieranych drzwi i odgłos rozmowy. Do moich uszu dociera "flirtujący" chichot mojej matki. Co kurwa!? Czyżby przyprowadziła klienta do domu? Ale... jest dopiero szesnasta...
Jednego jestem pewna. Nie chcę tu przebywać w tym momencie. Zgarniam klucze z biurka i wkładam telefon do tylnej kieszeni spodni. Słuchawki mam w kurtce, więc to wszystko. Teraz czas na dosyć... niezręczną sytuację.
Schodzę na dół. Moja matka dosłownie liże się z jakimś ziomkiem. Jak uroczo.
Odchrząkuję cicho, wyjmując kurtkę z szafy. Udaje mi się zwrócić uwagę liżącej się parki. Matka patrzy na mnie zszokowana.
- Natalia...? Mówiłaś, że wychodzisz...
- Właśnie to robię. Następnym razem po prostu mi powiedz, kiedy ma mnie nie być... - wzdycham. Już nie mam siły na komentowanie faktu, że jest dopiero szesnasta. Narzucam kurtkę na ramiona i zakładam buty.
- Nie mówiłaś, że masz córkę... - słyszę przed wyjściem. Trzaskam drzwiami i biegnę. Nogi niosą mnie w jedno miejsce. Zatrzymuję się zdyszana przed pustym placem zabaw. Siadam na huśtawce. Podłączam słuchawki do telefonu i pogrążam się w mocnych nutach ulubionego zespołu Karoliny (tej z mojej klasy). Kopię nogą w piasek. Wściekłość nadal się we mnie kotłuje.
Will you love me or leave me forever? *
Moja matka nie nadaje się do macierzyństwa. Jak byłam mała, to tata zawsze się mną zajmował. A potem się zabił. Nie mam pojęcia dlaczego. Jak tak o tym myślę, to rzeczywiście, przed śmiercią wydawał się być lekko przybity. Ale jako dziecko nie wiedziałam, jak mu pomóc. Dałam mu bukiecik kwiatów, który zrobiłam, będąc w przedszkolu. Inne dzieci dawały bukiety swoim matkom, jednak ja ofiarowałam mój bukiet temu, który na niego zasłużył. Moja rodzicielka była wściekła, ale nie dbałam o to. I nadal nie dbam.
Rozmyślanie przerywa mi dźwięk mojego dzwonka. Odbieram połączenie od, jak się okazuje Filipa.
- Halo? - pytam
- Hej, masz teraz czas? - pyta. Jest lekko zdyszany. - Musimy pogadać.
- Tak, mam czas - odpowiadam. - Gdzie chcesz się spotkać?
- Plac zabaw przy parku Wilsona?
- Właśnie tam jestem. Będę czekać.
- Dzięki - wzdycha z ulgą. - To widzimy się za chwilę!
Rozłącza się. Wbijam wzrok w swoje kolana. Może lepiej, że będę miała jakieś zajęcie? Raczej odważę się wrócić dopiero około dwudziestej, gdy już będę miała pewność, że mojej matki nie ma. Czyli za jakieś trzy i pół godziny. Nie mam pieniędzy, może jakieś drobniaki, jeśli znajdę je w kurtce. Więc będzie ciekawie...
Unoszę wzrok. W polu mojego widzenia pojawia się Filip. Wyłączam muzykę i chowam air podsy do opakowania.
- Hej - witam się.
- Cześć - Filip siada obok mnie. Zdejmuje plecak i przekłada go sobie na kolana. - Twój ojciec popełnił samobójstwo, nie?
- Tak - potwierdzam, zaintrygowana.
- Znalazłem pamiętniki mojego ojca - mówi. - I wyjaśniają wiele.
- Pa... pamiętniki!? - pytam zdumiona. - I je przeczytałeś!? Przecież to naruszanie prywatności!
Chłopak unosi jedną brew.
- Bo ty nigdy nie naruszyłaś niczyjej prywatności - prycha. Moje policzki pokrywają się rumieńcem. - Nie musisz mnie niańczyć w każdej sytuacji. Jestem już dużym chłopcem, dam sobie radę. Poza tym, znamy się jakieś trzy miesiące. I wiem, że w niektórych książkach ludzie zostają przyjaciółmi po dwudziestu czterech godzinach, ale nie tym razem.
- Okay...
- W każdym razie wiem, dlaczego twój ojciec popełnił samobójstwo. I wiem, że mój jest jeszcze większym skurwielem, niż mi się wydawało... - westchnął cicho.
- Słucham...? - pytam zdziwiona.
- Twoje podejrzenia są słuszne - mówi cicho. - Ojciec bije mnie w domu.
- Zgłaszałeś to gdzieś?
Kręci przecząco głową.
- Nie mam dowodów. A matka nie uwierzy, że jej cudowny mężulek mógłby coś zrobić swojemu synkowi - prycha.
- Powinieneś to gdzieś zgłosić - upieram się. - Wiem, że to trudne, ale nie możesz pozwalać na przemoc domową.
- Cokolwiek - wzrusza ramionami. - Nasze matki były siostrami. Bliźniaczkami. Wedle zapisów mojego ojca, twoja matka była tą seksowną blondynką, a jej siostra pociągającą cnotką.
- Widać, że uroczy ojczulek - prycham.
- Był wtedy nastolatkiem - wtrąca Filip. - Zresztą, dlaczego ja do cholery go bronię!? Nie dojrzał ani trochę od tego czasu. A ojcem jest beznadziejnym - z jego ust wydobywa się ciche westchnienie. - W każdym razie moja matka i twój ojciec zakochali się w sobie. I byli jedną z bardziej popularnych parek w liceum. Co bardzo nie podobało się mojemu ojcu i twojej matce. Dlatego postanowili to zmienić - Filip wyjął jeden z dzienników i otworzył go na zaznaczonej stronie. - Czytaj.
Monika jest zajebista. A interesy z nią to czysta przyjemność. Nasz plan udał się doskonale. Damian jest uziemiony, a Adrianna przekonana, że jest niedoszłym gwałcicielem. Wszystko zgodnie z planem. Niedługo sama wpadnie mi w ramiona.
Trochę szkoda, że tymczasowo nie mogę się pieprzyć z Moniką. W tym akurat jest zajebista. Ale Ada jest jej bliźniaczką, więc też musi tak być. Monika z charakteru jest okropną suką, nie da się jej ufać. Adą z kolei łatwo manipulować i dobrze się uczy. Monika tylko by na mnie żerowała...
A tak, to teraz zajmie się Damianem. Nie wiem, jak chce to zrobić po wpakowaniu go w takie świństwo, ale to już szczegóły. Idealnie udawała gwałconą. Sam przez chwilę zastanawiałem się, czy to nie prawda. Ale nie, Monika chciałaby nie chcieć seksu? To do niej niepodobne...
Przykładam dłoń do ust. Czuję, jak kwas solny chce opuścić mój żołądek.
Niedobrze...
* Three Days Grace - Love me or Leave me
[1269 słów]
Witajcie, fenoloftaleinki!
I jak wrażenia po tym rozdziale?
To jest ten moment, kiedy przedawkujesz chemię i HCl staje się twoim eufenizmem...
Chcę energetyka, ale dupy nie chce mi się ruszać TwT
A co tam u was? Ogólnie to miejsce na żalenie się na swoje życie ---------------------------------------------------------------->
Trzymajcie się!
Podłoga
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top