14. Dokładnie na odwrót
[Natalia]
Nastał poniedziałek. A ja nie mam pojęcia, czy powinnam się wtrącać w sprawy między Oskarem a Filipem.
Ostatecznie chłopcy skończyli całując się na asfalcie w parku. Nie rozumiem zupełnie co tam się odjebało i nie mam pojęcia, czy powinnam robić z tym cokolwiek... z drugiej strony Oskar robił dramę o to, że przytulam się z Karoliną na placu zabaw. Co prawda mnie później przeprosił, ale i tak...
- Możemy pogadać? - pytam, kiedy Oskar przybywa do szkoły. Widzę jak Dominika i Aśka szepcą coś między sobą. Czyżby nas shippowały? W takim razie mocno się zdziwią...
- Co jest między tobą a Filipem? - pytam, kiedy jesteśmy już na osobości.
Oskar rozgląda się nerwowo dookoła.
- Chodzimy ze sobą - mówi cicho. - Ale błagam, nie wsyp mnie.
- Dlaczego go wczoraj uderzyłeś? - drążę.
Chłopak milczy.
- Tooo... skomplikowane - wzdycha. - Jestem agresywny. I to bardzo. Dlatego z nim zerwałem, aby go nie krzywdzić, jednak on... błagał mnie abym został jego chłopakiem i... jesteśmy razem - wzdycha ciężko. - Już zapisałem się na wizytę do psychologa i mam nadzieję, że będzie dobrze...
Wzdycham cicho.
- Okay... Po prostu bądź bardziej ostrożny.
Nie podoba mi się to. Ale nie mogę się wpieprzać w ich życie, już i tak wystarczająco naruszyłam ich prywatność...
Wracamy na ławkę. Próbuję skupić się na rozmowie, jednak średnio mi to wychodzi. W pewnym momencie napotykam zmartwione spojrzenie Karoliny. Posyłam jej delikatny uśmiech, widzę jak wyjmuje telefon i coś pisze. Chwilę później w mojej kieszeni brzęczy urządzenie.
Od: Karolina
Jakby coś się działo, to zawsze możesz ze mną pogadać, wiesz?
Podnoszę wzrok i napotykam zaniepokojone spojrzenie autorki wiadomości. Uśmiecham się lekko.
Wiem.
[Karo]
Dalej nie jestem do końca zdrowa, ale jakoś dotarłam do szkoły. Wyzywanie jest dla mnie czymś na porządku dziennym. Już się przyzwyczaiłam.
Mogę zamieszkać u Martyny? Jej rodzice są bardzo wyrozumiali i nie kwestionują mojej płci... Ale nie, oczywiście moi opiekunowie są transfobami, pragnącymi synka... Niech stworzą kolejnego gówniaka, może wtedy ich marzenie się spełni... Produkcja dzieci nie może być poniżej ich poziomu mentalnego, w końcu ja jakoś powstałam... Poza tym słyszałam, że penis może działać bez użycia mózgu, co chyba doskonale tłumaczy, dlaczego rasa ludzka jeszcze nie wyginęła.
Myślenie w ten sposób o swoich rodzicach może wydawać się komuś okrutne i niewdzięczne. Ale ja po prostu nie umiem inaczej.
Dzwonek oznajmiający koniec ostatniej lekcji jest jak symfonia dla mojej duszy. Bo dla uszu na pewno nie. Serio, dlaczego dzwonki szkolne muszą być takie głośne!? Czy ogłupianie i przemęczanie uczniów nie wystarczy? Trzeba ich jeszcze ogłuszyć?
Narzucam na siebie kurtkę i wybiegam z klasy. Przed szkołą czeka na mnie Martyna. Odwołali jej ostatnią lekcję, więc stwierdziła, że pójdzie sprawdzić mój stan zdrowia.
- A czapka gdzie? - pyta na przywitanie. Śmieję się zakłopotana. Nie lubię czapek.
Martyna ściąga swoje okrycie i siłą wpycha mi je na głowę.
- Głupia jesteś - stwierdza. - Chodźmy do maca.
- Jestem za.
Kierujemy się na przystanek tramwajowy, aby jak najszybciej dotrzeć na miejsce. Nie jestem zbytnio głodna. Zamawiam tylko kawę.
Mimo tego podkradam frytki Martynie. Średnio jej się to podoba... ale przynajmniej jem frytki za darmo. Taki ze mnie janusz biznesu.
- Mogłaś zamówić, jeśli chciałaś frytki...
- Tak jest o wiele ciekawiej - uśmiecham się podstępnie. - Co powiesz na frytka game?
- W sensie jak pocky game, ale z frytkami?
- Dokładnie.
- Ogólnie to jestem za, ale niekoniecznie tutaj... You know, to Polska, zbytniej tolerancji tu nie szukaj...
- Jak skończysz żreć zamówimy frytki i lecimy do ciebie.
- To może chodźmy już zamówić? - proponuje, wpychając ostatnią garść frytek do ust. - Zomhstała mi thylko chola...
- Okay.
Po odebraniu zamówienia biegniemy na przystanek, aby jak najszybciej dotrzeć do domu. W tramwaju oczywiście podjadałam frytki, za co Martynka opieprzyła mnie parę razy. Zdarza się. Na szczęście nasze jedzenie nie ostygło zupełnie. Kiedy jesteśmy już w pokoju mojej przyjaciółki, wkładam frytkę do ust i patrzę wyzywająco na Martynę. Wydaje się być odrobinę zdenerwowana.
- Wymiękasz? - pytam zadziornie.
- W twoich snach - prycha, ujmując w usta drugi koniec frytki. Nasze twarze zbliżają się do siebie. Dwa kęsy wystarczą, aby złączyć nasze wargi ze sobą.
A potem zanosimy się śmiechem.
- Jeszcze raz? - pyta Martyna, wkładając sobie frytkę do ust. Zanim jednak chwytam za drugi koniec jedzenia, dziewczyna wciąga ziemniaczany przetwór do jamy ustnej. Śmieje się cicho, widząc moją minę.
W pewnym momencie frytki się kończą. A ja, nie wiedząc dlaczego, mam ochotę znowu poczuć dotyk jej warg na swoich...
[Karolina]
Jestem typem samotnika. Ale tak dosłownie, ja nie mam znajomych. Na palcach ręki jestem w stanie policzyć ludzi, z którymi zdarza mi się spotykać. Od czasu do czasu.
Sandra jest wprawioną w boju otaku o różowych włosach. Dumną biseksualistka, która uwielbia zrywać się z lekcji i palić. Miewa skłonności masochistyczne. Jest prawdopodobnie ostatnią osobą, którą powinnam prosić o porady miłosne, ale...
... ja po prostu nie mam znajomych.
- Oooo Karolcia się zakochała - chichocze. - To może być całkiem ciekawe.
- Zamknij się - prycham. - To nie jest zabawne.
- Jest, i to bardzo - odpowiada, z szyderczym uśmiechem na ustach. Palcami przyozdobionymi w pierścionki bawi się słomką od swojej kawy. Rzuca mi spojrzenie znad czarnych pilotek. - Mówisz, że zwie się Natalia? Znam jedną Natalię i jest mega chamką...
- Sandra... - gromię ją wzrokiem.
- Zluzuj majty, laska. Kiedy ty się taka sztywna zrobiłaś?
- Sztywne lepiej wchodzi - prycham. Różowowłosa śmieje się w odpowiedzi.
- Żarty o nekrofilii cię nie opuszczają, co? - śmieje się.
- Ty to powiedziałaś - wzruszam ramionami. Zaczynam się trochę obawiać o swój stan psychiczny. Ale cóż... pewnie właśnie dlatego nie mam znajomych. - W każdym razie, masz może dla mnie jakieś wskazówki?
- Przyjdź do jej domu nago o północy z różą w zębach - proponuje Sandra.
- Proszenie cię o porady było chujowym pomysłem...
- Mówiłam - śmieje się dziewczyna. - Na pewno nie rób tego publicznie, coś takiego boli. I najlepiej nie w walentynki, bo to cringe'owe i każdy tak robi.
W tamtym momencie w mojej głowie pojawia się pewien pomysł. Moje wargi samodzielnie układają się w przebiegły uśmiech.
- Zrobię dokładnie na odwrót - oznajmiam.
- To po cholerę prosiłaś mnie o wskazówki!?
[1086 słow]
Siemanko, moje Fenoloftaleinki ^^
Żart o "sztywne lepiej wchodzi" jest autorstwa niesamowitej ci3mnosc i jeśli go nie rozumiecie to chyba lepiej dla was XDD A teraz tak poważnie, wbijajcie do niej na profil, bo ma tam zajebistą książkę "Czas się śmiać", więcej zajebistych tekstów, zaskakujących plot twistów, a bohaterowie są cudownie wykreowani <3
A teraz muszę odpowiedzieć na nominację od zjem_ci_placka
1. Three Days Grace <3 i ostanio mam też fazę na SID
2. Rock i j-rock uwu
3. Tak.
(a przede wszystkim tosty, pizzę, maca, chipsy, nachosy...)
4. Moje łóżko jest moim ideałem.
5. Żółwiki mam
6. Jestem na komputerze...
Więc macie drugie, które znalazłam XD
Dantalion jest cute XD Ogólnie to polecam Makai Ouji, w klimatach podobne do Kuroshitsuji, ale trochę bardziej komediowe XD I fużo krótsze :C
7. Owszem
8. Ogólnie to fioletowy (taki fiołkowy), ale do ubierania się to najbardziej lubię czarny, czerwony i szary XD
9. Wielu rzeczy... przede wszystkim nietolerancji, bullyingu i znieczulicy społecznej...
I tych rysunków chromosomów w podręcznikach XD Jakby, one są tam obrzydliwe, okay XDDD Serio, mnie nie rusza krew, owady i mało co uważam za obrzydliwe - ale te chromosomy z podręczników są obrzydliwe XDD
11. No way, nie nominuję tak randomowo ludzi XDD
Okay, to tyle z mojej strony XD Miejsce na żalenie się nas woje życie ------------------------------------------------------------->
Podłoga
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top