Rozdział 16

Jeffery (dupek)

Po tym jak ostrożnie przemieściliśmy się na strych, ja wygodnie usiadłem sobie na starym krześle, gdy Rebeca zaczęła szykować rzeczy do sprzątania, przy tym zerkając na mnie wściekle, co według mnie było bardzo słodkie.

- Rusz tyłek i zacznij w końcu coś robić- powiedziała do mnie.

- Ależ ja przecież już coś robię. I to w dodatku bardzo męczącego.

- No wątpię w to że grzanie swoich czterech liter na krześle jest męczące.

- Może to nie, ale powstrzymywanie się przed rzuceniem na seksowną wilczycę to strasznie wyczerpujące zadanie- mrugnąłem do niej oczkiem szeroko się uśmiechając.

- Jesteś okropny.

- I przystojny, tak wiem, nie musisz mi tego przypominać małpko.

- Ugh. Zamknij się już- wzięła szmatkę, oczywiście nie tą, którą jej przyniosłem i zaczęła szorować stare meble.

- Może najpierw umyjesz okna skarbie? Przez ten brud krzywo się opalę- zacząłem ją drażnić.

- Och jak mi przykro książę, ale ja jestem tylko jedna, więc okna będą musiały trochę poczekać, bo wolę molestować ma razie meble- niby nie chcący chlapnęła mnie wodą- Ale nie bój się wasza wysokość, opalenizna i tak nie zaszkodzi twojej szpetnej gębie, a raczej doda więcej uroku.

- Oj małpko nie przeginaj- spiąłem mięśnie ramion.

- Wybacz mi proszę nie chciałam cię urazić- ukłoniła się przede mną, dając mi idealny widok na zdecydowanie za duży dekolt bluzki.

~ Pocałuj ją! Sparuj się!- zaczął krzyczeć mój wilk.

~ Ciebie nie prosiłem o zdanie. Ale wiesz co? Chyba pierwszy raz w życiu powiedziałeś coś mądrego.

Wstałem szybko, przez co Rebeca wyprostowała się i niezrozumiale na mnie spojrzała.

Położyłem dłoń na jej policzku, patrząc głęboko w jej oczy.

- Jesteś dzisiaj strasznie nieznośna moja sprzątaczko.

Prychnęła na moje ostatnie słowo.

- Z chęcią cię za to ukarzę.

- Daj mi najpierw skończyć tą karę dupku, którą dostałam przez ciebie, a dopiero później baw się w alfę całego świata.

- Ten twój niewyparzony język strasznie mnie podnieca- musnąłem lekko jej usta.

- Masz pecha. Chcę skończyć dzisiaj porządki, wiec daj mi spokój- odepchnęła się ode mnie.

- Zrobię to ale daj mi najpierw całusa- złapałem jej dłoń.

- Sam go sobie weź.

- Skoro tak mówisz- chwyciłem ją w objęcia, mocno do niej przywierając i zawładnąłem jej cudownymi, malinowymi ustami. Jęknęła zaskoczona, na co mój wilk warkną zadowolony. Ugryzłem jej wargę, prosząc o dostęp, ale zamiast tego znowu mnie odepchnęła.

- Ał- dotknęła wargi, z której ciekła jej krew.

~ Ty głupi kundlu skrzywdziłeś ją!

~ Widzę! Sam jesteś kundlem!

- Przepraszam małpko- chwyciłem jej twarz rękami i odsunąłem jej palce, by wylizać ranę.

- Jeffik, ja nie jestem twoim gryzakiem byś mnie gryzł i ślinił!- krzyknęła.

- Nie chciałem cię ugryźć. Nawet nie wiedziałem, że kły mi się wysunęły.

- Wampir się znalazł- wymamrotała pod nosem obracając się ode mnie i wracając do sprzątania.

- Małpko nie obrażaj się- objąłem ją od tyłu ramionami.

- Nie przeszkadzaj mi teraz.

Liznąłem jej szyję, szepcząc do ucha przepraszam. Pisnęła, odpychając mnie i posyłając groźne spojrzenie, przez które jak potulny piesek usiadłem grzecznie na krześle, z wyprostowanymi plecami i rękami ułożonymi na kolanach.

Cholera, co ta dziewczyna ze mną robi.

Przez trzy godziny obserwowałem, jak wykonuje sprawne ruchy, czyszcząc strych. Ani razu się już nie odezwałem.

- Na dzisiaj mi wystarczy- westchnęła zmęczona opadając na sofę.

- Wyglądasz śliczne kiedy jesteś wykończona. Jak po dobrym pieprzeniu- uśmiechnąłem się, myśląc o tym jak opada na łóżko, cała spocona, i przytula się naga do mnie.

- Nie wyobrażaj sobie za dużo.

- Za późno małpko. Już wymyśliłem kilka scenariuszy z nami.

- Czy wszyscy faceci mają tylko jedno w głowach?

- Masz nas za prostaków? Oczywiście, że nie jedno, a kilka, a nawet i więcej niż kilka sposobów jak można upra...

- Nie kończ proszę! Jesteś obleśny- mówi czerwieniąc się.

- Moja małpeczka jest burakiem- siadam obok niej ręką gładząc jej szyję.

~ A ty pietruszką, baranie!- wtrąca się głupi wilczur.

~ Tylko nie pietruszką pchlarzu, ona jest naprawdę niedobra.

~ Tak samo jak ty.

- Oj żebym ja coś o tobie nie powiedziała- syknęła Rebeca.

- Na przykład co?

Zanim zdążyła otworzyć usta wpiłem się gwałtownie w jej soczyste wargi, kładąc ją na sofie i zawisając nad nią. Wplątała ręce w moje włosy, powodując, że stałem się mega twardy i gdyby nie to, że ktoś nagle prychną obok nas, wypieprzył bym ją. Ale ludzie oczywiście nie mają kultury i muszą przeszkadzać w najlepszych momentach.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top