emocje

Doprawdy ciekawym zagraniem z strony Karola było nie wzięcie wszystkich Genziaków do swoich celów. Gdyby każdy był jego marionetką to projekt z którego czerpał czysty zysk finansowy mógłby nie wyglądać normalnie. Z czasem zaczynał wyłaniać tych, którzy idealnie się nadawali, z uwagą selekcjonował ofiary swoich gróźb dopinając wszystko na ostatni guzik.

On przecież z góry trafił do projektu tylko dla tego, że Karolowi wydawał się on idealna osobą do swoich celów. Jakże dobrą dla niego było decyzja to, chodź służyła jedynie jego własnym interesom. Nie liczył z uczuciami innych, nie wahał się nawet brutalnie zakończyć życie bliskiej dla niego osoby. Był pozbawiony chociażby krzty empatii. W jego wyimaginowanym świecie istniał tylko on, pieniądze, władza i chore fantazje, które pochłaniały go całkowicie, niczym otchłań, zatapiając go w ciemności, w której nie było już miejsca na żadną litość ani poprawę.

- Patryk. - Gdy poczuł jak ktoś dotknął jego ramię odruchowo jego pięść poleciała w tą stronę kierując się nieświadomie instynktem przetrwania.

- Ała! - Gdy spojrzał w stronę swojej ofiary uderzenia ujrzał Hanne.

- Wybacz. - Rzucił jakby od niechcenia. Treningi siłowe stały się dla niego codziennością. Mimo, że był dla niego jednym z lepszy pionków na swojej planszy, nie dbał o to czy przeżyje, czy przypadkiem jakaś ofiara go nie zabije pierwsza. Życie traktował jak szachownicę często strącają swoich graczy, gdy ci wydawali mu się nie odpowiedni. Taki był właśnie Karol Wiśniewski.

- Znowu mnie nie słuchasz! Ogarnij się Patryk. - Hania założyła ręce patrząc na niego wrogo. Jej spojrzenie wyglądało jakby miało go przeszyć na wylot.

- Posłuchaj mnie mała szmato. - Złapał ją jedną rękę za szyję z każdym słowem zaciskając mocniej. Był od niej wyższy, więc nie tylko patrzył na nią z góry metaforycznie, ale i dosłownie.

- Patryk kurwa! - Spojrzał w bok na osobę, która to mówiła i automatycznie puścił dziewczynę, jakby jego słowa wyrwały go z transu.

- Poniosło mnie przepraszam. - Cofnął się dwa kroki do tyłu, aż nie poczuł twarda powierzchnie kanapy i usiadł na niej patrząc na swoje ręce jakby wcale nie należały do niego, jakby to nie on nimi sterował.

- Ja nie chciałam byś tak to odebrał. - Dziewczyna cofnęła się do do tyłu łapiąc za obolała szyję. Patrzyła na niego jak jego ofiary błagające o litość, mające go za potwora.

W jego głowie jak echem brzmiały krzyki, błaganie o życie. Wzrok pełen strachu, chcący jakby zajrzeć w najmniejszy zakątek jego duszy szukając odpowiedzi, która nigdy nie nastanie. Milczący a jednocześnie wyrażający więcej niż tysiąc słów. Przerażenie na myśl o tym, że żywot zaraz się zakończy.

Nienawidził gdy ktoś się na niego tak patrzył. W jednej chwili z smutku jego emocje skrajnie przerodziły się w gniew.

- Nie. - Spojrzał jej prosto w oczy. - Nawidzę. - Zacisnął pięść z całej siły. - Jak.. - Chciał dokończyć, lecz ktoś stanął przed nim.

- Patryś. - Bartek kucnął przed nim, a jego ręce objęły go w czułym uścisku. Poczuł jak jego emocje, które nad nim zawładnęły opadły i ustąpiły miejsca na smutek i żal do samego siebie.

- Ja nie chciałem. - Zaczął łkać w jego ramię uświadamiając sobie co właśnie zrobił.

- Wiem. - Rzucił krótko zaciskając dłoń na jego plecach.

- O co kurwa chodzi, wiem, że czasem ci odpierdala, ale że do takiego stopnia?! - Wycofała się jeszcze dalej jakby atak na nią miał się znowu powtórzyć.

Gdy jego telefon zadzwonił odrazu lekko odepchnął Bartka i wyciągnął go z kieszeni. Wiedział, że to był on, bo miał ustawiony telefon na powiadomienia tylko od niego. Drżącą ręką odebrał czując jak jego puls momentalnie rośnie.

- Patryk Baran miejsce zerowe teraz. - Usłyszał znienawidzony głos z głośników, po czym odrazu dźwięk rozłączenia się.

Zbliżył się maksymalnie do Bartka i jak najciszej, by mikrofony z kamer go nie złapały szepnął, że mu na nim zależy na wypadek jakby już tu nie wrócił i ruszył w stronę piwnicy. Przeszedł masę zabezpieczeń i kodów po czym dotarł do Karola Wiśniewskiego we własnej osobie.

- Gdyby nie Bartek nie byłoby za miło, nie sądzisz? - Bał się podnieść głowę i na niego spojrzeć. - Usiądź. - Polecił mu, co zrobił powolnie jakby od niechcenia.

- Przepraszam to się nie powtórzy. - Podniósł lekko głowę w górę wyczekując jego reakcji.

- Nie chciałbym, żeby ktoś z Genziaków umarł nie z mojej woli. - Mówił poważnym tonem głosu. - Widzę, że niszczy cię to robiąc z ciebie potwora także na codzień, więc co myślisz o chwilowej przerwie od Genzie? - Jego ton całkowicie się zmienił przyjmując barwę codziennej rozmowy.

Niszczy go tworząc z niego potwora na codzień? O czym on mówi? To on go takim uczynił, to wyłącznie jego wina, bo on nigdy tego nie chciał. Zdał sobie sprawę, że chwilę temu nie był sobą, lecz jedynie postacią wykreowaną przez jego rękę, przez jego słowa, jego wymagania. To on sprawił, że stracił kontrolę, to on sprawił, że granice, które kiedyś były wyraźne, rozpłynęły się w zapomnienie. I właśnie teraz, w tej chwili, doszło do czegoś, czego nie potrafił cofnąć, czego nie mógł naprawić. Ten potwór, który powstał, był jego własnym dziełem, jego kreacja stworzona groźbami, a teraz proponuje mu przerwę?

- Czuję się dobrze, gdybym potrzebował przerwy odezwę się. - Nie chciał na niego patrzeć, jedyne co był w stanie to przyglądać się zabrudzenia na swoich butach jakby były najciekawsze w całym tym pomniejszeniu.

- Właśnie dlatego jesteś moim ulubieńcem Patryk, cieszy mnie twoje podejście. - W głębi nie mógł wytrzymać tych słów, ale nie mógł tego pokazać. - Przekaż, że nagrywki zostały przełożone za godzinę i idź odpocząć, bo chyba nie chcesz, by przez twoje emocje sceny były powtarzane. - Po tych słowach odszedł bez słowa, a gdy tylko przeszedł zabezpieczenia z emocji uderzył pięścią o ścianę.

Na krótkim spacerze z Bartkiem, zdała od ukrytych kamer i mikrofonów ukrytych w całym domu z ust Bartka padło pytanie.

- Może kiedyś uciekniemy razem? - Zdziwiły go te słowa, ale jednocześnie on też o tym myślał.

Ucieczka byłaby równoznaczna z śmiercią całej rodziny, wyciekami upokarzających nagrań do internetu i wiele innych działających na ich nie korzyść. Te wymienione to był tylko przedsmak tego co by ich czekało gdyby tylko się sprzeciwili. To byłaby najtrudniejsza decyzja w ich życiu jak i najcięższa do wykonania. To było wręcz niemożliwe, by kiedyś mogli żyć beztrosko razem.

Gdyby tylko dało się zniszczyć Karola Wiśniewskiego ich największe marzenie mogłoby się spełnić.

A przecież było awykonalne.

______________________

Małymi krokami wprowadzam was w fabułę, także odrazu ostrzegam, że osoby wrażliwe nie powinny kontynuować czytania.

Proszę o szczerą opinię! Każdy nawet błahy komentarz sprawia śmiech na mojej twarzy jak i tworzy motywację więc będzie miło!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top