Żałość

Żyję wciąż z dnia na dzień,
Nie patrzę w przyszłość wcale.
Czy życie moje zniszczy czynów cień?
Obróci w proch istnienie całe?

Nigdy nie myślałem, że do teraz dożyję,
Że będę dorosły, zobaczę te dni.
Marzyłem o śmierci, co za rogiem się kryje,
Mój światopogląd w miejscu wciąż tkwi.

I nawet teraz, na rozstaju dróg
Nie mogę wybrać żadnego kierunku,
Ma wyobraźnia, odwieczny mój wróg,
Pozostawia mnie tutaj bez ratunku.

Mimo, że śmierci pragnę codziennie,
Umierać nie chcę, paradoks istny,
Swoje życie wiodę tak bezwiednie,
Jak robot żywot wiedzie samoistny.

Nawet me wiersze jakość swą tracą,
Uczuć mych przekazać nie umiem.
Niech złe myśli mój umysł zagracą,
Te pomysły niech wejdą do trumien.

Nic w mym życiu nie zmienię,
Siły do tego nie posiadam,
Mą duszę niechaj pożrą czynów cienie,
Do ostatniej wieczerzy dzisiaj zasiadam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top