Natura

Pojawił się znikąd,
Wciąż martwy za życia,
Przyciągał do siebie
Swym stylem bycia.

Nie umiał inaczej,
Tak właśnie żył,
Krzywdził wciąż innych,
Nie patrząc w tył.

Lecz myślał, że przemiana
Nastąpiła w nim jakaś,
Poczuł radość z życia,
Po nocy przestał płakać.

Rozwijał się ciągle,
Zmieniał swe przeznaczenie,
Już nie martwy za życia,
Porzucił cierpienie.

Lecz wszystko się kończy,
Nikt natury nie oszuka,
Zamiast patrzeć na szczęście,
Widzi przeszłości ducha.

Wciąż otoczony pustką,
Teraz cierpi ze swej winy,
Wciąż martwy za życia,
Pokutuje za swoje czyny.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top