Sadystka
Coraz częściej w twoich oczach spotykam tylko chłód, brak emocji. Już dawno zniknął ból, już mnie nie bawisz. Już nie krzyczysz, gdy wycinam nożem pręgi na twoich plecach. Stałeś się nie czuły, tak samo zimny jak moje ostrza.
A przecież ja nie chcę cię zabić. Nie pozwoliłabym ci się wykrwawić na śmierć. Ty jedyny poddałeś mi się, z bladym uśmiechem na ustach. Zgodziłeś się na te wszystkie rany. Płakałeś, ale mówiłeś, że jest dobrze. Moje życie nie miało by sensu bez ciebie, od kiedy moja rodzina odwróciła się ode mnie w strachu. Bo przecież im bardziej kogoś kocham, tym bardziej go ranię. W moim przypadku to ma znaczenie dosłowne. Jestem sadystką. Nie umiem się powstrzymać od widoku krwi. Podniecałam się bólem i czerwoną cieczą, tnąc twoją skórę gęsto, lecz delikatnie. Cieszyło mnie to...Do czasu, gdy ujrzałam obojętność na twojej twarzy. Ja już nie chcę. To już mnie nie bawi. Pogrążyłam się we własnym szaleństwie. Teraz to mnie boli najbardziej. Gdy zamykam oczy, to widzę to wszystko. Teraz czuję strach. Zrobiłam z ciebie potwora bez uczuć. To moja wina...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top