List do Laury cz.3

Laura usiadła na łóżku, umyta i przebrana w piżamę. W ręce miała notes zabrany z opuszczonego domu. Otworzyła go, były w nim też jakieś luźne kartki, zdjęcia, coś w rodzaju pocztówek. Odłożyła je na bok. Spojrzała na pierwszą stronę. Były na niej narysowane kwiaty, wśród nich kaligraficznymi literami wypisane imię Agnieszki. Dalej znajdował się ogromne ilości zapisków, pierwszą ich część dziewczyna zwyczajnie pominęła, bo były to tak codzienne treści, typowy pamiętnik zawierający losowe wydarzenia z życia, rozpatrywała powrót do nich wrazie gdyby mogły one między wierszami posiadać cenne informacje, istotne dla tego, co miało zostać przedstawione w dalszej części. Była to kwestia oczywista, Laura poszukiwała czegoś, co wyjaśni otrzymany przez nią list i stan odwiedzonego budynku. Nagle zreflektowała się. Daty. Przecież one były również ważne. Wszędzie widniał rok tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąty ósmy. Od tego czasu upłynęły dwadzieścia dwa lata. Dziewczyna przez chwilę nie mogła się otrząsnąć. List też musiał być aż tak stary? Ale postanowiła nie rozmyślać nad tym przesadnie długo, zajęła się dalej szukaniem cennych informacji. W datach była pewna przerwa, na około miesiąca i tam zapiski zmieniły swoją formę. Były dość chaotyczne, nieskładne, pismo bardziej koślawe, strony wymięte, niekiedy poplamione.

"Boże oni zabili mamę i tatę. Co ja mam zrobić, nikt mi nie wierzy, że oni istnieją na prawdę, nikt nie chciał tu przyjść, wszyscy mnie ignorują. Nie wiem gdzie jest Ewa, szukałam jej po domu, w niektóre miejsca nie mam odwagi iść. Babcia wczoraj wieczorem leżała w takim stanie w piwnicy obok rodziców, że nie miałam odwagi podchodzić. Pewnie już też nie żyje. Takich obrażeń nie da się przeżyć"

"Boję się też wyjść poza dom. No i boję się, że coś mi zrobią też tu. Wierzę, że Ewa się jeszcze znajdzie. Więc nie wychodzę, czekam. Może ją zabrali? Może oddadzą żywą? Po co im ona."

"Ewa się znalazła. W szafie w pokoju rodziców. Z poderżniętym gardłem."

"Dzwoniłam do kuzyna, kazał mi się zamknąć i nie opowiadać bzdur. I się rozłączył."

"Oni tu są. Chodzą. Słyszę ich kroki, głosów brak. Czasem coś jakby szepty. Oby do mnie nie przyszli. Zamknęłam pokój na klucz. Ktoś ruszał klamką ale nie zrobił nic więcej. Chcę żeby już poszli. Pomocy, niech mi ktoś pomoże. Do nikogo nie mogę się odezwać. Jak komuś powiem to nie zdążę uciec, oni mnie zabiją. Niech to się skończy."

"Nie zejdę do piwnicy bo ciała mojej rodziny już się rozkładają. Zapach zaczyna się roznosić po mieszkaniu, zamknęłam tam drzwi. Muszę siedzieć w swoim pokoju. Czasem mam ochotę się zabić. Bo już i tak nie mam chyba jak walczyć o swoje życie. Rano gdy się obudziłam, moje ręce były jakby pokąsane, do krwi, jakby coś mnie gryzło lub ktoś mnie zranił. Jakim cudem się nie obudziłam"

"Gdy się ocknęłam w nocy, stała nade mną kobieta, wysoka, pozakrywana, w ciemnym ubraniu. Nie miałam odwagi spojrzeć jej w oczy. To nie był duch ani zwidy, czułam jej ciepło, tak blisko stała. Słyszałam oddech. Odczułam też obcy zapach jej ubrań. Zamknęłam szybko oczy, czekałam aż pójdzie, zaczęłam się modlić w głowie"

"Zaczynam się słabo czuć, miewam halucynacje, już nie czuję zbytnio głodu. Dzieją się ze mną dziwne rzeczy."

"Oni lada chwila przyjdą po mnie. Dziś czy jutro, boję się, trudno mi chodzić po domu wszystko się miesza, w oczach mi wiruje"

"Zgubiłam klucz do pokoju. A ja jestem zamknięta w nim. Zaraz stracę przytomność, chcę się pożegnać ze światem. Nie wiem z kim, nie umiem wymieniać, isnieję, istniałam, już prawie w czasie przeszłym. Ja żyłam. Na prawdę, błagam. Nie zapomnijcie o mnie. Niech ktoś utrzyma moją pamięć żywą gdy umrę."

To były tylko niektóre z odczytanych przez Laurę fragmentów. Przeszły ją ciarki. Czy to znaczyło, że Agnieszka nie żyje? Przyszło jej na myśl zapytać o nią jakichś mieszakańców.

Tej nocy, choć próbowała, nie mogła spać. Przed jej zamkniętymi oczami przemykały mroczne wizje. Nie rozumiała tego co przeczytała, dziwne zlepki wyrazów budziły w niej jakieś dziwne uczucie przenikające jej ciało i umysł zimnymi dreszczami.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top