⭐Pod niebem pełnym gwiazd⭐

Hiyori oparła głowę o szybę przysypiając w ciszy i spokoju prawie pustego pociągu.

Te wakacje miały być jednymi z najspokojniejszych od bardzo długiego czasu. Yato nie wplątał się w żaden konflikt (przynajmniej na razie), Yukkine czasem przychodził się uczyć, ale głównie pracował. Jej przyjaciółki pojechały z rodzinami za granicę, a rodzice i brat całe dni spędzali w pracy. Nie żeby dziewczyna się żaliła czy nudziła- całkiem podobał jej się ten układ. Spała długo, trochę ćwiczyła, a potem czytała. Właśnie tego jej było trzeba po tak intensywnym roku pełnym starć z bogami i nauczycielami.

Tak właśnie myślała nim nie zadzwonił jej telefon. Zdziwiona oderwała się od mangi i podeszła do wibrującego urządzenia.

-Słucham?-zapytała.

-Hioriś!- oczywiście był to Yato. Mogła się spodziewać, że bóg nie wytrzyma tygodnia bez kontaktu- Nie uwierzysz co udało się załatwić twojemu najwspanialszemu z bogów.
W tle usłyszała krzyk Yukkine, który sugerował, że Yato nie zrobił tego sam. Zdusiła śmiech.

-Zamieniam się w słuch.-odparła radośnie.

-Otóż, załatwiłem z dziadkiem Tenginem, żebyśmy mogli pojechać na  tydzień nad morze, do ekskluzywnego ośrodka wypoczynkowego. I to za całkowitą darmoszkę!

Hiyori trochę zatkało. Nie pamiętała kiedy ostatni raz była nad morzem. To takie miłe, że o niej pomyśleli!

-Ale super!- odkrzyknęła- Dziękuję za zaproszenie Yato. Oczywiście, z chęcią z wami pojadę. Ale czy to na pewno w porządku, że jedziemy za darmo?

Usłyszała jak Yato krzyczy, a telefon upada na ziemię. Po chwili ktoś go podniósł i odezwał się głos w słuchawce:

-Hej, to ja Yuki.

-Cześć. Coś się stało?

-Nie, w porządku.-zaśmiał się nerwowo. - Tylko zabrałem dresowi telefon, bo nie dopuszczał mnie do głosu.
Wszystko w porządku Hiyori. Jedziemy na miejsce Tengina i jego oręży. Mieli wykupione wakacje, ale się pochorowali, a nie mogą już tego odwołać. Jedzie z nami też Kofku i Daikoku. Pamiętaj żeby wziąść strój kompielowy, bo ponoć mają tam świetne baseny.

Usłyszała jak Yato krzyczy coś jakby "zboczeniec" i wyobraziła sobie zarumienione policzki Yukiego. Zaśmiała się.

-Dobrze. Dziękuję. Napisz mi esemesem gdzie i kiedy mamy się spotkać.

Tak oto skończyła przysypiając z głową opartą o szybę pociągu. Rodzice nie mieli żadnego problemu z jej wyjazdem, co starsznie ją ucieszyło. W końcu będą mogli spędzić czas razem, w spokoju i bez żadnych zagrożeń. Chłopcom się to należało.

Yato patrzył za okno, gdzie krajobrazy szybko zmieniały się i rozcierały w pędzie. Dawno nie czuł takiego spokoju i radości. Udało im się złapać taką okazję- nie dość, że jechali razem do pięknego miejsca to jeszcze za darmo. Mimo ciężkiej pracy nie mógł sobie pozwolić na jakąkolwiek formę wyjazdu, a przecież Yukine był jeszcze dzieciakiem. Należał mu się wypoczynek i trochę atrakcji.

Poczuł jak coś opada delikatnie na jego ramię. Złota główka leżała na jego ramieniu zmorzona snem. Uśmiechnął się kącikami ust i wyprostował trochę, by chłopakowi było wygodniej.
Czasem przy Yukine czuł i rozumiał te wszystkie rodzicielskie uczucia.

Nieśmiało spojrzał na Hiyori.
Przysnęła cichutko oparta o szybę pociągu. Jej długie brązowe włosy były w nieładzie i spadały pasami na jasną buźkę. Pomiędy nimi widział zaróżowione policzki, pomalowane usta i spokojnie przymknięte powieki.

Nie mógł myśleć o niczym innym oprócz tego, że jest piękna.

Za każdym razem, gdy pociąg przejeżdżał przez nierówność, jej głowa obijała się o szybę z głuchym dźwiękiem. Yato nieśmiało wyciągnął ku niej dłoń. Objął jej ramię i przyciągnął do siebie, tak, że jej głowa spoczywała na jego ramieniu.

Dwie najukochańsze osoby bezpiecznie śpiące obok niego. Nie mógł marzyć o niczym wspanialszym.

Wtulił twarz w jej miękkie włosy. Pachniały rumiankiem i tym charakterystycznym zapachem Hiyori.
Miarowe bujanie pociągu utuliło go do snu.

Na szczęście obudzili się chwilę przed ich stacją. Yato nazwał to "boskim szczęściem" i tym razem się z nim zgodziła.

Ośrodek był piękny. Widać było, że jest bogaty i pełen luksusów- małe domki stylizowane na hawajsjie stały równo w zadbanej okolicy, otoczone basenami, saunami i innymi atrakcjami- w końcu miał tu mieszkać Tengin i jego oręża.

Hiyori przechadzała się po swoim pokoju podziwiając i rozkładając swoje rzeczy. Mieszkała w domku z Kofku i Daikoku, chłopcy zajmowali domek naprzeciwko.
Usiadła z książką na wielkim bujanym fotelu. W końcu miała chwilę by pomyśleć.

Tak naprawdę obudziła się kilka minut przed Yato. Tak cudownie było jej w ciepłym, cichym pociągu, otulona czymś miękkim, że znów spróbowała zasnąć. Świadomość jednak szybko wróciła. Otworzyła oczy i poruszyła się. Spoczywała na ramieniu Yato, który obejmował jej telię i ramiona dłońmi. Tak wtulony chrapał sobie w najlepsze, co nie przeszkadzało Yukine, śpiącemu na drugim ramieniu. Uśmiechnęła się do siebie, jednak policzki okryły się purpurą.
Zasnęła i sama oparła się o jego ramię? Czy... przyciągnął ją do siebie?
Spojrzała na pogrążoną w śnie twarz bóstwa. Taki młody i niewinny krył jednak w sobie jakiś nieopisany ból, ciążącą tajemnice, która jednak ukrywała się teraz gdzieś głęboko, niezauważona. Widziała to wszystko- czarne włosy opadające na twarz, długie rzęsy i rozchylone usta-a z tak bliska onieśmielało ją to i trochę peszyło.
Hiyori zdała sobie sprawę, że już od dłuższej chwili nie czyta książki, a wyobraża sobie jego pełne usta. Jej policzki stały się wręcz purpurowe.

-Hiyori!- usłyszała krzyk i pukanie do drzwi.

-Tak, Yuki?- odpowiedziała podchodząc.

-Idziemy nad morze, idziesz z nami?

-Pewnie. - odparła z uśmiechem.

Morze znajdowało się zaledwie kilkaset metrów od ośrodka. Hiyori pierwsza dotarła na miejsce i ogarnął ją błękit po choryzont. Głęboko zaciągnęła się świerzą bryzą i zbiegła w dół, po rozgrzanym piasku.
Chłopcy zaraz dołączyli, rozkładając koce i parasole. Yuki zrobił nawet przekąski, które przyniósł w małej, przenośnej lodówce.
Plaża ta była mało znana i niestrzeżona, więc oprócz nich było tam tylko kilku ludzi.

Hiyori relaksowała się na ręczniku. Wcześniej pływali i chlapali się w trójkę, ale podczas jednego z ataków od Yukine zakrztusiła się wodą. Yato skoczył jej na ratunek, ale nie było to potrzebne- po prostu potrzebowała chwilę usiąść i odpocząć.
Słońce delikatnie muskało jej rozgrzaną skórę, a uśmiech nie schodził z twarzy.

Do czasu.

Nagle zrobiło się jakby chłodniej, zawiał wiatr, a woda wzburzyła się, wyraźnie ciemniejsza. Szybko wstała wypatrując chłopców. W końcu ich ujrzała- Yato trzymał Yukine w formie miecza i starał się odpierać ataki demona, który wyglądał jak rekin. Stwór co chwilę wyskakiwał nad powierzchnię zgrabnie unikając dwóch mieczy.
Krzyknęła i zerwała się do biegu.
Nagła fala, pochodząca jakby z nikąd, zwaliła ją z nóg. Morze rozszalało się tak, że nie widziała już nikogo, tylko ludzi uciekających z plaży i ogromne fale.
Jedna z nich wyrzuciła na brzeg dwa miecze, które szybko przemieniły się w Yukiego. Biedak dusił się i charczał, a obtarte dłonie i kolana krwawiły. Spojrzał na Hiyori wielkimi, przerażonymi oczami i wykrztusił:

-Yato...

Dziewczyna opuściła ciało i w duchowej formie wskoczyła do rozszalałego morza.

Bardzo długo nie mogła go zobaczyć. Wydawało jej się, że to trwało wieki, zdążyła się pomodlić do wszystkich znanych jej bogów. W tej formie była silniejsza, ale to nie oznaczało, że widziała lepiej.
Nagły ruch gdzieś na granicy widzialności. Skupiła się na tym jasnym punkcie.

Yato zabił demona, ale nagła fala i jego dematerializacja sprawiły, że Yuki wypadł mu z rąk, a głowa mocno uderzyła o dno. Ból i otumanienie sprawiły, że nie był w stanie się ruszyć, mimo świadomości kończącego się w płucach tlenu. Wyciągnął dłoń do góry, ale powierzchnia była dla niego nieosiągalna.
Ktoś mocno złapał tą dłoń i pociągnął za sobą do góry. Nadal otumaniony, starał się poruszać nogami, by pomóc tej osobie. Jej druga dłoń spoczęła na jego ramieniu i mocno ciągnęła, ani na chwilę nie zwalniając uścisku.
Powierzchnia stała się nagle bliska, namacalna i osiągalna, tak, że po chwili odkrztusił wodę i zaciągnął się świerzym powietrzem.

-Hiyori... - starał się podziękować, ale zabrakło mu słów.
Jej oczy były pełne smutku, ale i determinacji. Oddychała ciężko, zmęczona wysiłkiem. Mimo to uśmiechnęła się doń promiennie, niczym nie skrępowanym uśmiechem.
-Dziękuję. - powiedział, mocno przytulając ją do siebie.
Jej ręce wkrótce także go otoczyły.

Kofku kręciła jej włosy na przenośną lokówkę, a Hiyori, z wielką koncentracją, malowała swoje usta różową szminką.
Mieli dziś zjeść kolację w restauracji, w trójkę- ona, Yukine i Yato. Yuki po przeżyciach popołudnia był jednak poobijany i wystraszony, na tyle, że przeprosił, ale wolał zostać w domku.  Martwiła się o niego, ale Kofku i Daikoku obiecali się nim zaopiekować.
Więc szli we dwoje. Miała motylki w brzuchu na samą myśl o tym. Denerwowała się bo chciała żeby to była randka, czy wręcz przeciwnie? Sama nie wiedziała.

-Gotowe Hiyoriś. - Kofku uśmiechnęła się do niej i przełożyła na przód długie, skręcone w piękne loki włosy.

Ostatni raz spojrzała na siebie. Delikatny, nienarzucający się makijrz wyglądał w porządku. Rozkloszowaną, błękitną sukienkę związała czerwonym paskiem, który pasował do wstążki na jej kapeluszu. Jeszcze tylko wygodne botki i wyszła z domu udając, że nie widzi porozumiewaeczego wzroku Kofku i Daikoku.

Yato już tam stał. Dres zastąpiły zwykłe, przyległe jeansy i niedbale włożona w nie koszula w hawajskie palmy. Zadziwiająco dobrze w tym wyglądał.

-Dzisiaj nie w dresie?-zagadała.

-Wyjątkowo nie... - zaniemówił na jej widok.

-Idziemy?

-Tak.-uśmiechnęła się do niego.

Po kolacji spacerowali razem po plaży. Cały czas podczas posiłku i później rozmawiali, żartowali i śmiali się głośno. Kolacja przebiegła w miłej atmoswerze, a jedzenie było pyszne. Nie odmówiła więc spaceru.

Niebo było już całkiem ciemne, gdy wracali. Rozświetlały je tylko gwiazdy i księżyc tonące w odmętach morskich głębin.
Yato przystanął na chwilę.

-Hiyori... jeszcze raz chciałem Ci podziękować za ratunek. Gdyby nie Ty to nie wiem co by ze mną było.

Dziewczyna podeszła blisko niego, a z jej twarzy nie schodził uśmiech.

-Cała przyjemność po mojej stronie. - spojrzała mu głęboko w oczy. - Cieszę się, że jesteś cały.

Mężczyzna nieśmiało chwycił ją za rękę. Odwzajemniła to i dalej szli obok siebie, z dłonią w dłoni.
Ktoś niedaleko wypuścił fajerwerki świętując tak lato. Widziała tylko jak Yato delikatnie się pochyla i całuje ją w policzek. Bez namysłu przysunęła się do niego i pocałowała go w usta.
Zdziwienie w jego oczach mieszało się z miłością.

-Kocham Cię Hiyori.-wyszeptał przed następnym pocałunkiem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top