Kochanie, nie wiem jak.
Stanęłam przed nim, zdeterminowana.
- Kochanie? Możemy porozmawiać?
- Wiesz co? Teraz nie mam zbytnio czasu, ale jak wrócę to porozmawiamy.
Wyszedł zostawiając mnie samą... a tak bardzo chciałam mu powiedzieć. Udałam się na poddasze, wiedziałam już co zrobić.
Zamówiłam to co powinnam i udałam się do naszej sypialni.
- Eh i znowu codzienna rutyna. - westchnęłam.
Zaczęłam sprzątać, a w pewnym momencie, coś spadło mi na głowę. Owe coś okazało się być zdjęciem. Zdjęciem ze ślubu... Zakryłam usta ręką. Pamiętałam ten dzien tak, jakby to bylo wczoraj.
... Time skip ...
Do domu wrócił mój mąż, zaprosiłam go tam, gdzie zamówiłam potrzebne rzeczy.
W rogu naszej sypialni stało łóżeczko dla dziecka.
- Teraz już rozumiesz? - spojrzałam na niego z uśmiechem.
On tylko pogładził mój brzuch i cichutko odrzekł:
- Nasz mały skarb. - pocałował mnie w czoło.
- Tylko jest pewien kłopot... - uśmiechnęłam się smutno.
Spojrzał na mnie przerażony.
- Co takiego? - jego głos drżał.
- Ja umrę...
Przepraszam 😢
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top