8
aloha.
było mi dane wyjść na spacer dzisiejszego słonecznego (aaa tylko nie słońce) dnia. pomijając fakt, że moje ciało praktycznie zajęło się ogniem przez te cholerne śmiercionośne promienie wielkiej kosmicznej kuli lawy, to całkiem mi się podobało. głównie dlatego że pędząc do drzewa na którym rosły śliczne białe kwiatki (o tym drzewie wspomnę później), prawie nie zauważyłem, że moja stopa omal nie zmiażdżyła kilkunastu mrówek. cofnęłam się i przyjrzałam robakom-braciom.
jak się okazało- przed chwilą omal nie doszło do NAJTRAGICZNIEJSZEJ TRAGEDII- mój but prawie rozmiażdżył całą MRÓWKOWĄ AUTOSTRADĘ.
przez głowę przebiegła mi myśl o uczuciu, jakie towarzyszy zmiażdżeniu (z perspektywy osoby która jest miażdżona).
po pewnym czasie przyglądania się pracy mrówek i zastanawiania się nad ich nadzwyczajną organizacją wstałam i poszłam (tym razem bardziej ostrożnie) do drzewa z białymi kwiatkami, które podobały mi się tak bardzo, ze postanowiłem zabrać jednego do domu. po sprawdzeniu czy na kwiatku którego miałem zerwać nie ma żadnej pszczoły, zauważyłam znowu jakieś robaki. nie mam pojęcia jak te się nazywają, (bo poprzednie nazywały się mrówki) uznałam ze nazwę je strażnikami kwiatków, ponieważ skutecznie uniemożliwiły mi zerwanie jednego.
czarne kropki to oczywiście strażnicy. na schemacie wyszły mi naprawdę podobnie do tych które spotkałam.
drzewo o białych kwiatkach zostawiłem w spokoju.
rozdzial poświęcony mrówkom, strażnikom kwiatków, drzewu z białymi kwiatkami i WillyTheKing .
kupujcie złoto, pa.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top