Królewskie romanse (18+)

—————————
Informacja:

W razie zastanowienia/zdziwienia/kontrowersji/innej niespotykanej emocji w stosunku do irracjonalnych sytuacji oraz zachowań bohaterów, informuję, iż dana historia oparta jest na śnie. A jak wiadomo w nich rzadko można spotkać logikę.

Ostrzeżenie:

W rozdziale pojawią się sceny/elementy/nawiązania 18+, jeśli więc to nie twoja bajka, radzę pominąć rozdział.
—————————

Gdzieś na krańcu czyjegoś świata istnieje królestwo, gdzie głową rządzącą jest kobieta. Królowa szanowana, podziwiana, lubiana oraz posiadająca dość nietypowy dobór pewnych elementów. Jej małżonek, a zarazem pomocnik, wsparcie, miłość i radca wile dla niej znaczył. Jednak każdy w dworze wiedział o relacjach, z którymi żaden z małżonków się nie krył. Rodzina królewska przecież musi posiadać swoje swobody, a to, że w tym zakątku swoboda dotyczyła seksu była już zupełnie inną sprawą.

Wszyscy dworzanie zdawali sobie sprawę z tej wolności seksualnej. Dlatego nikogo nie dziwiło, że królowa ma przystojnego kochanka, a król urodziwą kochankę. Samej parze królewskiej to nie przeszkadzało. Oboje czuli wiele frustracji z tym związanych. Ich sprawy intymne nigdy nie były dla nich tajemnicą i wiedzieli, że jeden partner seksualny na całe życie nie jest dla nich zadawalającą perspektywą.

Mimo tej swobody wiadome każdemu było to, iż preferencje królowej były znacznie większe, a raczej bardziej nienasycone niż jej męża. Dlatego więc zmieniała niebywale często kochanków. Faktem sprzyjającym jej było to, iż wciąż była młodą, piękną, pełną wdzięku, tajemniczości i erotyzmu kobietą.

Taki stan rzeczy zdawał się normalny dla królestwa. Życie płynęło spokojnie, poddani kochali swoich monarchów, a kraj płynął wręcz mlekiem i miodem. Prawdziwy raj dla każdej strony.

Nastąpił jednak czas, w którym harmonia zaczęła się chwiać. A nastąpiło to z chwilą, gdy służba zaniepokojona stwierdziła, że królowa nie przebierała już tak w kochankach. Nikomu nie umknęło to, iż coraz rzadziej widzieli mężczyzn wychodzących z sypialni monarchini. Za to wydawało się im dziwne co innego.

Szybko uformowały się plotki. Najpierw mówiące o tym, że ich pani po prostu dojrzała i stwierdziła, iż takie wyuzdanie seksualne nie jest dla niej dobre. Następne mówiły o wolnym zanikaniu podniecenia seksualnego, wywołane taką ilością odbytych stosunków płciowych. Ostatnie plotki jednak nadzwyczajnie trzymały się całego królestwa i w żaden sposób nie opadały. A mówiły one o nowym, nietypowym kochanku jej królewskiej mości.

Mężczyzną tym okazał się niewysoki człowiek, choć i tego nie można było o nim powiedzieć. Na usta cisnęło się tylko jedno słowo. Był to po prostu karzeł. Co gorsza uroda jego była przeciętna; chód i styl bycia przyciągał uwagę, lecz nie ze względu na wyjątkowość. Jedynym dobrym elementem w tym mężczyźnie była mądrość i bezwarunkowe oddanie królowej.

Plotki nie dało się w żaden sposób potwierdzić przez bardzo długi czas, lecz cała ludność z każdym dniem coraz bardziej w nią wierzyła. Pozostali kochankowie nie przybywali, nawet sam król już tak często nie przebywał w łożu swojej małżonki. Za to często zdarzało się służbie widzieć królową i karła samych. Na niczym ich jednak nie przyłapano, lecz samotne wędrówki, zamykanie komnat czy wychodzenie mężczyzny z sypialni królowej były dla nich wystarczające, by plotka rosła w ich oczach do stanu rzeczywistego.

Sama królowa też nie zdawała się zainteresowana tego rodzaju pogłoską, mimo iż mogła ona wpłynąć negatywnie na jej status społeczny czy polityczny. Nie potwierdzała ani nie zaprzeczała krążącym po królestwie słowom.

Wiedziała jednak czy one są prawdą. Temat ich plotek był prawdą. Choć sama nie wiedziała jak do tego doszło. Była pewna, że tego typu i tej urody mężczyźni jej nie pociągają, aczkolwiek zjawił się on. Człowiek z karłowatością, przeciętną urodą, dziwacznym stylem i nadzwyczajną mądrością oraz lojalnością. Sądziła, że to właśnie to zaskarbiło sobie miejsce w jej życiu. A wielkim plusem, który był dla niej miłym zaskoczeniem, było to iż karzeł ten był niesamowicie wprawny w sprawach erotycznych. Miałą wrażenie, że łączy on wyjątkowość seksu każdego jej dotychczasowego kochanka, a nawet więcej.

Nie czuła potrzeby oddawania się wielu mężczyzną. Czułe, że jej popęd seksualny może zostać zaspokojony przez tego mężczyznę. Nawet mąż nie posiadał jej już tak często. Fenomen tego zdarzenia w pierwszej chwili bardzo nią wstrząsnął, jednak uznała, iż to nie jest problemem. Królestwu nic nie groziło; poddani nie żyli w biedzie; król był zadowolony z życia; a ona czuła satysfakcję z każdej swojej decyzji.

Do królestwa zaczęły jednak przychodzić nowe plotki dotyczące samego kochanka królowej. Mówiły, iż karzeł jest dość okrutnym złodziejem i człowiekiem. Przestępcą, którego głowa jest godna szubienicy. Pogłoski te szybko trafiły do uszu pary królewskiej. Władcy nie wydawali się wielce zdziwieni tą informacją. Zależało im na kochankach, nie na samym człowieku. Jednak w obliczu takiego linczu, z którym zaczął spotykać się ich gość nie mogli zostać obojętni. Musieli przyczynić się do szybkiego uspokojenia królestwa.

Podjęte przez nich działania wydawały się jedyną słuszną decyzją. Karzeł trafił do aresztu. Królowa jako ta, która osadziła mężczyznę przy swoim boku, miała wymierzyć sprawiedliwość i obiecała to swoim rozjuszonym poddanym, przypominając iż to królestwo nie jest barbarzyńską osadą. Postanowiono wygnać karła z królestwa i zakazać mu ponownego wstępu.

Cel kary nie był tym zdziwiony. Domyślał się, że właśnie za takie pogłoski będzie wygnany. Był gotowy i pogodzony z nadaną mu karą. Dla pani, królowej, która skradła jego serce jest w stanie nawet wykonać tak łamiącą uczucia czynność. Nie spodziewał się jednak, iż noc przed wymierzeniem kary odwiedzi go królowa. Pojawiła się z dwoma strażnikami u boku. Nakazała im opuścić cele i czekać na zewnątrz. Gdy zostali sami, mężczyzna spytał z ukłonem.

– Moja pani, co cię sprowadza do tego przestępcy, który z jutrzejszym rankiem już nigdy nie powróci?

– Sądzę, iż dobrze wiesz. – odparła, przyglądając mu się w sposób, który widywał nadzwyczaj często.

– Nie sądzę, by to był dobry pomysł w obecnej sytuacji, pani. – oświadczył, czując jak sam jej wzrok daje mu pobudzenie.

– Służyłeś mi wiernie. – oświadczyła z pięknym uśmiechem. – Nic nigdy nie zaginęło podczas twojej obecności. To będzie nagroda za twe czyny. – podeszła z żeliwnymi kluczami do celi.

– Pani, kocham cię nad życie. Jednak odradzam ci to.

– Byłeś mym kochankiem. Jesteś nim do nadchodzącego poranka. Bądź więc posłuszny jak do tej pory. – ruchem dłoni nakazała mu się położyć.

– Nie powinnaś... – mruknął, wykonując rozkaz.

– Twoje ciało zaprzecza słowom. – oświadczyła. – Nie jesteś w stanie mi odmówić. Tym razem to jest rozkazem a nie zachcianką. – rozgościła się na jego biodrach.

– Moja pani... – westchnął zachwycony tą chwilą. – Strażnicy wejdą. – Jęknął cicho, gdy poruszyła swym ciałem.

– Nie o to powinieneś się teraz martwić. Dlatego więc rób to, co do ciebie należy.

– W takim razie... – mruknął, przemieszczając królową pod siebie. – Niech wygląda to na gwałt, gdyby nasze jęki ich zwołały.

– Ach... – uśmiechnęła się do niego. – Dlatego też jesteś jednym z moich najmądrzejszych kochanków... Mmm...

– Pani, kocham cię... – wyspał w jej wargi.

Ta jednak odwróciła twarz nim połączył ich usta. Jego twarz natomiast przycisnęła do swoich odsłoniętych piersi. Zniwelowała tym jego słowa a sama zyskała przyjemność, gdyż usta i język karła doskonale wiedziały czego mają szukać. Pojękiwała więc cicho, mężczyzna sapał z rozkoszy, poruszając biodrami.

Kulminacja tego aktu nadeszła dość niespodziewanie. Wnętrze kobiety zacisnęło się na intymności kochanka, co przyczyniło się do spełnienia. Mężczyzna jednak nie spodziewał się, że tuż przed końcem królowa odepchnie go od siebie, przerywając ostatnie akty sceny.

Wpatrywał się w swą monarchinię, siedząc półnagi na zimnej posadzce. Przypatrywał się jak i w tym momencie kobieta podnosi się z gracją i poprawia swój ubiór, jakby to był tylko zwykły brud. Z uśmiechem zadowolenia zerknęła na wykorzystanego mężczyznę. Wyszła z celi, zamykając ją za sobą. Nim jednak wyszła z pomieszczenia oznajmiła karłowi.

– Powinieneś pamiętać, że kochanek zawsze nim pozostanie. – posłała mu słodki uśmiech. – Ty natomiast byłeś najlepszym z mych kochanków, jednak tu wszystko się kończy.

– Pani...

– Niepotrzebnie się łudziłeś. Miłość nie zawsze idzie w parze z seksem. Mój mąż powiedziałby ci to samo.

Opuściła go. Zmieszany mężczyzna wciąż spoczywał na podłodze. Czuł pewną pustkę w sercu, lecz spodziewał się jej. Nie mogło być innego scenariusza na zakończenie tej historii. Podniósł się, podciągnął spodnie i położył się na pryczy, oczekując porannego sądu.

Królowa natomiast udała się do swego męża. Była pewna, że tej nocy nie będzie miał żadnej kochanki w łożu. Potrzebowała go i jego słów. W głowie miała podjętą decyzję i musiała się nią z nim podzielić. W komnacie zastała go, biorącego kąpiel. Uśmiechnęła się na widok nagiego ciała króla. Zauważył ją od razu, a jej uśmiech rzucił czas na jego ciało. Zaprosił ją do siebie. Z przyjemnością na to przystała, sam się rozbierając. Gdy tylko oboje znaleźli się w bali wody, objął ją i pocałował. Oboje czuli jak ich ciała siebie pożądają. Poddali się więc tej żądzy, kończąc w łożu w swoich ramionach.

Kobieta odkryła przed nim karty. Zdziwienie ze strony małżonka nie było dla niej zaskoczeniem. Wiedziała, że tak zareaguję. Była pewna, iż postara się odciągnąć ją od tej decyzji. Tak też było, lecz ona już postanowiła. A on mógł tylko z żalem przystać na jej plany. Wyglądał jakby było to dal niego pewnym końcem, aczkolwiek ona wiedziała, że ten koniec da początek czemuś innemu, co pójdzie tylko w stronę dobra ich, jak i ich królestwa.

○○●○○

– Moi drodzy poddani! – zaczęła przemowę po wydanym wyroku. – Cieszyłam się wraz z wami każdego dnia, gdy nasze królestwo się rozwijało. Kocham ludzi, jakimi jesteście i zapewniam was, że zrobiłabym wszystko, byście mogli żyć w pokoju, dobrobycie i szczęściu. – lud krzyczał z zachwytu. – Jednak ostatnio nasz ukochany kraj padł w niepokój wywołany przybyciem tego o to mężczyzny. – wskazała na skutego karła. – Niepokój ten uznaję za swoją osobistą porażkę i winę, gdyż to za moją sprawą przestępca ten zawitał w naszym kraju na tak długo, siejąc wśród was strach. Dzisiejszego dnia za mocą nadaną mi przez sąd ogłaszam wyrok. Ten o to mężczyzna opuści to królestwo i już nigdy do niego nie powróci. – wdziała jak tłum odczuwa ulgę, a radość tą karą jest wielka. – Jednak to nie jedyna zmiana jaka nastąpi od dzisiejszego dnia. Jako winowajczyni tej sytuacji, z przykrością i żalem oświadcza, iż podjęłam drastyczną decyzję. Nie chciałabym, by owa sytuacja ponownie miała miejsce, więc... Z wielkim żalem i najszczerszymi przeprosinami do was, moi kochani, oświadczam... Zrzekam się korony. – spojrzała na poddanych, którzy w oszołomieniu jej się przypatrywali. – Nie mogę znieść a tym bardziej pozwolić, by z mojej winy to królestwo doznało takich emocji. Nasze dobro, wasze dobro jest dla mnie najważniejsze dlatego podjęłam tak drastyczne środki. Jestem pewna, iż mój mąż, a wasz król godnie i dobrze będzie sprawował władzę. Dlatego z dniem dzisiejszym... – sięgnęła do swojej głowy. – Ta korona będzie czekać na kolejną, wspaniałą królową. – odłożyła nakrycie na przygotowaną, ceremonialną poduszkę. – Jeśli was zawiodłam, proszę o wybaczenie. Jeśli jesteście wściekli za taką decyzję, przepraszam. Wasze dobro jest dla mnie najważniejsze, a to jedyne rozwiązanie, które wpłynie pozytywnie na nas wszystkich. – spojrzała na lud z uśmiechem. – Dziękuję wam za wszystkie te wspaniałe lata, które mogłam z wami dzielić. To najlepsze, co mogło mnie spotkać...

○○●○○

Stała przy rzece. Mrok zapadł szybko. Wciąż widziała łzy męża, który prosił by jednak nie odchodziła. Cieszyła się, że ją kocha. Lecz teraz to już zniknęło. W sercu natomiast zostanie jej kochający lud, kochający król, kochające życie i jakże żarliwi kochankowie, którzy przyczynili się do tej sytuacji.

– Moja pani... – usłyszała za sobą głos karła.

– Powinieneś odejść. – powiedziała łagodnie. – Zagadnienia erotyczne między nami już się nie pojawią. Nic się nie pojawi. – z uśmiechem podeszła do rzeki.

– Pani, nie rób tego. Kocham cię. Zostań ze mną. Nie mogę bez ciebie żyć.

– Cóż... – zaśmiała się lekko. – Byłeś tylko kochankiem. Dobrze wiesz, że to nie miłość mnie do ciebie przyciągnęła. Nie mów mi, że akurat w tym musiałeś być aż tak naiwny? – posłała mu słodki uśmiech, zanurzając stopy w wodzie. – Jest ciepła...

– Cokolwiek zrobisz, pójdę za tobą. – oświadczył, wchodząc do wody i stając przed nią. – Nie mogę cię opuścić.

– A powinieneś. – woda sięgała jej po pas. – Dalej chyba nie pójdziesz? – spytała, widząc jak on stoi po brodę w wodzie, kilka kroków za nią.

– Idę. – ruszył ku niej.

– Nie tak to planowałam. – stwierdziła, spoglądając w już widoczne gwiazdy. – Przynajmniej to ciepła noc i rzeka.

Zaraz zniknęła pod taflą wody. Karzeł podążający za nią, już tam na nią czekał. Nie zwracała na niego uwagi. Z zamkniętymi oczyma marzyła o swoim pięknym życiu. Że trwa dalej. W ukochanym królestwie. Z ukochanym ludem. Z kochającym mężem oraz z tak wielkim wyborem erotycznym. I to było właśnie ostatnie o czym pomyślała. Że pragnie cielesnych aktów, które do tego doprowadziły.

Zaśmiała się ze swoichmyśli, a na powierzchni rzeki wypłynęły ostatnie pęcherzyki powietrza. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top