Film
————————
Informacja przed historią:
W razie zastanowienia/zdziwienia/kontrowersji/innej niespotykanej emocji w stosunku do irracjonalnych sytuacji oraz zachowań bohaterów, informuję, iż dana historia oparta jest na śnie. A jak wiadomo w nich rzadko można spotkać logikę.
———————
Trzej braci wędrują. Cel ich jest prosty. Znaleźć tego złego. Nie wiedzą kim jest, ale wiedzą gdzie go szukać. Są już w trakcie wędrówki. Za nimi już wiele przygód. Może dobrych, może niekoniecznie. Aczkolwiek wiele przed nimi. W końcu nie żyją w normalnej krainie. Tu zwierzęta mówią i czują może nawet więcej niż oni, ludzie.
Ich przeszłość jest nieważna. To, co przeszli również. Liczy się tylko to, co mają przed sobą. Kolorowy świat i wiele nowych postaci do poznania. Nie skupimy się za wiele na tych postaciach. To nie one są przecież celem ich wyprawy. Muszą dotrzeć do tego złego i go pokonać. Więc poboczne istotki, będą tylko dodatkiem tej historii.
A jeśli chodzi o naszych bohaterów. Wiek jest nieznany. Nie chcieli go zdradzić. Imion tak samo. Są po prostu braćmi. Mają tą samą matkę i cel. Ojca raczej nie znają. Ale nie o to tu chodzi. Wygląd jest pospolity. Wzrost? Raczej normalny. Zaczynając od najstarszego – a zarazem najwyższego – leci w dół wraz z wiekiem.
Przejdźmy zatem do ich przygód. Zwiedzali podczas swojej podróży wiele wspaniałych miejsc. Piękno i zapierające dech w piersi widoki. Oj... Dla tego właśnie mogli pójść walczyć ze złem! Ale przygody osłabiły ich zapał. Nie wszystkie postacie, które spotkali na swojej drodze były dla nich miłym epizodem.
Przebieżając podwodne krainy, natknęli się na delfinicę, której imienia żadne z nich nie pamięta. Ugościła ich u siebie, dając wytchnienie zmęczonym nogom. Cała trójka jednak zauważyła dziwną fascynację tego stworzenia. A obiektem tej fascynacji był któryś z nich. Nie mogli jednak w żaden sposób ustalić, który prawdopodobnie podbił serce tego morskiego stworzenia. Po cichu jednak obstawiali, że chodzi o najmłodszego z nich.
Gościna tego gospodarza była przeogromna. Chcieli z niej skorzystać jak najbardziej, ale nie, żeby mogła ich oskarżyć o wykorzystanie. Nie chcieli przecież sądzić się z delfinem! Tego im by tylko brakowało! Co by ich matka na to powiedziała?!
Czuli lekki dyskomfort, przebywając z gospodynią w jednym pomieszczeniu, ale tylko jedna chwili dała całkowity kres ich odpoczynku.
A więc szukając jej całą trójką, zastali ją w jej pokoju. Jej słowa lekko ich zmroziły, dlatego też nawet nie dali jej znać, że znajdują się tuż za lekko uchylonymi drzwiami. Sama delfinica siedziała przed toaletką trzymając w płetwach jakąś książkę powtarzając chaotycznie:
– Kupiłam tobie książkę za 24 złote! Chcesz ją? Weźmiesz ją? Weź ją!
Same słowa może nie były czymś złym, ale ich ton ich przeraził. Mówiła, wręcz kazała to zabrać. A jeszcze bardziej przerażające były jej czarne oczka, które jednoznacznie mówiły: „Kocham cię! Kochaj mnie! Mam dla ciebie książkę! Kochaj mnie! Kochaj!" Po prostu szaleństwo! Nic więcej. Najmłodszy nawet przyznał ze strachem braciom:
– Chłopaki, boję się jej... Ona jest straszna.
Dlatego też po tej właśnie sytuacji, brzydko mówiąc, spieprzyli stamtąd jak najszybciej mogli. Byleby tylko nie zauważyła ich ucieczki. Byleby nie zostać tam ani chwili dłużej. Ulgę dopiero poczuli poza granicami wodnej krainy. Z lekką rezerwą będą wspominać tą irracjonalną sytuację: delfin terroryzujący dla miłości! Aż ciarki ich przechodzą na samą myśl o tym.
Podróżując więc dalej spotkali na swojej drodze inne zjawiskowe zwierzęta, jednak to już nie historie godne pokazania. Były to miłe istoty, ale niezapadające zbytnio w pamięć. Nasi bohaterowie więc szybko przemierzali swoją drogę.
Długa wędrówka w końcu doprowadziła ich do, o dziwo, dobrze oświetlonego i widocznego pałacu, który wywoływał u nich lekkie dreszcze. Niepewnie się do niego zakradli, mając nadzieję na szybkie pokonanie wroga, ale jak to zawsze w bajkach bywa, nic nie przychodzi tak łatwo protagonistom.
Ten zły, który właśnie zwany był przez nich „Ten Zły" czekał na nich w sali głównej swojej siedziby. Niby próbowali się do niego zakraść schodami, lecz nic im po tym. Zwłaszcza, z wróg miał kamery! Co za chory świat! Ten Zły ma wspaniały sprzęt, a oni muszą uciekać przed delfinem! Co to za żarty?! Kolor czerwieni niósł ze sobą złą wróżbę, aczkolwiek oni – bohaterowie wybrani przez lud nie zlękną się! Może prócz najmłodszego z braci, któremu nogi drżały jakby miał Parkinsona.
Chcieli zacząć walkę i prawie im się to udało, gdyby nie to, że wróg był sprytniejszy. Szybko ich obezwładnił, dając informację, które zmieszały braci. Niby proste, ale dość trudne do zaakceptowania oraz przyswojenia do siebie, tym bardziej zważając na teraźniejsze wydarzenia.
To nie on jest tym złym. On jest tylko groźnie wyglądającym mężczyzną, który boryka się z napadami na swoją osobę. Bo jak to wszyscy mówią, pierwsze wrażenie robi swoje. Ale to nie wszystko, co im powiedział. Wyznał im pewną prawdę, która zaburzyła ich cały światopogląd! Koncepcja może znana, jednak...
– Słuchajcie, jestem waszym ojcem... – oświadczył sam nie będąc pewien ich reakcji.
A oni tylko stali i wpatrywali się w niego, jak w dziwadło. Czyżby sobie z nich kpił? Bo jeśli tak, to raczej kiepski żart. Ale tego już nie wiedzieli, mógł żartować albo nie. Nie to ich teraz obchodziło. No przynajmniej dwójkę braci. Najmłodszemu jednak ta wiadomość zburzyła cały jego dotychczasowy świat! Może wydawać się to śmieszne, aczkolwiek życie mu się posypało! Złapał się za głowę, padł na kolana i zaczął to mamrotać, to krzyczeć.
– Ale to ty jesteś zły... Miałeś być... Nasza matka... O Boże... Mama, ty, my... Delfin... To wszystko... Co tu się... Jak... Dlaczego... Ja...
Chłopak tak gadał od rzeczy, aż zaniepokoił się nawet „Ten Zły". Patrzył na najmłodszego z rodzeństwa, nawet nie potrafiąc zrozumieć ani jego słów, ani płaczu. Spojrzał na starszych i spytał ich niepewnie.
– Czy z nim wszystko w porządku?...
– Olej go. On tak zawsze. – machnął ręką jeden z nich.
Ten Zły spojrzał na nich zaskoczony, ale nawet nie miał czasu się zastanowić nad taką reakcję, gdyż dostał od drugiego dość znaczące pytanie.
– Skoro nie ty robisz za tego złego, to kto?
Rzekomy ojciec zaprosił ich do wielkiego ekranu, który się tutaj znajdował. Załączył go i przedstawił im pewne rejony tego świata. Zaraz piękne widoki zaczęły przemieniać się, a raczej zarastać czymś żółtym. Ten Zły przybliżył im widok. Ich kochany świat porastały małe, żółte kuleczki... Akurat teraz porastały podwodne kaniony, które z pięknej niebieskiej barwy przeszły w jednostajną żółć. Bracia wpatrywali się w to z niedowierzaniem.
– No ty chyba sobie jaja robisz?! – zirytował się jeden z nich. – Że niby największym złem są małe, cholerne, żółte kuleczki?!
– Ja wiem, że to jest trudne do uwierzenia, ale owszem. Pokrywają wszystko na swojej drodze. Drzewa, ziemię, ludzi. Wszystko. I wcale się nie zatrzymują. – oznajmił im nad wyraz poważnie.
– I niby co? Mam teraz walczyć z jakimiś kuleczkami? – spytał drugi, niedowierzając w to.
– Jeśli nie chcecie zagłady tego świata...
– Dobra! Rozumiemy!
– Nie... – jęknął pod nosem drugi brat. – A, pierdolę, nie robię.– burknął pod nosem.
– Nawet nie próbuj zostawiać mnie z tym samego! – najechał na niego starszy. – Razem w tym siedzimy!
– Powiedz to jemu! – wskazał na najmłodszego z nich.
– Minie mu!
Gdy ci dwaj bohaterowie się kłócili, co do zwalczania zła, najmłodszy z tej trójki wciąż lamentował o swoim zmieszaniu. Natomiast Ten Zły, przyglądał im się niepewnie, po czym zadał proste pytanie:
– A więc ratujecie ten świat?
– Tak! – wrzasnęła kłócąca się dwójka. – Nie po to tyle przeszliśmy, by jakieś zasrane kulki nas zabiły!
Po tej wypowiedzi spojrzeli na ekran, na którym widać było jak małe, żółte, kuleczkowe zło porasta ich świat.
○○●○○
Wjechały napisy końcowe. Dziewczyna siedząca na kanapie zerknęła na chłopaka, który również na niej siedział ze stopami na jej udach. Spojrzała na jego stopy. A tam tylko jedno przykuło jej uwagę. Niebieska skarpetka w białe groszki z dziurą na dużym palcu...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top