Daemon (?) AU
Dobra, z ręką na sercu- nie przepadam za "Mrocznymi materiami", sam koncept daemonów uważam za nieco w książce niedopracowany ale sądzę, że gdyby pan Pullman, zamiast traktować czytelników jak debili i adeptów antyklerykalizmu, wziąłby się za bary z tym pomysłem, wyszłoby coś o niebo lepszego.
Wszelkie błędy i odstępstwa od uniwersum to moja wina, jak ktoś zechce mnie poprawić, to proszę bardzo, żaden ze mnie znawca. Czytałam tylko pierwszą część, drugiej i trzeciej mi się nie chce, bo co to za przyjemność czytać książkę, gdzie autor ma cię za kretyna...
**
Francoise Bonnefroy, pochodząca z naszego świata poszukiwaczka przygód, już od małego wiedziała, dzięki naukom swojego starszego brata, Francisa, że możliwym jest krążenie pomiędzy światami i alternatywnymi rzeczywistościami. Gdy dorosła, postanowiła zająć się tym na większą skalę, znudzona tylko jednym światem. Przenosząc się między czasami, miejscami, środowiskami, widząc tysiące obrazów i rzeczywistości, zarówno pięknych jak i przerażających, nie zdziwiła się, gdy pewnego razu wylądowała na środku zimnego, północnego pustkowia. Była przygotowana na najróżniejsze okoliczności, w tym na przeraźliwy mróz, więc, z zapasem żywności, ciepłym śpiworem i innymi rzeczami potrzebnymi do przetrwania w okolicach bieguna, ruszyła w drogę.
Jednakże, przeceniła swoje siły. Krążąc wśród śnieżnej zawiei, szukając przejścia do nieco mniej mroźnego, znośniejszego świata, zgubiła się w środku nocy. Nie znała tego świata; nie mogła zorientować się po gwiazdach gdzie jest, dokąd powinna iść. Raptem zauważyła na horyzoncie błysk jakiegoś światła. Nie mając innego punktu odniesienia, poszła w tamtą stronę.
Dotarła do dziwnego miejsca; z dala wyglądało jak jakiś ośrodek badań. W powietrzu unosiła się niepokojąca, ciężka atmosfera, która zniechęciła Francoise do podejścia kawałek bliżej. Skryła się w jakimś załomie, pragnąc przeczekać burzę śnieżną, przeczuwając, że tutaj spotka ją śmierć. Zamknęła oczy.
Raptem usłyszała czyjś szept nad sobą. Coś- lub ktoś- łapczywie, jakby błagając o ułamek ciepła, wtulił się w dziewczynę, niczym przerażone, zatrwożone dziecko. Nie widząc nic w zawiei, bez słowa przytuliła przybysza, dając mu swoje ciepło. Grzali się tak nawzajem, póki nie skończyła się burza i wreszcie dało się rozejrzeć. Wówczas Francoise odkryła, że obok niej znajduje się zmęczony, drobny chłopak o brązowych, wyblakłych włosach i twarzy, na której malowało się cierpienie. Podniosła go ze śniegu; wtedy przebudził się z niespokojnego snu, zamrugał. Spytała, kim jest. Chłopak zamarł, zadygotał i począł się w panice rozglądać; próbował odepchnąć nieznajomą, uciec ale był za słaby. Leżąc na śniegu, spytał, czy jest z Magisterium. Francoise nawet nie wiedziała co ma na myśli, zaprzeczyła, co go nieco uspokoiło. Gdy spytała, co tu robi, nieznajomy posmutniał, sposępniał. Wyjawił, że nazywa się Raivis Galantis, jest dziennikarzem, ma do Magisterium sporo zastrzeżeń, a gdy w jego rodzinnym mieście zaczęły w tajemniczy sposób ginąć dzieci- a kiedy jego starszy, przyrodni brat, Tolys, postanowił je odszukać, został w tajemniczych okolicznościach zamordowany. Raivis w takim wypadku nie mógł odpuścić, podejrzewając, że za śmiercią jego brata odpowiadają ci sami ludzie, którzy porywają dzieciaki; dlatego też, korzystając z tego, że od zawsze był drobny, niski i wyglądał na uczniaka, dał się uprowadzić wraz ze swym dajmonem, gołębicą imieniem Drojma. Odkrył, że Magisterium przeprowadza eksperymenty na porwanych dzieciach; na miejscu już odkryto, że jest dorosłym i próbowano zabić, jednak zdołał uciec w czasie śnieżycy. A teraz chce wrócić do cywilizacji i, chociaż boi się konsekwencji, ujawnić wszystkim to co zobaczył.
Czy Francoise pomoże Raivisowi? Czy uda im się dotrzeć do terenów zamieszkanych przez ludzi? Jak bardzo Magisterium będzie chciało zdyskredytować lub uciszyć niewygodnego świadka? Czy Francoise uda się znaleźć drogę do swojej rzeczywistości? W jaki sposób przymusowa współpraca wpłynie na obydwoje?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top