Śmierdzi nie tylko szatnia
Tak jak szybko impreza przyszła, tak szybko się skończyła. Tak samo jak cały weekend. Ponownie nadszedł poniedziałek, czas powrotu do murów szkolnych co dla wielu było torturą, zwłaszcza dla pewnego blondyna, który to leniwym krokiem zmierzał w jej stronę. Zostając spory kawałek za swoim bratem
-Ktoś kto wymyślił by szkoła zaczynała się tak wcześnie, powinien się smażyć w piekle
-Lekcje zaczynają się za godzinę, więc za obecną sytuację możesz winić tylko siebie
Felix jeknął na to przeciągle, wiedział że ten ma rację, nie mniej nie zmniejszało to jego bólu egzystencjalnego, spowodowanego zmęczeniem i świadomością, że minuty dzieliły go od biegania za piłką.
-Chyba nadal trzyma mnie po imprezie Hannie
-Nie, trzyma cię po wczoraj
Na te bezuczuciową i stanowczą odpowiedź, Felix przyspieszył kroku by zrównać się z drugim
-Ej no może trochę współczucia
Machał rękami by ten zrozumiał jego ból, ten jednak tylko odwrócił do niego głowę i uniósł jedną brew
-A to ja ci kazałem wczoraj pić?
-Nieee...ale jak mogłem się nie napić z własną drużyną!
Jisung z westchnięciem się zatrzymał a Felix instynktownie zrobił to samo, czego pożałował gdy to jego brat wykorzystując to pstrykną go mocno w czoło
-Okrutnik!
Krzyknął trzymając się za czoło, patrząc prosto na brata, który to jak gdyby nigdy nic szedł dalej
-Masz tylko 16 lat
-Czasami jesteś gorszy niż nasi rodzice
Felix znowu musiał przyspieszyć by zrównać krok, obdarowując chłopaka widokiem dużego grymasu na jego twarzy.
-Ktoś musi Ci wbić trochę rozsądku do głowy
Z cwanym uśmieszkiem Jisung uniósł rękę by postukać brata w głowę, ten jednak widząc jego zamiar odskoczył i wyciągnął obie ręce przed siebie
-Przestań mnie bić!
-Oj to prze...
-Wiewiórka z wścieklizną znowu się aktywowała?
Wypowiedź Jisunga została przerwana i to przez kogoś, po kim potrzebował odpoczynku na zdecydowanie dłużej niż jeden dzień.
-Oo hej hyung
Felix pomachał do swojego kolegi z zespołu a drugi z westchnięciem odwrócił się by to zobaczył w całej okazałości Minho, który to z lekkim uśmiechem na twarzy, odmachał.
-Hej
Starszy popatrzył na ich obu, nie mogąc zignorować jak to Jisung uważnie go skanował, pod wpływem tego spojrzenia jego dłoń instyktownie mocniej zacisnęła się na papierku, który miał w dłoni, nim to schował go do kieszeni kurtki. Nie uszło to uwadze młodszego
-Co tu robisz hyung?
Młodszy bliźniak pytając rozejrzał się trochę jakby szukając wskazówki do tego czemu Minho tu był skoro mieszkał w innej części miasta
-Uznałem, że zrobię sobie przebieżkę przed treningiem
-Jesteś szalony hyung, trener na dzisiaj na pewno zaplanował piekielny trening
-A kiedy on nie planuje piekielnego treningu?
Oboje zaśmiali się na to po czym Felix, który dalej się śmiał objął Minho ramieniem i w ten sposób oboje ruszyli przed siebie w stronę szkoły, dalej obgadując swojego trenera.
Han mógł na ich zachowanie tylko unieść brew, gdy to pomyślał jak jeszcze dwa dni wcześniej starszy uraził ich obu. Felix jednak jak zawsze nie trzymał urazy, co dla Jisunga nie zawsze było dobrą cechą. Nie mógł jednak nic na to poradzić ,pomyślał. Wzdychając, ruszył za nimi przy tym jego wzrok na chwilę zatrzymał się na pobliskim zaułku.
-Bieganie...dobre sobie
Mruknął i szedł dalej, utrzymując niewielki dystans pomiędzy nim a pozostałą dwójką. Nie zmieszał go do samego końca aż doszli pod szatnie, gdzie to pożegnał się z bratem. Z Minho nie wymieniając nawet jednego spojrzenia, odchodząc od razu gdy to odczepił od siebie Felixa.
Sam choć nie miał żadnych zajęć jeszcze przez godzinę przyszedł wcześniej by w bibliotece móc na spokojnie dokończyć książkę, którą mieli na przyszłym spotkaniu klubu omawiać. Z tym celem ruszył przed siebie, jednak nie odszedł za daleko gdy to usłyszał za sobą wołanie jego imienia
-Jisung!
Odwracając się jego brwi się zmarszczyły gdy to zobaczył kto go woła
Chwilę później...
-Okej, trochę się rozbudziłem
Felix przeciągał swoje ramiona, gdy to po przebraniu, szedł z Minho do sali gimnastycznej
-To dobrze, bo już byłem gotowy na wymianę libero
-Ej!
Szturchnął go na co ten zaśmiał się
-No co?To nie ja prawie spałem na ławce
-No właśnie prawie
Podkreślając ostatnie słowo, pchnął drzwi do sali gdzie to zatrzymał się na samym wejściu
-Woo co tu takie pustki?
Spytał rozglądając się widząc, że może z całej drużyny nawet połowy osób nie było
-Widocznie impreza zebrała żniwo
Zaśmiał się Minho, idąc do Chana po drodze nie mogąc zignorować mrożącego krew w żyłach spojrzenia trenera na nich, Felix szybszym krokiem też podszedł do nich, nim by ten samym spojrzeniem coś mu zrobił
-Trener chyba jest nie w sosie, co?
Spytał przyjaciela, który to rozciągał się przed treningiem
-Nic nawet nie mów, zrobił mi takie kazanie jak się dowiedział, że wczoraj was zaprosiłem
-Jesteśmy młodzi musimy się trochę zabawić
Minho z Felixem dołączyli do rozciągania się byle tylko zejść z radaru mężczyzny, który to skanował całą salę gimnastyczną, zatrzymując się na drzwiach licząc, że jednak więcej osób przyjdzie
-Współczuję Moon, jak zaraz reszta się nie pojawi to pewnie w domu się nieźle nasłucha
Felix zerkał w stronę dziewczyny, która o czymś rozmawiała z trenerem
-A gdzie Changbin hyung?
Spytał na co zarówno Chan i Minho wzruszyli ramionami, bo od wczoraj nie mieli od niego żadnych wiadomości
-Myślicie, że i go zmiotło po wczoraj?
-Changbina?Nie sądzę
Chan mówiąc to wstał z ziemi a za nim pozostała dwójka, którzy nim zdążyli coś dodać, zostali przerwani przez trenera, który to machnął do wszystkich by podeszli. Bez słowa więc cała siódemka podeszła do niego, zachowując kompletną ciszę by nie pogorszyć swojej sytuacji
-Dzisiejszy skład to jakiś żart
Zaczął, nie owijając w bawełnę
-I uwierzcie ja rozumiem, jesteście młodzi i te inne bzdety o wyszaleniu się ALE...
Uniósł w ich stronę palec patrząc po ich wszystkich
-Musicie wyznaczyć sobie jakieś priorytety! W tym tygodniu macie mecz a w kolejnym zaczynacie obóz treningowy! Chłopaki weźcie te drużynę na poważnie!
-Większość co nie przyszła i tak nie jest w głównym składzie
Odezwał się jeden z nich na co trener przetarł twarz z westchnięciem
-I z takim podejściem nie prędko znajdą się w nim
Większość na te słowa pokazując skruchę, spuściła głowę a Chan biorąc na siebie odpowiedzialność wyszedł przed szereg
-Chcę jeszcze raz przeprosić do moja wina, nie potrzebnie organizowałem kolejne spotkanie, myślałem że to pomoże nam się trochę rozluźnić przed tym wszystkim...i chyba trochę przesadziliśmy
Mężczyzna patrzył na Chana, który to pod koniec ukłonił się lekko w jego kierunku
-Przepraszam
Trener pokręcił głową po czym rezygnując już ze swojej twardej postawy, zmierzwił włosy Chanowi
-No już, każdy popełnia błędy
Chan prostując się popatrzył na trenera a widząc, że ten widocznie już spuścił z siebie całą parę, wrócił do szeregu
-Nadal jednak tak mała frekwencja psuję mi plany na dzisiejszy trening
Przesuwając kartki , mężczyzna skreślił parę rzeczy po czym spojrzał na Moon, która przez ten cały czas stała obok, ściskając w rękach teczkę
-Gdzie on jest?
-Powinien za chwilę przyjść
-Kto ma niby przyjść?
Chan popatrzył na ich menadżerkę a reszta drużyny popatrzyła po sobie, szepcząc między sobą czy ktoś coś wiedział, myśląc że może o czymś zapomnieli
-Chciałem by były równe składy, więc znalazłem zastępstwo
-Ja znalazłam
Poprawiła go dziewczyna i gdy trener chciał już coś odpowiedzieć, drzwi do sali się otworzyły
-No wreszcie!Han co Ci tyle zajęło?!
Trener popatrzył no nowo przybyłego, na którego widok trójkę przyjaciół zamurowało
-Łazienki na dole były zamknięte
Tłumaczył się podchodząc do reszty, ignorując wszelkie spojrzenia
-Wiesz, że istnieje coś takiego jak szatnia,prawda?
-Wiem, ale większość z nich nie wie co to dezodorant
-Hannie!
Felix szturchnął swojego brata by ten z góry nie robił sobie wrogów
-No co?Taka prawda, śmierdzi tam gorzej niż na dworcu
-Ciężko się z tym nie zgodzić
Moon zgodziła się z nim na co parę wrogich spojrzeń przeszło na nią, jednak gdy trener zagwizdał temat ten szybko został porzucony
-Wystarczy, wszyscy już są więc jazda pięć kółek!
Bez dalszych kolejnych słów, wszyscy ruszyli do biegu, gdzie to Felix nie opuszczał boku brata, szeptem pytając go o wszystko, bo nadal nie mógł uwierzyć, że ten się zgodził dzisiaj z nimi ćwiczyć.
Z drugiej strony Chan i Minho, spoglądali na tą dwójkę a Minho tylko się modlił by nie wylądować w drużynie z ich zastępstwem, bo nie miał dzisiaj siły na ratowanie wszystkich akcji które ten mógł zepsuć.
Ta myśl nie opuszczała go aż do końca całej rozgrzewki, więc gdy stali by to trener dobrał zespoły, zaciskał swoje palce byle tylko trafić do dobrego teamu
-Dobra, na prawo idą: Chan,Minho, Yuta, Hongjoonga na lewo: Felix, Gunil, Jisung, Kai
Wypuszczając oddech, Minho z uśmiechem zajął swoje miejsce, gdzie to przybił piątkę ze swoim przyjacielem
-Wygramy to jak nic
Szepnął do niego, na co Chan skinął głową patrząc na drugą stronę siatki gdzie to druga drużyna zebrała się w kole by najwidoczniej omówić strategię
-Zazwyczaj się nie nastawiam, ale trener dał tam samych obrońców to istne szaleństwo
-Ta i na dodatek wcisnął im Hana
- Może powinniśmy dać im fory?
-A gdzie w tym byłaby zabawa?
Na te słowa Chan tylko pokręcił głową i cicho się zaśmiał, starszy wiedział że jego przyjaciel bardzo chcę się odegrać na Hanie. No i jakim by był przyjacielem gdyby trochę mu w tym nie pomógł?
Szkoda mu było trochę Hana, ale w końcu to tylko zabawa. Z taką myślą właśnie przeszedł za linię do serwowania. Z dalszej perspektywy widział już jak każdy ustawia się by w każdej chwili być gotowym odbić piłkę. Mecz zaraz miał się rozpocząć, trener podszedł bliżej siatki, popatrzył na nich wszystkich ostatni raz nim to wreszcie zagwizdał, rozpoczynając tym samym grę.
Chan wziął głęboki oddech, odbił raz piłkę od parkietu po czym podrzucił ją potem w idealnym momencie wycelował i uderzył w nią, tak że ta poleciała prosto na Jisunga
Chłopak widział jak ta leci i wyciągnął ręce by ją odbić, jednak ta leciała na tyle szybko, że ten nie zdążył dobrze ułożyć rąk przez co piłka poleciała wprost na siatkę, punkt zdobyła pierwsza drużyna na co kapitan z Minho uśmiechnęli się do siebie, bo było tak jak podejrzewali.
Przeciwna drużyna nie przejmowała się i jak Chan ponownie dostał piłkę Ci po prostu się przygotowali. Kapitan widział jak to Han przecierał swoje palce, które przez złe ułożenie musiały go teraz trochę boleć i choć nie powinien tego wykorzystywać to ponownie chciał skierować piłkę w stronę chłopaka. Robił to głównie dla Minho, ale chciał też wygrać
Uderzając ponownie w piłkę, przeszło mu przez myśl, że nawet jeśli dzieciakowi wybije palca to będzie to wina trenera. To on wziął chłopaka do gry, więc niech i on ponosi konsekwencje
Piłka poleciała znowu do Hana i tak jak wcześniej...
-Piłka w grzę!
Jisung odbił, piłka poleciała do Kaia a ten przebił ją na drugą stronę, Chan lekko się skrzywił wracając na boisko, Yuta uratował piłkę , Chan popatrzył najpierw na piłkę w powietrzu potem na Minho, a gdy dostał nieme potwierdzenie, wystawił ją dla niego.
"Będzie kolejny punkt"
To była ich wspólna myśl ,gdy to młodszy zaatakował. Minho był jeszcze w powietrzu gdy to patrzył jak piłka niczym jakby była slow motion spadała, z uśmiechem patrzył na to...a przynajmniej do czasu, bo piłka została uratowana tuż przed tym jak ta by spadła
Gunil odbił ją wierzchem dłoni, piłka dalej była w grze
-No tak...obrońcy
Szepnął do siebie Minho, skacząc do kolejnej akcji gdy piłka znów wylądowała po ich stronie. Zaatakował a oni obronili, serwowali i ci obronili, oni atakowali więc drudzy bronili...tak wyglądała gra do czasu aż jedna z drużyn nie wzięła sobie przerwy
-18 do 8, zaraz to skończymy kapitanie
-Nie byłbym tego tak pewny
Minho i pozostali unieśli na to brwi, bo ślepy by nawet zauważył że ta gra była jednostronna, tamci fartem zdobyli parę punktów i tyle
-Nie zauważyliście?
-Niby czego?
-Felix ledwie zbliżał się do piłki, wszyscy wiemy, że on tak nie gra
W jednej chwili do wszystkich wróciły pojedyncze urywki z gier i przy tym zdali sobie sprawę, że faktycznie ich libero był dosyć nieobecny podczas gry
-Mówił, że jest zmęczony, więc to pewnie stąd
-Poza tym po co ma się bardziej męczyć? Nie jest to opłacalne
Zbywając to cała trójka poszła się napić, Chan jednak z zmarszczonymi brwiami obserwował bliźniaki, czuł że coś jest na rzeczy, ale może faktycznie przesadzał i szukał dziury w całym. Z cichym westchnięciem kapitan wziął łyka wody nim to wrócił na boisko, gdzie to już powoli zbierała się reszta
-Serwuję drużyna Chana
Powiedział trener, rzucając piłkę do Minho, który to z cwanym uśmiechem szedł za linię. Wszyscy członkowie jego drużyny mogli po jego minie poznać, że chciał to wszystko skończyć swoimi serwami. Wcześniej trochę się ograniczał z nimi, ale teraz zamierzał wlecieć na pełnej, licząc że tym rozrusza trochę ich libero, ale najpierw...
Poszerzając swój uśmiech chłopak odbił piłkę parę razy od parkietu po czym jak usłyszał gwizdek, rzucił piłkę wysoko w powietrze i samemu skoczył by wykonać zabójczy serw. Piłka z głośnym trzaskiem odbiła się od jego dłoni. Z szerokim uśmiechem patrzył jak ta leci na Jisunga, wiedział że nie ma on szansy tego przyjąć
Cóż...mylił się
Jisung przygotował się i bez żadnego wysiłku przyjął dołem piłkę, piłka poleciała a Gunil odebrał ją wbijając ją wprost na środek boiska przeciwników, którzy to stali w szoku na to jak nowicjusz jak gdyby nigdy nic odbija piłkę najlepiej serwującego gracza
-Punkt!Serw dla Felixa
-No w końcu!
Felix zaśmiał się, klepiąc brata po ramieniu, oboje wymienili między sobie szybkie spojrzenia. Nim to młodszy nie stanął z tyłu, a Han na swojej pozycji przecierał swoje obecnie zabandażowane ręce (zabandażował je podczas przerwy) i patrząc przy tym na Minho, który mierzył go wzrokiem. Han postanowił wykorzystać fakt, że oboje byli przy siatce
-Czas na prawdziwą grę
Powiedział na co starszy się skrzywił jednak nim zdążyłby zareagować gra ruszyła, piłka przeszła przez siatkę i Hongjoong odbił do Chana, ten odbił ją na drugą stronę gdzie to piłkę najpierw obronił Kai a potem...cóż drużyna Felixa zdobyła punkt
A to co wydarzyło się pomiędzy tym wszystkim, dla prawie każdego na sali było czymś niemożliwym do opisania, bo była to dosłownie kwestia mili sekund, Han wystawił a Felix odbił, wszystko w idealnej synchronizacji
Piłka odbiła się od parkietu a wszyscy stali jak zamrożeni
-Co do...
-Bliźniaki wróciły
Menadżerka zaśmiała się patrząc jak ci przybijają sobie piątkę, ignorując jakie zamieszanie spowodowała ich akcja
-Od kiedy Felix tak atakuje?
-To przecież nowicjusz, prawda?!
-Co to było?
Szepty rozniosły się po sali i z początku trener nic z tego nie robił samemu uśmiechając się w stronę dwójki, która wywołała te zamieszanie. Długo nie widział takiej akcji, pomyślał gdy to klasnął w dłonie, uznając że wystarczy tych zachwytów
-Piłka Felixa, wracamy do gry, nie śpijcie chłopcy!
Krzyknął ostatnią część w stronę drużyny kapitana po czym gwizdnął by wznowić grę
Minho przez ten czas patrzył tylko na Jisunga, zagryzając zęby, bo zdecydowanie nie tak miało być. Zastanawiał się jak niby to było możliwe, jeszcze przed przerwą grał bardzo przeciętnie a teraz coś takiego
"Miał szczęście"
Uznał, że tak musiało być. Nie myśląc o tym więcej wrócił w pełni myślami do gry...
Mecz trwał, więc dalej choć tym razem szala powoli przechylała się w stronę drugiej drużyny, bliźniaki robili coraz więcej takich akcji jak wcześniej pozostała dwójka za to broniła jak nigdy będąc tak zmotywowani przez pozostałych członków
Czas mijał a wynik obecny wynosił 24-22 dla drużyny Felixa
Wszyscy już byli padnięci, a Minho który był już pewny że to wszystko nie było kwestią szczęścia był coraz bardziej wkurwiony, nie mógł pozwolić by Ci wygrali. Ten dzieciak nie mógł wygrać, takie myśli tylko krążyły po głowie starszego gdy to usłyszał gwizdek, który może być tym ostatnim
Zbierając ostatni siły, skupił się na każdej akcji, piłka przelatywała z jednej strony na drugą, nikt nie chciał oddać punktu. A gdy tylko Jisung przygotował się do kolejnego wystawienia, Minho nie wiele myśląc rzucił się do przodu
-Blok!
Krzyknął i rzucił się na bok gdzie już Felix skakał, na pewno obroni tego był pewny i by mu się udało
Gdyby nie kiwka
Jisung nie poddał a zrobił kiwkę...piłka padła na boisko wraz z Minho, który dysząc patrzył na młodszego
On też patrzył a w jego oczach widać było, że czerpię z tej sytuacji wielką satysfakcję, co podburzyło Minho, nim by jednak coś zrobił..gra się skończyła
-Wygrywa drużyna Felixa!
Krzyknął trener po czym gwizdnął dwa razy oficjalnie kończąc
-Koniec gry, dobra robota wszyscy
Powiedział jeszcze a wszyscy po tym upadli na ziemię będąc bardzo zmęczonymi po tym wszystkim
Jedynym który stał był Jisung, który to biorąc kilka wdechów ruszył w stronę swojego plecaka
-To ja już pójdę, więcej mnie nie potrzebujecie, prawda?
-Nie, ale jak mówiłem wcześniej jakbyś chciał to...
-I miałbym grać z tym potworami? Jeszcze chcę żyć trenerze
Zaśmiał się, zdejmując bandaż z rąk i zarzucając na jedno ramię plecak
-Przydałby się nam taki rozgrywający
Jisung na te słowa ostatni raz popatrzył w stronę boiska gdzie większość była zajęta piciem wody czy wcieraniem się z potu, jego brat za to pokazywał mu kciuki do góry szczerząc się przy tym głupio
-To nie dla mnie, ale była to miła zabawa
Z uśmiechem Han skłonił się na pożegnanie trenerowi i pomachał Moon, nim to wyszedł z sali. W sali po tym zapanowała kompletna cisza, która to jednak szybko została przerwana gdy to Minho nagle wstał po tym jak wszystko do niego dotarło. Nie mówiąc nic i nie słuchając krzyku trenera wybiegł za młodszym. Był on wściekły, najpierw to co zdarzyło się na imprezie a teraz Han próbował go upokorzyć na jego terenie. W miejscu gdzie czuł się najlepiej ten tak po prostu przyszedł i dosłownie splunął mu w twarz.
Chłopak nie mógł mu tego darować, ze złością niemal biegł nim to wreszcie nie natrafił na młodszego i już miał do niego krzyknął, ale ten nagle się zatrzymał. Minho już myślał, że ten może wyczuł jego obecność, ten jednak nie odwracając się, stał przez dobrą chwilę wpatrzony na tablice ogłoszeń. To była okazja dla Minho, mógł mu teraz wygarnąć zwłaszcza, że o tej godzinie korytarze były puste.
Z jakiegoś jednak powodu nie mógł i po prostu tam stał w pewnej odległości od Jisunga, patrzył na niego aż ten w końcu odszedł i tym razem chłopak nie szedł za nim. Stał tam w miejscu, robiąc już krok w stronę tablicy, jednak nie poszedł dalej niż to
Z westchnięciem, przeczesał włosy po czym się odwrócił by wrócił na sale gimnastyczną
-Straciłem taką okazję, głupi
********************************************************
Miało być jeszcze więcej scen w tym rozdziale, ale już i tak wyszedł mi on za długi więc reszta będzie w następnym rozdziale
https://youtu.be/f-Nm8zaZ5Wk
Inspiracja ostatniej zagrywki Jisunga
Kageyama jest najlepszy
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top