0. Prolog

??? POV:

-?: Karmen, wstawaj!

-Nie.

-?: Wstawaj leniu!

-Killer zamknij się.

-K: Gdybym był materialny, to już dawno leżałabyś na podłodze.

-Heh, twoja strata.

-K: W sumie jak się spóźnisz to nie moja wina.

-OK! Już wstaję niańko!

-K: Nie nazywaj mnie tak.

-Niańka!

-K: Przegięłaś. Nie zapominaj, że mogę kiedy mi się żywnie podoba wejść w twoje ciało.

-DOBRA! A co do tego to nie masz całkowitej racji. Zostaw mnie.

-K: Why?

-Muszę się ubrać pacanie!

-K: A jak tego nie zrobię? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

-Wiesz co? Znajdź sobie inne zajęcie niż podglądanie mnie. To jest krępujące. Ciebie by to nie krępowało?

-K: Nie. Jestem szkieletem.

-Serio? Myślałam, że koalą. A teraz wynocha!

-K: Ok, ok. Będę w kuchni i zobaczę co jest do żarcia.

-Dziękuję.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Taki prolog. Krótki, bo jaki? Dłuższy? Nieeee ...

Bayo!


















109 słów bez mojego wpisu ;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top