🎶 - Rozdział 6 - 🎶
~ POV Y/n: ~
Przygotowywałam nam kolację. Mieszałam ciasto na gofry. Ranboo zaś siedział przy blacie i opieracjąc głowę na rękach obserwował mnie.
R: ⟊⟒⌇⏁⟒⌇ ⌿⟟⟒☍⋏⏃ - wyszeptał po endermańsku. (Tłumaczenie: Jesteś piękna)
Y/n: Hm? Co tam mruczysz?
R: Och nic..-
Y/n: Okej-
Nalałam ciasta do gofrownicy i zamknęłam.
Y/n: I czekamy QwQ - westchnęłam - Skoczę szybko do łazienki.
R: Oke - mruknął chłopak.
Gdy wyszłam z łazienki okazało się, że spaliłam gofra pierwszego i trzeba było wywietrzyć w domu. Choć później i tak było czuć spaleniznę. Na całe szczęście pozostałe gofry się udały. Zjedliśmy je i pogadaliśmy chwilę a potem poszliśmy spać.
R: Dobranoc.
Owinął mnie ogonem i przytulił.
Y/n: Dobranoc.
Też go przytuliłam, a potem zasnęliśmy.
~ POV Ranboo: ~
Minęły już 3 miesiące odkąd poznałem Y/n. I od tamtego czasu Dream coraz rzadziej pojawiał się w mojej głowie i kontrolował mnie. Z jednej strony byłem zaniepokojony tym, że siedzi on cicho, a z drugiej cieszyłem się, ponieważ miałem od niego więcej spokoju.
Może odpuścił? Choć szczerze wątpie w to i nie jestem tego pewien. Ale jednego pewien jestem. Przez te trzy miesiące zrozumiałem, że zakochałem się w Y/n.
Zastanawiałem się, kiedy jej to powiem. Jak narazie wpatrywałem się w jej roześmianą twarz, gdy rozmawiała z Tommym i Tubbo w moim salonie. Z rozmarzeń wyrwał mnie trzask.
Philza wpadł do domu niemalże wyrywając przy tym drzwi.
P: ATAKUJĄ L'MANBURG!
~ POV Y/n: ~
Wszyscy poderwali się z miejsc słysząc o ataku na L'manburg.
P: Do zbrojowni! - rozkazał Phil.
Wstałam.
P: Lepiej zostań tu Y/n.
Y/n: Umiem walczyć! - wysunęłam pazury z rąk - Uczyłam się kocich sztuk walki.
Phil zawahał się.
P: Dobrze - westchnął.
R: Co? To niebezpieczne! Y/n zostań tu!
Spojrzałam ja niego z determinacją w oczach.
Y/n: Mimo to zamierzam podjąć ryzyko i walczyć u waszego boku.
R: Ale..-
P: Nie ma czasu! - przerwał mu Phil - Niech walczy. DO ZBROJOWNI, JUŻ!
Ruszyłam za nimi. Każdy wziął kawałki zbroi i broń.
Mi dano żelazny napierśnik, spodnie i buty.
P: Łap! - rzucił mi diamentowy miecz.
Y/n: Uhm- dzięki, ale raczej będę walczyć pazurami - zaczepiłam miecz na pasek i pobiegłam za innymi na zewnątrz.
Gdzieniegdzie się paliło, ale jak narazie miasto było w dobrym stanie.
W chmurze dymu i kurzu zobaczyłam napastników. Cały Dream Team oraz chyba Antfrost i Badboyhalo (nie mam pomysłu).
R: Dream...- wycedził przez zaciśnięte zęby.
Y/n: Będzie dobrze. Walczmy.
Tommy starł się z Georgem, Tubbo z Badboyhalo, Philza z Antfrostem a Ranboo.. z Dreamem.
Chciałam pobiec mu na pomoc, ale drogę zagrodził mi Sapnap.
S: Spieszy ci się do chłopaka, co? - zadrwił.
Y/n: To nie mój chłopak!
S: Szkoda, że nie dożyje do rana! - z szyderczym uśmiechem poszarżował na mnie z Netherytowym mieczem - Ty z resztą też!
W ostatnim momencie odskoczyłam na bok unikając ciosu. Sapnap był silniejszy i miał lepszą zbroję i broń, ale ja byłam szybsza i zwinniejsza.
Zmieniłam się kota, zanurkowałam pod niego, odbiłam się od budynku obok i wskoczyłam mu na głowę okładając go łapami z wysuniętymi pazurami.
S: Agh! Co do?!-
Z całej siły odbiłam się od niego pozbawiając go równowagi i w locie zmieniłam się znów w siebie. Wychamowałam i pobiegłam na rozkojarzonego Sapnapa. Wysunęłam pazury i przeorałam mu twarz. Krew wzbiła się w powietrze.
Y/n: Nie spodziewałeś się, co?
S: Ty suko!
Zamachnął się mieczem. Zbyt późno się otrząsnęłam. Ostrze rozcięło mi czoło. Krew zasłoniła jedno oko. Przeciwnik kopnął mnie w brzuch przez co upadłam na ziemię. Sapnap przyłożył mi miecz do gardła.
S: I co, warto było?
~ POV Ranboo: ~
D: Jak miło jest spotkać się na żywo, czyż nie? - zapytał toksycznym głosem.
R: Wiedziałem, że coś knujesz!
Zamachnąłem się na niego mieczem. Ze spokojem się odsunął.
D: Chcesz bitwy? BĘDZIESZ MIAŁ WOJNĘ! - Dream wyjął kuszę i naciągnął - No dawaj! Pokaż na co cię stać!
Znów pobiegłem na niego z mieczem. Gdy wystrzelił strzałę obroniłem się tarczą.
D: Widzę, że wolisz tradycyjny sposób. Miecze - po tych słowach wyciągnął swój Netherytowy miecz.
Nasze ostrza starły się o siebie. Zręcznie odbijałem jego ataki. W pewnym momencie wybił miecz z mych rąk. Pozbawił mnie broni. Teraz pozostało mi się bronić. Osłaniałem się tarczą próbując dosięgnąć miecza. Już prawie go miałem, gdy Dream odkopnął go gdzieś metr ode mnie.
D: Co to, to nie!
Broniłem się tarczą jeszcze jakiś czas, gdy wpadłem na pomysł. Przeteleportowałem się za Dreama i rzuciłem na niego. Ten zdążył się obrócić. Roztrzaskał moją tarczę na kawałki. Cholera.
D: I co teraz? - zapytał drwiąco.
Gorączkowo rozejrzałem się wokół, próbując znaleźć cokolwiek do obrony bądź walki.
Dream uniósł do góry miecz.
Starałem się cofnąć ale tuż za mną było drzewo.
Ostrze zaczęło opadać.
W pewnym momencie ujrzałem Y/n i Sapnapa. Sapnap trzymał miecz przy jej gardle.
R: NIE!
Przeturlałem się obok unikając ciosu Dream'a i popędziłem w stronę Y/n. Bez namysłu rzuciłem się na Sapnapa powalając go na ziemię.
Zacząłem okładać go pięściami. W pewnym momencie poczułem jak ktoś szarpie mnie do tyłu, odciągając mnie od niego.
D: Dobra, dość! - warknął - Chłopaki, zwijamy się!
Dream wydał rozkaz do odwrotu. Dlaczego? Nie wiem. Przeciwnicy zniknęli w chmurze dymu, a ja rozejrzałem się szacując straty.
Wszyscy leżeli ranni i poturbowani.
R: Y/n! - przytuliłem się do niej. Po chwili dotarło do mnie, że dziewczyna się nie rusza. Z jej gardła ciekła krew.
R: PHIL SZYBKO! ONA MA PODCIĘTE GARDŁO!
Przetransportowaliśmy ją do domu, gdzie zajął się nią Phil. Jakoś ją posklejał używając mikstury regeneracji i bandaży.
R: Czy.. ona...- zapytałem łamiącym się głosem.
P: Żyje. Straciła przytomność, ale szybko dojdzie do siebie.
Odetchnąłem z ulgą. Ująłem jej dłoń w moje i złożyłem delikatny pocałunek na jej czole.
R: Och Y/n... Wracaj do zdrowia...
Czuwałem przy niej całą noc. Obudziła się dopiero nad ranem.
Y/n: Uhh... Co się... Gdzie ja... - po chwili otrząsnęła się - Czy wszyscy żyją?! Wygraliśmy?
R: Spokojnie. Wszyscy żyjemy. Dream nakazał odwrót... Nie wiem czemu, ale jak narazie jesteśmy bezpieczni.
Y/n: Nie, nie jesteśmy! On zagraża nam wszystkim! Na pewno wróci! A wtedy może nie mieć litości... Co jeśli..-
Przyłożyłem jej palec do ust.
R: Odpocznij. Później będziemy się tym martwić.
Położyłem się obok niej i tuląc się do siebie jakoś zasnęliśmy.
------------------------------------------------------------
1021 słów
Jakieś sugestie?
Heeh nie mam pomysłu na notatkę, więc Baiii!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top