5. Nie powiedziałam mu
- Dzięki za...mile spędzony czas. - odpowiadam wymijająco i naciskam klamkę samochodu.
- Czekaj! - zatrzymuje mnie Pawlicki. - Może jednak wrócimy do siebie? Dobrze się nam dzisiaj rozmawiało.
- Piotrek, ja...- zaczynam, ale nie kończę, ponieważ chłopak zaczyna się do mnie przybliżać. - Nie mogę. - szepczę przez łzy i wybiegam z samochodu.
- Oliwia! Przepraszam, ja...-zaczyna Piotrek biegnąc za mną.
- Nie, to ja przepraszam. Nie powinnam cię w to mieszać i robić ci nadziei. Po prostu o mnie zapomnij i żyj tak jak dawniej. - przerywam mu zatrzymując się przy wejściu do mojego domu.
- Ale w co mieszać? Proszę cię, nie odchodź.
- Nie zrozumiesz. Może się jeszcze kiedyś zobaczymy. Żegnaj. - mówię i wchodzę do budynku zanosząc się płaczem.
- Wszystko w porządku, córciu? - pyta moja mama wchodząc do przedpokoju.
- Tak, jest ok. - odpowiadam i wysilam się na niewielki uśmiech. - Pójdę już do siebie. Dobranoc.
Wchodzę po schodach i idę do swojego pokoju. Tam wykręcam numer do Kasi.
- No i jak ci poszła randka? - słyszę głos przyjaciółki.
- To nie była randka. A poza tym, Piotrek chciał mnie pocałować. - wzdycham głośno.
- Ale chyba mu się nie dałaś?! To znaczy, odkąd dowiedziałam się, że kiedyś byliście razem wierzę w wasz związek, ale Adam nie byłby zadowolony.
- Nie bój się, nie pocałowałam go.
- To dobrze. A jak zareagował na wieść, że masz chłopaka?
- Ja...Nie powiedziałam mu.
- Co?! Dlaczego? Oj, kochana, musisz. Nie może sobie robić nadziei.
- Wiem, wiem. Po prostu, nie potrafiłam. Jak się jeszcze kiedykolwiek spotkamy to mu powiem.
- Trzymam cię za słowo. Dobra, muszę kończyć. Do zobaczenia.
- Na razie.
Wzdycham głośno i odkładam telefon na szafkę, a następnie kładę się na łóżko. Jak ja chciałabym móc komuś powiedzieć o TYM. Nie wiem jak mogłam być taka głupia żeby się w TO wplątać. Chciałabym już z TYM skończyć. Czuję, że jestem coraz bardziej senna więc nakrywam się kołdrą i odpływam tam gdzie czuję się bezpiecznie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top