12. Wszystko w porządku

- Co się stało? - pytam gdy Pawlicki odkłada komórkę na stolik.

- Klaudia zaczęła rodzić. - mówi, a kubek z herbatą w jego ręce spada z trzaskiem na ziemię.


- Co?!...Znaczy się...Dobra, trzeba się uspokoić. - mówię nerwowo. - Ty do niej jedź i zabierz ją do szpitala, a ja...

- Już jest na porodówce, jej rodzice ją zawieźli. - przerywa mi Przemek.

- Dobrze, w takim razie jedź na tą porodówkę, a ja tutaj posprzątam. - wskazuję na szkło leżące na podłodze. - I nie denerwuj się, wszystko będzie dobrze. - próbuję uspokoić Pawlickiego i odprowadzam go do drzwi omijając zbity kubek.

***

Wyrzucam właśnie do kosza ostatnie odłamki gdy ktoś dzwoni do drzwi. Zdziwiona wizytą idę do przedpokoju i otwieram je.

- Po co tutaj przyszedłeś? - pytam gdy widzę w wejściu Piotrka.

- Chciałem was przeprosić. Wpuścisz mnie? - zaczyna chłopak i nie czekając na moją odpowiedź chce wejść do środka.

- Czy udzieliłam ci odpowiedzi? Nie! Więc się stąd wynoś! - niemalże krzyczę i próbuję zamknąć drzwi. Jednak siła Piotrka jest znacznie większa od mojej, co skutkuje tym, że Pawlicki delikatnie mnie odpycha i wchodzi do środka. - Możesz stąd wyjść?

- Nie przesadzaj, Oliwia. Gdzie jest Przemek? - pyta rozglądając się dookoła.

- Nie powinno cię to interesować. - mówię pełna satysfakcji. Chociaż raz ja wiem coś czego on nie wie.

- No proszę, powiedz mi. Coś mu się stało? - w odpowiedzi kręcę tylko głową. - A Klaudii? - po tych słowach smutnieję. No tak, po tych wydarzeniach pewnie zostaną parą. Chyba, że Przemek jej wybaczy.

- Skoro jesteś z nią tak blisko to dlaczego nie poprosiła aby jej rodzice zadzwonili do ciebie, a nie do Przemka? - pytam z ironią w głosie. - Klaudia zaczęła rodzić.

- Co?! Muszę do niej jechać! - krzyczy i chce wyjść z domu.

- Ani mi się waż. - zatrzymuję go. - Przemek tam jest, to już wystarczy...A tak właściwie, to co ty się tak tym wszystkim interesujesz? Może rzeczywiście jesteś ojcem tego dziecka, co?

- No coś ty. - odpowiada wymijająco. - Raczej nie...

- Spałeś z Klaudią?! - nie wierzę w to co słyszę. - Jak możesz być tak głupi?! Bądź pewny, że Przemek zrobi test na ojcostwo. Obiecuję ci to.

- Ale to nie powinno być moje dziecko, zabezpieczaliśmy się.

- Po prostu nie wytrzymam. Wynoś się stąd i nie wracaj! - krzyczę i wyganiam Pawlickiego z domu. Jak można być tak nieodpowiedzialnym?

***

- Wiwa, wróciłem. Wiwa...- ktoś mnie szturcha przez co budzę się z drzemki.

- Przemek, nareszcie! Martwiłam się! A co z dzieckiem? - pytam od razu się rozbudzając.

- Wszystko w porządku. - odpowiada szczęśliwy, a ja mogę przysiąc, że łzy, które pojawiają się na jego twarzy są łzami szczęścia.



Koniec rozdziału! Jak myślicie, Przemek ma syna czy córkę? Dowiecie się w kolejnym rozdziale, ale możecie obstawiać w komentarzach. I uprzedzam, płeć jest już wybrana więc zdania nie zmienię 😂😁 A na dzisiaj to już wszystko, także do napisania niedługo 😍😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top