Rozdział 32

Natsu

- Idziecie na misję? mogę pójść z wami? - spytała podekscytowana Touka, spoglądając na nich z nadzieją w oczach. Natsu w duchu bił się po głowie. Przecież mógł przewidzieć, że Touka również może tu być. Jednak tak bardzo ucieszył się na widok Lucy i Exceedów, że nie zwrócił uwagi na świeży zapach Białowłosej, znajdujący się w mieszkaniu. Zerknął na Lucy i już wiedział co dziewczyna zaraz powie.
- Jeśli masz ochotę to jak najbardziej, prawda Natsu? - spytała go z tym swoim słodkim uśmiechem. Heartfilia, nie potrafiła świadomie sprawić przykrości, swoim przyjaciołom i nie tylko zresztą im. Blondynka była chodzącą wspaniałomyślnością i dobrocią i nawet, jeżeli ten pomysł skrajnie jej nie odpowiadał ( a przecież wiedział, że tak było ) nie byłaby sobą, gdyby się nie zgodziła.
- Jestem ciekawy co teraz zrobisz - zastanawiał się głos.
- Nie mam nic przeciwko - zapewnił obie dziewczyny Dragneel z lekkim uśmiechem - zapytam jeszcze Graya, może do nas dołączy - dodał.
- Sprytne - pochwalił END - ale czy przypadkiem nie rozstaliście się w napiętej atmosferze? - spytał udając zastanowienie.
- Przymknij się - syknął Natsu.
- Co mówiłeś? - spytała Lucy podchodząc do niego.
- Po prostu zastanawiałem się, gdzie teraz może być Lodówa - Gładko zełgał - sprawdzę w Gildii - dodał i wyskoczył na brukowaną ulicę.
- Nieźle. Jeszcze trochę i będziesz zawodowym kłamcą - pochwalił END na co Dragneel prychnął.
_______________________________________

Misja była prosta. Polegała na eskorcie kupca i jego wartościowych towarów do innego miasta. Młody chłopak przejął rodzinny interes, przez co był tak dumną i irytującą osobą, że trudno było z nim wytrzymać. Lucy nie mogła uwierzyć jak momentami był podobny z charakteru do jej ojca. A może po prostu wszyscy kupcy tacy byli? Nie zmieniało to faktu, że zachowanie chłopaka sprawiało iż misja wydawała się znacznie trudniejsza. Dick bez przerwy rozmawiał o interesach i gdy tylko usłyszał kim jest Lucy, ciągle chciał z nią dyskutować na ten temat jednocześnie mrugając do niej, jakby między nimi istniał jakiś szyfr który rozumieją tylko kupieckie rodziny. Natsu skrajnie irytowało jego postępowanie, jednak dzielnie je znosił, podobnie zresztą jak umizgi zakochanej Touki. Dick nie brał pod uwagę spania pod gołym niebem i żądał noclegu przynajmniej w jakiejś karczmie. Lucy z doświadczenia wolała spać w lesie, niż w śmierdzącej tanim piwem zapyziałej dziurze. Gdy tylko wyraziła swoje zdanie nagle okazało się, że Dick tak naprawdę kocha naturę i spanie pod gołym niebem może być ekscytujące.
- Podziwiam twoją cierpliwość - wyszeptał End - ja już dawno bym chłopaka powiesił na jakimś drzewie i wrócił do domu.
- Chciałbym zauważyć, że nie na tym polega zadanie - mruknął Natsu korzystając z chwili braku kogokolwiek obok siebie. No prawie, bo po jego prawej stronie maszerowało przez nikogo niezauważone jego Alter ego.
- Mów co chcesz. Ja i tak wiem, że masz ochotę rozerwać go na strzępy. Po prostu proponuję Ci bardziej humanitarne rozwiązanie - powiedział wzruszając ramionami.
- Czy mógłbyś choć na chwilę zostawić mnie w spokoju? - Spytał Nastu spoglądając w jego czerwone ślepia. END uśmiechnął się krzywo, zniekształcając wytatuowane na twarzy znaki, które nie pasowały do żadnego języka.
- Skoro chcesz... Ale pamiętaj, że i tak cały czas jestem z tobą.
- Wyobraź sobie, że nie pozwalasz mi o tym nigdy zapomnieć - syknął Dragneel a postać zniknęła. Czuł, że jak tak dalej pójdzie to chyba naprawdę zwariuje. Na szczęście puki co, udawało mu się stwarzać pozory normalności i nikt z obecnych na misji, jeszcze się nie zorientował, że coś jest z nim nie tak. Zatrzymali się na noc w wyłożonej pachnącą słomą stodole którą udostępnił im karczmarz. Ustalili kolejność nocnej warty i jako pierwszy zaofiarował się Gray. Dick rozłożył swoje posłanie tuż obok Lucy, a przynajmniej tak mu się na początku zdawało.
- Lucy nie idziesz spać? - spytał gdy Blondynka go minęła.
- Przecież właśnie idę - odparła zdumiona i usiadła obok Natsu. Dick widząc to aż się zapowietrzył. Torebka obok której się ułożył nie należała do Heartfili tylko do Touki, która zresztą właśnie do niego podeszła. Białowłosa również nie wyglądała na zadowoloną, że musi spać tak daleko od swojego ukochanego. Happy z uradowaną miną ułożył się pomiędzy Natsu i Lucy. Dick nie wybrzydzał i raczył uprzejmą rozmowa swoją Białowłosa sąsiadkę.

Lucy
Po kilku godzinach spania obudził ją Gray. Heartfilia była następna w kolejce do pełnienia warty. Nie próbowała nawet być cicho, bo poruszanie się po szeleszczącej słomie było głośne choćby nie wiadomo jak się starała. Wyszła przed stodołę i usiadła na drewnianej beczce. Noc była ciemna więc Lucy mogła podziwiać bezchmurne, rozgwieżdżone niebo w pełnej krasie. Włosy splotła do snu w długi warkocz, żeby jej nie przeszkadzały. Przyciągnęła zgięte nogi do klatki piersiowej i oparła podbródek na kolanach. Po chwili podeszła do niej Touka przecierając oczy.
- Nie możesz zasnąć? - Spytała Lucy. 
- Trudno spać, kiedy ktoś bez przerwy do ciebie gada nawet przez sen - powiedziała przeciągle ziewając.
- Dick rzeczywiście nie potrafi przestać rozmawiać - zaśmiała się Lucy.
- Co nie zmienia faktu, że lubię go słuchać byle tylko pozwolił mi spać - jęknęła Touka. Nagle Lucy kątem oka dostrzegła w niewielkiej odległości przed sobą, jakiś błysk któremu towarzyszył szelest liści. Cała się spięła i szepcząc cicho do Touki by się wycofała, zeskoczyła przed nią na ziemię. Dosłownie sekundę później Heartfilia usłyszała świst stali i poczuła jak ktoś przystawia jej nóż do gardła. 
- Pójdziesz ze mną ślicznotko - wychrypiał jakiś męski głos - i nie próbuj żadnych sztuczek mała bo nie zawaham się upuścić ci trochę krwi. 
Lucy czuła rosnące w niej przerażenie. Głos oprawcy tylko potęgował to uczucie. Posłusznie ruszyła wraz z nieznajomym w kierunku lasu, mając nadzieję, że Touka jej nie zawiedzie. Tuż za pierwszą linią drzew, czekał na nich drugi mężczyzna ubrany jedynie w czarne skórzane spodnie i przyozdobione srebrnymi cekinami wysokie buty. Pomarańczowe włosy sterczały wysoko postawione do góry, a na jego mocno zarysowanej twarzy widniał przerażający uśmieszek.
- Wszystko przygotowane Jakku - zwrócił się do trzymającego ją mężczyzny a na jego języku błysną srebrny kolczyk. Lucy przełknęła ślinę czując jak do głosu zaczyna dochodzić panika. Jakku pchnął Heartfilię w kierunku pomarańczowo włosego, który z kolei przywiązał ją grubym sznurem do drzewa. Ręce związał razem i uniósł do góry zaczepiając o gałąź. Teraz mogła zobaczyć swojego drugiego oprawcę w całej okazałości. Jego czarne postrzępione włosy prawie sięgały ramion, otulonych krótką bo ledwo sięgającą bioder peleryną z kapturem. Jeansowe spodnie miały na sobie mnóstwo przetarć i dziur, co mogło być wynikiem wielu przejść bądź po prostu panującej ostatnio mody. Buty z grubą podeszwą przypominały takie, które zwykle zabiera się na górskie wędrówki. Jednak to co przerażało ją w jego wyglądzie najbardziej to wyrastające z jego łokci, wzdłuż ręki ostro zakończone szable. Metal połyskiwał w słabym świetle księżyca za każdym razem gdy mężczyzna się poruszył. 
- Zora, bądź w gotowości, zaraz tu będą - powiedział na co chłopak z kolczykiem kiwnął głową. 

Natsu

Natsu został gwałtownie wyrwany ze snu przez rozhisteryzowaną Toukę, która wpadła z impetem do stodoły. Wiedział, że normalnie dziewczyna nigdy by się tak nie zachowała co mogło tylko oznaczać dla nich złe wieści. 
- Lucy została uprowadzona! - Krzyknęła na co Natsu cały się spiął a Gray natychmiast otworzył oczy i usiadł - Zabierają ją w kierunku lasu! - zawołała wskazując wyciągniętą ręką kierunek. Chłopcy nawet się nie zastanowili. Spojrzeli po sobie i biegiem ruszyli w kierunku lasu.
- Hej! Nie zostawiajcie mnie samego! przecież to mnie mieliście pilnować! - Zawołał za nimi Dick widocznie zaniepokojony.
- Też tu jeszcze jestem - burknęła machając mu dłonią przed twarzą Touka - może nie wyglądam ale też znam się na magii - dodała podpierając się pod boki. Dick cały się rozpromienił na twarzy.
- Och, więc też możesz mnie ochronić? Nie dość, że taka piękna to jeszcze odważna. Jesteś niesamowita - powiedział z zachwytem na co policzki Touki pokryły się rumieńcami. Tym czasem Gray i Natsu dopadli do lasu i zobaczyli Lucy przywiązaną do drzewa, która za wszelką cenę nie chciała pokazać jak bardzo w tej chwili się boi. Dragneel zacisnął pięści w których pojawił się ogień. Stalowa pięść ognistego smoka spadła na Jakku, jednak ten zdążył sparować atak swoim ostrzem nacinając skórę Smoczego Zabójcy. Na powierzchownej ranie pojawiły się pierwsze krople krwi.
- No, no Uważaj stary bo będziesz potrzebował mojej pomocy - wyszeptał END jednak rozwścieczony Dragneel go nie słuchał. Nabrał powietrza w płuca i potraktował przeciwnika Rykiem Ognistego Smoka. Jego płonienie jednak odbiły się od czegoś i powróciły do niego ze zdwojona siłą. Zaskoczony w ostatniej chwili zdążył pożreć swój własny ogień, a jego oczom ukazał się pomarańczowy magiczny krąg, wypełniony runami który zasłaniał Jakku. Gray skoczył ku Zorze ciskając w niego lodową lancą a ten, zwinnie uniknął jego ataku. Wokół pomarańczowo włosego zaczął unosić się delikatny pył przypominający popiół. Zora szybko uformował go w pociski którymi zaczął bombardować Fullbustera. Gray zasłonił się lodową tarczą, którą trzymał jedną ręką a drugą starał się wykonać kolejne znaki. Lion był w tym o wiele mocniejszy od niego ale Lodowy mag nie miał w tej chwili innego wyboru niż tylko spróbować. Lodowy Gejzer zaczął wybuchać pod stopami przeciwnika w postaci ostrych lodowych kolców. Były one jednak na tyle kruche, że nie były w stanie zrobić mu krzywdy. Jednak zdezorientowany Zora na moment opuścił gardę i to w zupełności wystarczyło. Fullbuster aktywował tryb Lodowego Zabójcy Demonów i z całą siła natarł na Zorę, częstując go pięścią zniszczenia. Mężczyzna odleciał na znaczną odległość uderzając plecami o jedno z drzew. Gray pewny swojego zwycięstwa zdumiał się gdy usłyszał głośny rechot Zory. Mężczyzna poobijany szedł w jego kierunku z zasłaniającym go magicznym kręgiem.
- Musze przyznać, że było blisko - westchnął ocierając pot  z czoła - ale tym razem zwycięstwo należy do mnie - dodał znacząco spoglądając pod nogi lodowego maga. Gray spojrzał na ziemie i zobaczył, że stoi na środku świecącego się na niebiesko kręgu. W następnej chwili poczuł intensywny zapach bzu i zrozumiał co się dzieje. To była pułapka usypiająca i po mimo najszczerszych chęci, oczy Fullbustera zaczęły się zamykać. Nie minęła chwila a już leżał na leśnym poszyciu pogrążony w głębokim śnie. W tym samym czasie Natsu wyprowadził cios Pięści Ognistego Smoka Piorunów. Jakku pozbawiony magicznej tarczy która widocznie musiała być jednorazowa, oberwał sporym ładunkiem elektrycznym. Włosy Jakku  z automatu zrobiły się puchate jak u pudla wystawowego. Jakku jednak stosunkowo szybko pozbierał się po ataku i w kilku susach, dopadł do Natsu atakując go seria krótkich precyzyjnych cięć, których Dragneel z ledwością unikał. Kilka z nich dosięgnęło celu i na jego rękach pojawiło się kilka nacięć.
- Jesteś pewny, że poradzisz sobie bez mojej pomocy? - spytał kusicielskim głosem END
- Tss - Natsu zacisnął mocno zęby, nie chcąc dać się sprowokować tylko czekającemu na to demonowi.
- Co jest koleś? brakuje ci pomysłów? - zapytał zaczepnie Jakku. 
Natsu chciał z impetem ruszyć na przeciwnika i na chęciach się skończyło. Stał po środku świecącego czerwonym blaskiem cholerstwa i nie mógł się poruszyć.
- No nareszcie Zora! Już się bałem, że cię wykończył - ucieszył się czarnowłosy na widok przyjaciela. 
- To okrąg runiczny, który wysysa twoją magię - wyjaśnił Zora spoglądając na Smoczego Zabójcę - No to co Jakku? chyba już tu skończyliśmy - stwierdził.
- Poczekaj jeszcze. Przecież możemy się przy okazji trochę zabawić - rzucił zerkając lubieżnie w stronę Heartfilli.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top