Rozdział 29
Lucy
Od pamiętnej rozmowy z Natsu minęło już kilka dobrych tygodni podczas których w ich wzajemnych stosunkach nie zmieniło się absolutnie nic. No, może poza tym że gdy tylko mogli wręcz chłonęli każdą spędzona razem chwilę. Touka oczywiście nie ułatwiała sprawy bo gdy tylko miała chwilę chętnie wpadała do Lucy na herbatkę. Touka była teraz stałym elementem w jej codzienny życiu. Nie było to z jej strony tylko złośliwością bo polubiła Lucy i jej twórczość a poza tym miała sąsiadkę z którą zawsze mogła porozmawiać. Szkoda tylko że jej zbyt częste wizyty spowodowały ograniczenie czasu jaki mogła spędzić z Dragneelem i Happym. Niezmiernie zaczynało ją to irytować bo nawet we własnym mieszkaniu nie mogła się odprężyć. Nigdy nie było wiadomo kiedy znowu Touka będzie chciała ją odwiedzić. Natsu i Happy nadal wpadali do niej w ciągu dnia jednak zważywszy na obecność Białowłosej ich wizyty nie były już tak długie jak kiedyś. Tym razem nie byłoby inaczej gdyby Lucy nie nakryła stołu do drugiego śniadania.
- Chętnie Ci pomogę. Lubię gotować - zaofiarowała się Touka na co Lucy przystała.
- Ale będzie wyżerka - skomentował zadowolony Natsu. Heartfilia pokazała Touce gdzie trzyma wszystkie składniki i obie zabrały się do pracy. Z kuchni dolatywał jedynie odgłos stukających naczyń i skwierczenia czegoś na patelni. Dziewczyny tak bardzo skupiały się na gotowaniu że nie odezwały się do siebie nawet słowem. Gdy wszystko było gotowe położyły jedzenie na stole i usiadły na swoich miejscach. Natsu wciągnął w nozdrza boski zapach jaki roztaczały przyszłości przed jego nosem i od razu zabrał się do pałaszowania. Jedzenie znikało w ekspresowym tempie z półmisków.
- Ryż z omletem był przepyszny - stwierdził Dragneel klepiąc się po pełnym brzuchu. Lucy spiorunowała go swoim wzrokiem a Touka siedziała dumna jak paw.
- Dziękuję - powiedziała - starałam się. To podobno moje popisowe danie - dodała Białowłosa. Lucy zazgrzytała zębami z irytacji. Zwykle zdaniem Natsu to ona świetnie gotowała. Wzięła do ust porcje dania i musiała niechętnie przyznać że faktycznie Touka zna się na rzeczy. Potrawa smakowała wręcz wyśmienicie.
- Tak. Rzeczywiście bardzo dobrze smakuje - przyznała Lucy co zaskoczyło Toukę. Jednak jej mina szybko zrzedła - osobiście czegoś jednak mi tu brakuje... Chyba soli... - dodała udając zastanowienie Lucy. Touka poczuła się lekko dotknięta i rzuciła:
- Natsu uważa że jest pyszne
- Natsu smakuje wszystko co można zjeść - odparła
- No nie wszystko - zaprzeczył - pamiętasz popisowe danie Lisanny? Na samą myśl boli mnie żołądek - wyznał.
- Widzisz? Mój drogi Natsu wie więcej na temat jedzenia niż myślisz - zwróciła się do Lucy dumnie unosząc brodę.
- Akurat jak chodzi o gotowanie Lisanny to nie trzeba być ekspertem żeby wiedzieć jak kiepsko jej idzie - skwitowała Heartfilia.
- Natsu mów co sądzisz o naszym jedzeniu! niczego mojemu daniu nie brakowało prawda?? - zaatakowała go Touka.
- Przepraszam dziewczyny ale właśnie sobie przypomniałem, że miałem coś załatwić... - zaczął pospiesznie wstając od stołu.
- Aye! - zawtórował mu Happy lecąc do okna którym zawsze wychodzili. Za nim któraś z dziewczyn zdążyła zareagować Happy i Natsu zeskoczyli z parapetu.
- Typowe - stwierdziła Lucy zakładają ręce pod biustem - i zostałyśmy z tym bałaganem.
- W takim razie musimy same go posprzątać - odparła Touka z uśmiechem i atmosfera ponownie się rozluźniła. Natsu ostatnimi czasy unikał tego typu sytuacji czemu zresztą Lucy absolutnie się nie dziwiła. Touka przy każdej możliwej okazji starała mu się przypodobać i nie poddawała się w swoich staraniach o jego uwagę. Lucy choć w większości przypadków to ignorowała miewała też słabsze dni podczas których podnosiła rzuconą jej rękawicę i wtedy atmosfera gęstniał do tego stopnia, że można było się w niej udusić. Lucy cieszyła się, że Touka jeszcze nie wpadła na pomysł by chodzić z nimi na wspólne misje bo Bóg jeden raczy wiedzieć jak by to wyglądało. Gdy skończyły sprzątać Touka poszła do Gildii a Heartfilia ruszyła do domu Smoczego Zabójcy. Natsu codziennie trenował z Grayem i początkowo Lucy chciała brać w tym udział jednak ostatecznie postanowiła uszanować prośby Dragneela (przynajmniej na razie) i nie pojawiała się na treningach. Poza tym uznała, że tak naprawdę w niczym nie mogłaby im pomóc. Więc próbowała pomóc Natsu z zupełnie innej strony i tak też wpadła na pewien pomysł nad którym musiała trochę popracować. Teraz tylko potrzebowała zgody Natsu, choć w zasadzie nawet gdyby się nie zgodził prawdopodobnie zaciągnęłaby go na miejsce siłą.
Natsu
Natsu wylegiwał się w swoim ukochanym hamaku nie przejmując się ani trochę panującym dookoła rozgardiaszem. W całym domu było tylko jedno pomieszczenie w którym panował nieskalany porządek a było to miejsce z wszystkimi cennymi pamiątkami z misji. Happy siedział na parapecie okna z przyklejonym do szyby nosem jakby na kogoś czekał. Po chwili uradowany potarł ręce uśmiechając się podejrzanie pod nosem jakby cos knuł. W następnej sekundzie do ich małego domku z impetem weszła Lucy i zamykając z trzaskiem drzwi rozejrzała się z niesmakiem dookoła. Natsu aż podskoczył na hamaku. Lucy zmarszczyła nos z niezadowolenia.
- Jak na kogoś z tak dobrym węchem dziwię się, że jeszcze jesteś w stanie tu mieszkać - powiedziała marszcząc swój mały nosek.
- Kwestia przyzwyczajenia - odparł choć wiedział, że takie wyjaśnienie wcale jej nie zadowoli - co cię do nas sprowadza? - spytał.
- Happy gotowy? - zwróciła się Lucy do niebieskiego Exceeda.
- Aye! - zawołał kotek wzlatując pod sufit.
- Na co gotowy?? - dopytywał Natsu niczego nie rozumiejąc.
- Idziemy do Porlyusicy - odparła Lucy.
- okej. To wy idźcie a ja się jeszcze zdrzemnę - powiedział wygodnie rozkładając się w hamaku.
- Nic z tego! Idziesz z nami! - usłyszał rozkazujący ton Lucy, po czym poczuł jak twardo ląduje na podłodze. Spojrzał na swoich przyjaciół rozmasowując obolały tyłek. Jak nic strzaskał sobie kość ogonową, która będzie bolała przez następny tydzień.
- Po co? - burknął niezadowolony.
- Razem z Happy bardzo chcemy ci pomóc - zaczęła - jest sporo niewiadomych dotyczących tej dziwnej mocy i warto byłoby się temu przyjrzeć. Razem z Happym byliśmy u Porlyusicy i choć początkowo kazała nam zostawić ją w spokoju, ostatecznie pozwoliła nam wejść do jej domu. Porlyusica jest uzdrowicielka i zna wiele różnych zaklęć. Dzięki jednemu z nich mogłaby zbadać co się z tobą dzieje, tylu musimy do niej pójść...
- Szkoda tylko, że żadne z was nie spytało mnie najpierw o zdanie - burknął poirytowany. Właśnie tego mógł się spodziewać po Lucy. Dziewczyna poruszy niebo i ziemię by znaleźć sposób jak mu pomóc. Nie miała zamiaru się poddać i wiedział o tym od samego początku. Choć nie była na tyle silna by zmusić go do pójścia z nimi, na pewno wymyśliłaby jakiś podstęp by dopiąć swego. Nie było żadnego sensu się z nimi kłuć zwłaszcza, że w oczach obojga widział ekscytacje i nadzieję. Westchnął i podnosząc się zbolały z podłogi mruknął:
- Niech będzie...
Doszli pod dom Porlyusicy. Starsza kobieta akurat podlewała rośliny w swoim skromnym ogródku. Gdy ich zobaczyła wyprostowała się dumnie.
- Więc jednak przyszliście - stwierdziła z wyniosłą miną - wchodźcie - rozkazała sucho i weszła do domku. W środku pachniało ziołami od których Natsu aż zakręciło się w głowie. Uzdrowicielka zaprowadziła ich do jednego z pomieszczeń w którym, na środku znajdowała się wysoka ława, a pod ścianą stał regał ze spora ilością fiolek z jakimiś płynami i proszkami. Na przeciwległej ścianie z rozwieszonych sznurów zwisały wiązanki suszonych ziół. Starsza kobieta tonem nie znoszącym sprzeciwu rozkazała Natsu zdjąć płaszcz i położyć się na ławie. Dragnnel pomimo przyjścia tutaj nie sądził by Porlyusica była w stanie czegokolwiek się dowiedzieć. Wręcz przeciwnie. Bał się, że jeśli kobieta tylko zagłębi się w jego moc sama może na tym ucierpieć. Niechętnie wykonał polecenie kobiety. Podał swoje wierzchnie odzienie zarumienione Lucy i ułożył się na twardym blacie.
- Zaklęcie nie jest trudne jednak wymaga sporego nakładu mocy i skupienia. Najpierw sprawię że zaśniesz. To ułatwi moje zadanie - wyjaśniła. Podsunęła pod jego nos wiązkę intensywnie pachnących ziół od których poczuł jak jego powieki nagle stają się ciężkie. Ziewnął przeciągle a chwile później już mocno spał.
Lucy
Heartfilia kurczowo trzymając płaszcz i szalik Natsu usiadła na jednym z krzeseł znajdujących się w pomieszczeniu. Happy przysiadł na jej ramieniu i razem przypatrywali się poczynaniom starszej kobiety. Uzdrowicielka położyła płasko obie dłonie nad głową Natsu a spod nich spłynęły na niego smugi białego światła. powoli i stopniowo przesuwała dłonie nad jego ciałem, jakby badała je etapami. Gdy dotarła do stóp powróciła do klatki piersiowej i tam już została. Nagle nieprzytomne ciało Natsu zaczęło drgać z każdą chwilą coraz mocniej, a na czole Porlyusicy wystąpiły krople potu. Lucy poderwała się przerażona z miejsca widząc, że ewidentnie coś jest nie tak. Jakaś mroczna energia która wydobyła się z Natsu odrzuciła Uzdrowicielkę na regał z medykamentami, po czym uformowała się w jakąś postać. Lucy ostrożnie podeszła bliżej by się jej przyjrzeć. To co zobaczyła totalnie ją zaskoczyło. Nad teraz już znieruchomiałym ciałem Natsu, unosił się on sam jednak z demonicznymi rogami i dłońmi posiadającymi ostro zakończone pazury które już widziała. Jednak oprócz tego z jego pleców wyrastały smocze skrzydła pokryte łuskami. Porlyusica wstała na równe nogi opierając się o drewniany regał i po raz pierwszy okazała na twarzy jakieś emocje. Stała z szeroko otwartymi oczami jakby niedowierzała temu co widzi. Postać uśmiechnęła się krzywo i na powrót wniknęła w ciało Dragneela. Natsu gwałtownie usiadł nabierając w płuca haust powietrza jak ktoś komu odcięto nagle dopływ tlenu. Na jego ciele wystąpiły krople potu a on sam dyszał jakby dopiero co przebiegł maraton.
- Co się stało? - wydyszał z przerażeniem widocznym w oczach.
- No to mamy problem dzieci - stwierdziła Porlyusica.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top