Rozdział 35

Lucy

- Nigdy nie pozwól sobie myśleć, że jesteś bezużyteczna rozumiesz! Nie pozwól by to sprawiło, żebyś zaczęła czuć się gorsza Lucy - powiedziała Touka z mocą - Nie pozwól by to cię złamało, musisz być silna żeby przetrwać - dodała.
- Ale dlaczego... skąd? - wyjąkała Lucy.
- Bo też to przeżyłam...
Lucy zamarła i z zaskoczeniem wypisanym na twarzy, spojrzała w niebieskie oczy Touki. Zobaczyła w nich absolutną szczerość, ale i również ukryty ból. Choć miała tyle pytań, bała się którekolwiek z nich zadać, by nie przywołać bolesnych wspomnień.
- Czy Ty...? - zaczęła niepewna jak zadać właściwie pytanie.
- Nie miałam tyle szczęścia co ty Lucy. Mnie nikt nie uratował - odpowiedziała spokojnie Touka. Lucy spięła się na całym ciele. Nawet nie próbowała sobie wyobrazić tego, jak musiała się wtedy czuć. Nie musiała dalej pytać by Touka zaczęła opowiadać.
- Natsu pewnie ci wspominał, że mój ojciec wybrał mi narzeczonego? - spytała na co Lucy przytaknęła. Natsu rzeczywiście opowiedział jej całą historię dotyczącą spotkania z Touką. Białowłosa widząc potwierdzenie kontynuowała - to co chcę Ci opowiedzieć wydarzyło się jakiś czas przed pojawieniem się Natsu. Sprzeciwiłam się ojcu. Po raz pierwszy od dawna miałam swoje własne zdanie. Nie chciałam wychodzić za człowieka, którego w ogóle nie znałam. Niestety dla mojego ojca byłam jedynie jedną z wielu inwestycji. Chciał, by moje małżeństwo doszło do skutku, dlatego kazał mojemu przyszłemu mężowi rozwiązać ten problem w sposób, jaki ten będzie uznawał za stosowny. Jako córka z dobrego domu, chyba sama rozumiesz co często ma decydujący wpływ na szybkie zaślubiny.
Lucy zasłoniła dłonią usta. Doskonale wiedziała o co chodziło. W tych sferach bardzo dbało się o przyzwoitość i gdyby, jakaś dziewczyna straciła niewinność musiała wsiąść ślub z danym mężczyzną by odzyskać honor rodziny. Gdyby jednak tego nie zrobiła, szansa na znalezienie męża o tym samym statusie malała do zera.
- Mój przyszły mąż po prostu włamał się w nocy do mojego pokoju i wziął siłą to, co jak mu się zdawało już należało do niego. Wszystko za zgodą mojego ojca. Nie potrafiłam zapanować nad swoją magią, której nigdy nikt mnie nie uczył kontrolować, więc i też nie potrafiłam się obronić. Zrozumiałam, że właśnie dlatego ojciec nigdy nie zatrudnił dla mnie nauczyciela. Chciał bym była bezbronna i uzależniona od niego. Początkowo przez kilka dni nie wychodziłam z domu. Potem w tajemnicy przed ojcem, próbowałam zarobić trochę grosza by się usamodzielnić. Wtedy poznałam Natsu który swoim sposobem bycia przywrócił mi wiarę w to, że jeszcze są na świecie dobrzy ludzie. Dotarło do mnie ze nie mam powodu by się ukrywać, bo przecież nikt nie wie co mnie spotkało. Wiem o tym tylko ja. Natsu nieświadomie pomógł mi zaakceptować siebie i opowiedział mi o tobie, o tym że nie bałaś się wziąść sprawy w swoje ręce i opuściłaś dom. To dało mi siłę by samej zrobić to samo. W trakcie podróży zaczęłam intensywnie ćwiczyć by pewnego dnia wrócić i zemścić się na na ojcu oraz narzeczonym, albo na każdym takim typku którego spotkałabym na swojej drodze. Resztę historii już znasz. Staram się o tym nie myśleć i po prostu cieszyć się życiem. Czerpać radość z choćby tych najmniejszych rzeczy i wyobrażać sobie, że jak jedna z postaci w książkach które czytam, po trudnych chwilach ostatecznie odnajdąlę szczęście. Poznam idealnego mężczyznę który zobaczy we mnie coś więcej niż tylko moje ciało. To nie tak, że kiedyś zapomnę o tym co mnie spotkało. Nie ma się co czarować. Po prosty nauczyłam się z tym żyć nie pozwalając sobie, na chwilę słabości czy złe myślenie na swój temat.
Po tym wyznaniu nagle Lucy zaczęła wyraźniej dostrzegać szczegóły, które ją określały. Wszystko nagle zaczęło mieć sens. Jej zachowanie, ta przemożna radość i ekscytacja z byle powodu, tanie romansidła i wreszcie specyficzna sukienka sięgająca kostek i zapinana pod samą szyję, sukienka skrywająca jej kobiece atuty. Teraz to wszystko nagle stało się tak oczywiste, że aż Lucy zrobiło się trochę głupio za to, jak ją czasem traktowała. Nie powinno ją zresztą też dziwić upodobanie sobie faceta, którego nawet nie interesowały kobiety pod względem cielesnym.
- Wiem co czujesz Lucy. Cały czas wydaje ci się, że jesteś brudna, czujesz się zbrukana i wykorzystana. Bezsilna i zdana na łaskę silnych mężczyzn. Cały czas czujesz jego dotyk, a każdy męski oddech tuż obok, przypomina ci tylko o tym co się stało. To jest trauma która dopada wiele kobiet. Też przez to przechodziłam a byłam z tym sama. Tobie będzie odrobinę łatwiej bo masz mnie - dodała lekko się uśmiechając. Lucy czuła się dokładnie tak samo jak opisała to Białowłosa. Przykro jej było z powodu tego co spotkało Toukę, jednak jakaś jej część cieszyła się, że jest ktoś kto bardzo dobrze ją teraz rozumie. Świadomość, że nie jest z tym sama bardzo wiele dla niej znaczyła. Owszem, żadna kobieta w tej sytuacji nie byłaby sama gdyby tylko komuś opowiedziała o tym co się wydarzyło. Lucy jednak czuła, że nie byłaby w stanie z nikim w tej chwili o tym rozmawiać. Touka to co innego, bo sama przez to przeszła i w dodatku była żywym dowodem na to, że da się z tym żyć. Gdy Lucy rozmyślała nad tym co usłyszała, Białowłosa zdążyła zasnąć w miękkim fotelu opierając głowę o oparcie. Nic dziwnego skoro tego dnia ,  pokazała na co ją stać i zużyła prawie całą magię jaką posiadała. Heartfilia przykryła ją kocem i sama położyła się na łóżku. Podciągnęła kołdrę pod sam nos i ze wzrokiem wbitym w sufit, starała się nie myśleć o wydarzeniach sprzed kilku godzin. Jak mała dziewczynka która boi się ciemności, nie odważyła się zgasić małej lampki nocnej tuż przy swoim łóżku. Gdy wreszcie zmógł ją sen za oknem już prawie zaczynało świtać.

Touka

Touka obudziła się obolała po nocy spędzonej w fotelu. Rozmasowała szyję i przeciągnęła się napinając zesztywniałe mięśnie. Dołożyła do kominka polano drewna i po cichu wyszła z sypialni. Śniadanie na dole wraz z nieznajomymi ludźmi, nie wchodził w grę dla utrzymania dobrego samopoczucia Lucy. Zawołała więc żonę karczmarza, która przygotowała dla niej kąpiel i przyniosła śniadanie. Białowłosa już odświeżona ubrała sukienkę zapinając się pod samą szyję i spojrzała na siebie krytycznie w lustrze. Czasem tęskniła do dawnego stylu ubierania. Piękne suknie podkreślające wąską talię i wydatny biust, odsłonięte ramiona otoczone tiulowa chustą... okręciła się dookoła własnej osi, po czym upewniła się, że na pewno zapięła ostatni guzik pod brodą i wzdychając z uśmiechem wyjrzała przez okno. Usłyszała ciche pukanie do drzwi a gdy je otworzyła jej serce zaczęło szybciej bić. Na korytarzu stał nie kto inny jak Natsu. Na jej policzkach wykwitły rumieńce których i tak nie zdołałaby ukryć choćby próbowała. Nic dziwnego skoro była w nim zakochana. W pierwszej chwili szczerze ucieszyła się na jego widok. Obdarzył ją zmęczonym uśmiechem i dopiero wtedy, zobaczyła w jak kiepskim był stanie. Oparł się ręką o framugę drzwi. Jego włosy w większym nieładzie niż zazwyczaj, opadały na jego czoło. Pod przekrwionymi oczami widniały ciemne sińce, ale Dragneel zdawał się tym ani trochę nie przejmować. W oczach Touki wyglądał jakby nie spał przez całą noc.
- Jak się czuje Lucy? - spytał. Touka wyszła na korytarz zamykając za sobą drzwi .
- W tej chwili śpi Natsu. Uznałam, że lepiej będzie, jeżeli dokończycie misję sami a my, dołączymy do was w drodze powrotnej do domu - powiedziała. Lucy potrzebowała kilku dni odpoczynku i możliwości, w spokoju przemyślenia sobie sytuacji. Natsu kiwnął głową na znak zgody.
- Dobrze. Dziękuję, że się nią opiekujesz - powiedział z uśmiechem na co Białowłosa odpowiedziała tym samym. Nie była ślepa i doskonale widziała ile znaczy dla niego Lucy. Jednak to nie dlatego jej pomagała by mu się podlizać. Łączyły je złe doświadczenia, które mogły zrozumieć tylko one. Pewnie wyciągnęła dłoń w jego kierunku dotykając palcami jego umęczonej twarzy. Z Troską wypisaną na twarzy i szczerym zmartwieniem powiedziała:
- Natsu idź odpocząć przed dalsza podróżą.
- Wyglądam okropnie co? - zaśmiał się ze słabym błyskiem w oku.
- To nie jest zabawne Natsu - westchnęła Touka - dobrze wiesz, że od twojej kondycji zależy powodzenie misji - dodała zaczepnie nadymając policzki. Jeszcze tylko brakowało, żeby zaczęła do tego tupać nogą.
- Ehhh... czy Ty i Lucy na pewno nie jesteście spokrewnione? - zażartował za co oberwał kuksańca w bok.
- Zmiataj mi stąd - zawołała obracając go w kierunku schodów.
- Dobra już dobra. Zostawiam Lucy w twoich rękach, wiem, że przy tobie będzie bezpieczna - powiedział na co natychmiast się zarumieniła przekrzywiając słodko głowę - swoją drogą masz niezłą moc. Biała Wiedźma chyba nie bez powodu Cie wybrała - zaśmiał się i odszedł. Mina Touki natychmiast zrzedła. Natsu nawet nie miał pojęcia jak bliski był prawdy. Youki Nie wybierała byle kogo na swojego nosiciela. Gustowała w ludziach pokrzywdzonych przez los lub niezwykle silnych. W Touce zobaczyła nie dość że kogoś skrzywdzonego przez maga, to w dodatku skrywającego duży potencjał magiczny. Prawda była taka, że czego by złego o Białej Wiedźmie nie powiedzieć, Touka zawdzięczała jej umiejętność panowania nad swoją magią. Spotkała ją bowiem jako staruszkę, która zbierała chrust w lesie. Starowinka była bardzo miła i przygarnęła ją pod swój dach, a dostrzegłszy jej ogromny potencjał zaproponowała trening. Gdy Touka zaczęła ćwiczyć, pod jej okiem zrobiła ogromne postępy w bardzo krótkim czasie. Nie miała jednak pojęcia, że Wiedźma wykorzysta jej ciało do swoich celów. Bądź co bądź wszystko dobrze się skończyło i stała się przez to jeszcze silniejsza. Zamknęła drzwi na klucz i usłyszała krzyk dobiegający z sąsiedniego pokoju. Wbiegła do sypialni i zobaczyła zapłakaną i roztrzęsiona Lucy, siedzącą na łóżku. Biedaczka miała po raz kolejny tej nocy koszmarny sen. Zdecydowanie potrzebowała kilku dni, by choć w połowie dojść do siebie. Touka podeszła bliżej i zobaczyła świeże zadrapania na jej skórze. Widocznie w nocy Heartfilia musiała jeszcze kilkakrotnie próbować, pozbyć się złudnego wrażenia dotyku napastnika. Białowłosa wyjęła z jej torebki apteczkę i po opatrzeniu ran, zawinęła obie ręce Lucy szerokim bandażem. Miała nadzieje, ze to choć trochę powstrzyma ją przed zadawaniem sobie kolejnymi próbami samookaleczenia .

Natsu

Ze świadomością, że zostawia Lucy w dobrych rękach powlókł się do Graya, Happiego i Dicka, którzy czekali na niego przed karczmą.
- Idziemy - rzucił zakładając plecak na ramiona. Gray kiwnął głową i nie zadając żadnych pytań ruszył za przyjacielem. Dick który wręcz panicznie rozglądał się dookoła siebie, jakby w każdej chwili spodziewał się ataku na swoją osobę pognał za nimi. Od ostatniej walki END nie odezwał się ani razu, jednak Dragneel doskonale czuł jego rosnącą irytacje z zaistniałej sytuacji. Demon nie przypuszczał, że Smoczy Zabójca będzie w stanie mu się tak długo opierać i zaczynała go już opuszczać cierpliwość. Natsu wolał nie wiedzieć co się stanie, jeśli jego Alter ego straci nad sobą panowanie. Dick nie pocieszony brakiem swojej Białowłosej obrończyni zrównał się z Natsu.
- Gdzie dziewczyny? - Spytał lekko poddenerwowany.
- Dołącza do nas w drodze powrotnej - burknął Różowo włosy.
- Ale jak to? Przecież Touka powinna mnie bronić!?
- Ja ci nie wystarczam!? - Huknął na niego Dragneel aż ten się zaczął jąkać, próbując zasłonić się rękami przed jego złością.
- Zluzuj zapałko - powiedział Gray chwytając go za ramię dłonią, która zaczęła studzić jego wzburzone emocje.
- To będzie ciężka wyprawa - mruknął do siebie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top