8. Gotowa?

- Przeprowadzisz się do mnie, do Leszna. - na te słowa zamieram i nie wiedząc co powiedzieć marzę aby to był tylko sen...


- Co ty na to, córciu? - pyta mnie mama z uśmiechem na ustach. Naprawdę myśli, że mnie ta propozycja uszczęśliwiła. - Zgłosimy Adama na policję, a ty zakończysz wreszcie ten rozdział w swoim życiu.

- Ja...A czy nie powinnam być na rozprawie, jeśli będzie?

- Jak będzie to Piotrek cię przywiezie. - mówi i patrzy na chłopaka.

- Ale ja nie chcę z nim miesz....To znaczy...Nie chcę się wyprowadzić. - odpowiadam smutna.

- Kochanie, to dla twojego bezpieczeństwa. Jestem pewna, że Piotrek się tobą godnie zaopiekuje.

- Skoro muszę się przeprowadzić to wolę mieszkać z Krystianem. - oznajmiam stanowczo. Nie mogę się tak łatwo poddać.

- Krystian jutro przyjeżdża do Częstochowy, wziął specjalnie wolne, pamiętasz?

- No tak, zapomniałam. Ehh, czyli nie mam wyjścia...Ale gdy tylko będzie rozprawa, to wracam do domu.

- Nie pożałujesz tej decyzji. - nagle do rozmowy wtrąca się Piotrek.

- Mam nadzieję. To...kiedy wyjeżdżamy?

- Możemy już teraz.

- Ale...Chciałam się jeszcze pożegnać z tatą.

- Tata pojechał do Leszna po Krystiana, więc spotkacie się na miejscu. - informuje mnie mama. - I kiedy spałaś to cię spakowałam.

- Przepraszam na chwilę. - mówi nagle Pawlicki i wychodzi z kuchni odbierając telefon.

 - Skąd wiedziałaś, że zgodzę się wyjechać? - pytam moją rodzicielkę nalewając sobie soku.

- Widzę jak patrzysz na Piotrka, kochanie. Ty nadal go kochasz.

- To nieprawda! On mnie zdradził! - protestuję oburzona prawie rozlewając napój.

- Wiem, skarbie, ale nie uciekniesz przed prawdą. I pamiętaj, nie szalejcie tam za bardzo. - mówi i puszcza mi oczko. - Przyniosę ci walizki. Są w pokoju.

Wzdycham zrezygnowana patrząc na idącą po schodach mamę. Domyślam się, że w domu Piotrka łatwo nie będzie, ale przynajmniej znowu zobaczę jego rodzinę. Pamiętam jak miło mnie przyjęli gdy pierwszy raz ich spotkałam:

- Kochanie, nie denerwuj się. Będzie dobrze. - uspokaja mnie Piotrek i wysiada z samochodu.

- Ale ja się wcale nie denerwuję. - mówię sztywno i do niego dołączam.

- Nie umiesz kłamać. - odpowiada i całuje mnie w policzek. - Na pewno cię polubią. Jesteś wspaniała.

- Ty tak twierdzisz.

- Ale ja mam zawsze rację. - śmieje się i łapie mnie za rękę. - Gotowa?

W odpowiedzi tylko kiwam głową. Piotrek naciska dzwonek do drzwi i czekamy aż ktoś je otworzy.

- Dobry wieczór. - mówię widząc w wejściu mamę Pawlickiego.

- Witaj, Oliwio. Nie mogłam się doczekać aż cię poznam! Wchodźcie do środka. - gestem ręki zaprasza nas do przedpokoju. - Chcesz herbatę, skarbie?

- Jeśli to nie problem. - odpowiadam cicho.

- Oczywiście, że nie! Czuj się jak u siebie. - mówi i odchodzi w głąb domu.

- Chodź, przedstawię ci resztę. - proponuje Piotrek i prowadzi mnie do salonu. Zastaję tam pozostałą część rodziny siedzącą na kanapie. - Ekhm. - odchrząkuje chłopak chcą zwrócić na nas uwagę. - To jest Oliwia, moja dziewczyna.

- Dobry wieczór. - odpowiadam speszona.

- Witaj, Oliwio. Miło mi cię poznać. Lepiej zostawię was samych, zapoznajcie się. - mówi senior Pawlicki i odchodzi.

- To jest Przemek, mój brat. - pokazuje ręką na starszego Pawlickiego. - Jest jeszcze Dajana, ale pewnie nocuje u jakiejś koleżanki.

- Cześć, Oliwia. Witaj w rodzinie! - odpowiada Przemek i przytula mnie radośnie.


- Gotowa? - wyrywa mnie z transu Piotrek.

- Tak, tak. - mówię i wstaję z krzesła.

- W takim razie chodźmy. - przepuszcza mnie w drzwiach i zaczyna ubierać buty.

- Będę tęsknić, mamo. - szepczę przez łzy i tulę moją rodzicielkę, która stoi przy wyjściu.

- Ja też, córciu. Ale niedługo się zobaczymy. I nie martw się Adamem, wszystko z tatą załatwimy.

- Dziękuję, że jesteście. - odpowiadam i idę za Piotrkiem, który niesie moje walizki. Wchodzę do samochodu cały czas ocierając łzy rękawem. Po chwili Pawlicki odpala silnik i ruszamy. Miejmy nadzieję, że ten wyjazd będzie dla mnie łaskawy...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top