4. Nie mogę
- Oliwia, wyglądasz przepięknie. - mówi Piotrek widząc mnie w drzwiach.
- Dziękuję. - odpowiadam i się rumienię - Yyy...Wiesz, nie mogę wrócić zbyt późno. Mam nadopiekuńczych rodziców.
- Nie martw się. Pod moją opieką jesteś bezpieczna. - mówi i bierze mnie za rękę.
- Chciałabym być pewna twoich słów. - szepczę do siebie tak aby on nie słyszał i idę z nim w kierunku jego samochodu.
- Jesteśmy na miejscu - oznajmia Piotrek i wyłącza silnik.
- Mogłeś mi powiedzieć, że jedziemy do restauracji. Ubrałabym się bardziej...elegancko. - wzdycham patrząc na swoją letnią sukienkę.
- Nie przejmuj się. Ślicznie wyglądasz. A teraz, chodź. - mówi chłopak i wysiada z samochodu, a następnie otwiera mi drzwi.
Wchodzimy do budynku i siadamy przy jednym z wolnych stolików. Po chwili podchodzi do nas kelnerka i wręcza nam menu, a następnie odchodzi chichocząc.
- Na pewno śmieje się z mojego stroju. - szepczę.
- Wątpię. Raczej zazdrości ci urody. To...Co zamawiasz? - pyta Pawlicki otwierając kartę.
- Po co właściwie mnie tu zaprosiłeś? - odpowiadam pytaniem na pytanie zamykając Piotrkowi menu.
- Jak to po co? Żebyśmy się pogodzili. Tęsknię za tobą.
- Mówiłam, że zero pocałunków.
- Skoro nie jesteś gotowa na związek to spróbujmy się najpierw zaprzyjaźnić na nowo. Zobaczysz, że miłość przyjdzie sama. - mówi chłopak i ponownie otwiera kartę.
- Mylisz się, Piotrusiu. - szepczę i patrzę co mogłabym zamówić.
***
- Co tam u twojego brata? - pytam kontynuując rozmowę i zajadając się spaghetti.
- U Przemka? Nic nowego. Cały czas szuka dziewczyny. A poza tym, mówił mi ostatnio, że od kwietnia chce jeździć znowu w Lesznie.
- Mamy dopiero czerwiec. Aż tak źle mu jest w tym Gorzowie?
- W sumie to sam nie wiem. Nie mówi mi wszystkiego. - odpowiada Pawlicki i wzdycha głośno.
- Aha. Wiesz, ja już lepiej pójdę. Późno jest. - mówię i wstaję z krzesła. - Tu masz pieniądze. - wyciągam kilka banknotów i kładę je na stole.
- Chyba żartujesz. Trzymaj. - wciska mi moją kasę. - Odprowadzę cię.
- Naprawdę, nie musisz.
- Ale chcę. - odpowiada Piotrek i kładzie na stoliku swoje pieniądze. - Chodź.
Niezbyt zadowolona idę za Pawlickim w stronę jego samochodu. Tak naprawdę to spotkanie niczego nie zmieniło, przynajmniej na razie.
***
- Dzięki za...mile spędzony czas. - odpowiadam wymijająco i naciskam klamkę samochodu.
- Czekaj! - zatrzymuje mnie Pawlicki. - Może jednak wrócimy do siebie? Dobrze się nam dzisiaj rozmawiało.
- Piotrek, ja...- zaczynam, ale nie kończę, ponieważ chłopak zaczyna się do mnie przybliżać. - Nie mogę. - szepczę przez łzy i wybiegam z samochodu.
Tak jak widzicie, wróciłam. Nie obiecuję, że rozdziały będą bardzo często, ale mimo wszystko postaram się aby tak było. I wiem, że ten rozdział jest krótki, ale po prostu nie miałam pomysłu na dłuższy. Mimo wszystko mam nadzieję, że się spodobał i do zobaczenia w kolejnym :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top