3. Chciałabym być pewna twoich słów

- Oliwia, ktoś do ciebie przyszedł! - krzyczy z przedpokoju moja mama na szczęście przerywając monolog mojej przyjaciółki.

- Poczekaj chwilkę. - mówię do Kasi - Idę! - tym razem krzyczę i wychodzę z pokoju...


Idę schodami na dół, przechodzę przez salon i już jestem w przedpokoju.

- To ja was zostawię. Będę w kuchni. - mówi moja mama i nagle znika.

- Wyjdź stąd. - informuję Piotrka stanowczo.

- Nie.

- Słuchaj, nie mam zamiaru słuchać tego co masz do powiedzenia. Mam gościa więc pozwól, że do niego wrócę.

- To twój chłopak?! - pyta zdenerwowany Piotrek. No to czas mu dopiec.

- Nie powinno cię to obchodzić. - odpowiadam z uśmieszkiem na twarzy.

- Czyli chłopak. Jak ja mu zaraz skopię...

- Ej! Spokojnie! - krzyczę blokując chłopaka, który próbuje dostać się do schodów.

- Wszystko w porządku? - pyta nagle moja mama z głębi domu.

- Tak. - odpowiadam jej - Wyjdź stąd, teraz. Nie jesteśmy już razem więc mogę spotykać się z kim chcę. - tym razem swoje słowa kieruję do Pawlickiego.

- Kocham cię, Oliwia. I żaden chłopak tego nie zmieni. Jesteś dla mnie zbyt ważna.

- Phi. Nie myślałeś o mnie kiedy się całowałeś z tą zdzirą! Gdyby nie ja to może doszłoby do czegoś więcej, co?! - zaczynam, płakać.

- Ile razy mam ci powtarzać, że te pocałunki nic nie znaczyły? Musimy poważnie porozmawiać. Nie chcę żeby ta wakacyjna miłość przepadła.

- Nie umówię się z tobą na żadną randkę! - protestuję i chcę wrócić do swojego pokoju jednak Piotrek mi przeszkadza.

- W takim razie niech to nie będzie randka, a spotkanie z przyjacielem.

- Raczej ze znienawidzonym znajomym. - mówię cicho i delikatnie się uśmiecham.

- Niech ci będzie. Przyjdę po ciebie o dziewiętnastej, dobrze?

- Dobra. Ale nie licz, że po tej randce skończymy w łóżku.

- Powiedziałaś randce! - krzyczy nagle Piotrek.

- Ehh...Spotkanie ze znajomym. Zero pocałunków i zero seksu. Pasuje?

- Jakoś przeżyję. Ale nie myśl, że to będzie nasze ostatnie spotkanie. - mówi Pawlicki i całuje mnie w policzek, a następnie wychodzi. Stoję chwilę jak słup i dopiero po chwili dociera do mnie co on właściwie zrobił.

***

- (...) Kasia, co ja mam zrobić?! - użalam się płacząc w poduszkę.

- Podsumowując, Piotrek zaprosił cię na randkę, ty przekształciłaś to w spotkanie ze znajomym, pocałował cię na pożegnanie w policzek, a ja stałam się twoim chłopakiem. - przy ostatnim chichocze.

- No, mniej więcej.

- Nie pozostaje ci nic innego jak pójść na tą randkę.

- To nie jest randka! - krzyczę zdenerwowana.

- Ale i tak możesz się ładnie ubrać. Wstawaj, pomogę ci się wyszykować. - mówi przyjaciółka i ciągnie mnie za rękę.

***

- Oliwia, wyglądasz przepięknie. - mówi Piotrek widząc mnie w drzwiach.

- Dziękuję. - odpowiadam i się rumienię - Yyy...Wiesz, nie mogę wrócić zbyt późno. Mam nadopiekuńczych rodziców.

- Nie martw się. Pod moją opieką jesteś bezpieczna. - mówi i bierze mnie za rękę.

- Chciałabym być pewna twoich słów. - szepczę do siebie tak aby on nie słyszał i idę z nim w kierunku jego samochodu.




I tak oto kończy się kolejny rozdział. Wiem, że krótki, ale tak jakoś...Nie miałam pomysłu na dłuższy. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Do zobaczenia w kolejnych częściach. Pa, pa.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top