6. W bazie

Data:14.08.2018rok.            Dzień: 3

   Jadę do bazy autobotów. Jej lokalizacja jest ściśle tajna więc nie napiszę gdzie się znajduje. Jedziemy już z jakieś cztery godziny, więc z nudów zaczęłam pisać. Wiecie... myślałam długo czy powinnam zostać z Greenem i resztą autobotów. Powiedziałam, że zostanę tylko jeśli Green nie będzie czytał mojich myśli,  (chyba, że się zgodzę) nie będzie mną manipulował (chyba, że się zgodzę) i nie będzie sprawdzał mojich uczuć. Chyba jednak, że się zgodzę na to. Nie mówiłam tych warunków innym, tylko Greenowi
   Nie mogę się doczekać. Mam nadzieję, że inni mnie polubią. Podobno jest ich ponad dziesięciu. Spróbuję wymienić imiona:
Bad Shadow,
Wolf Call,
Power Electro,
Bumblebee,
Diamond Shield,
Green Flash,
Optimus Prime,
Dark Storm,
Wild Flower i Buttercup. 
To ostatnie imię jest mojim zdaniem trochę słodkie. Ale nie powiem tego właścicielowi, pewnie by się obraził. A Wild Flower jest podobno dziewczyną autobotem, mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy. Tak właściwie to nie gadałam z Flashem przez całą drogę. Chyba z nim pogadam aby sobie nie wymyślił, że nadal się focham. Koniec wpisu, na razie.
                          ★★★
   Flash i reszta zajechali do małego miasteczka w pobliżu Los Angeles. Jechali jakieś pięć minut i wjechali na stare złomowisko. Reszta zamieniła się z samochodów w Autoboty. Flash poprosił Izabellę aby z niego wyszła. On też zamienił się w autobota i razem z innymi zaczął podnosić wraki samochodów i różnych innych pojazdów. Patrzyła na to stojąc z boku. Wychodzi na to, że pod stertą żelastwa były metalowe drzwi. Bumblebee stuknął kilka razy w drzwi i potem nacisnął guzik. One się otworzyły a oni z powrotem zamienili się w pojazdy. Green zawołał ją i kazał wsiąść. Inni już jechali, ona weszła i zaczęli jechać do bazy. Ściany były metalowe a podłoga z kamienia. Gdy już wjechali, drzwi same się zamknęły. Jechali z minutę i dotarli do wielkiej okrągłej sali. Przed wjechaniem do niej, było się spryskiwanym jakąś cieczą. Stał tam jakiś duży czerwono pomarańczowy autobot z wąsami i okularami. “To chyba jest Power Elektro„ pomyślała. Kazano jej znowu wyjść z Flasha. Ona też została spryskana tą dziwną cieczą. Gdy już została spryskana zrobiło jej się na prawdę zimno. Dosłownie nie czuła palców. Upadła na podłogę, bo z zimna nie miała sił stać na nogach. Flash od razu przy niej stanął i zapytał się Izabelli czy go słyszy. Kiwnęła lekko głową a on kazał przynieść coś ciepłego. Nikt nic takiego nie miał, więc kazał włożyć ją sobie do kabiny. Zamienił się w auto a Bumblebee włożył ją do kabiny. Flash od razu włączył klimatyzację. Zrobiło jej się trochę cieplej więc już nie leżała tak bardzo skulona. Po kilku minutach było jej już owiele lepiej. Powiedziała to Flashowi lecz on kazał jej jeszcze chwilę zaczekać. Wyszła już o własnych siłach z Flasha. On zamienił się w autobota i wściekły popatrzył się na Electro. 
- Coś ty sobie myślał? Przecież mogła sobie odmrozić kończyny. Ona nie może przenosić pasożytów...stary znowu piłeś olej?! Czuć od ciebie z daleka. Czemu nikt cię nie...dobra nie ważne, ale jeszcze raz taki wyskok i idę do Optimusa z tą sprawą. Czy wyraziłem się  jasno?- zapytał dobitnie. Potrząsnął głową na znak, że rozumie. Wszyscy stanęli przed Izabellą, patrzyli się na nią ze współczuciem. Ona już wcale nie wystraszona przedstawiła się innym. Uśmiechnęli się tylko i przedstawili. Najpierw przedstawił się autobot który był cały różowy. To była Wild Flower. Od razu przedstawiła też swoją siostrę bliźniaczkę Buttercup. Były do siebie bardzo podobne, tylko Flower była różowa a Buttercup fioletowo niebieska. Power Electro nic nie mówił. Chyba był zły i zawstydzony swoim czynem. Nie powiedział nic do niej oprucz słowa “przepraszam„. Ona tylko machnęła ręką i powiedziała, że nic się nie stało. Szczerze mówiąc była trochę zła, ale nie za bardzo. Reszta autobotów się rozeszła. Został tylko Flash i Buttercup. Rozmawiali o tym gdzie jest Optimus. Ona powiedziała mu, że jest na misji. Potem znowu popatrzyła się na nią, powiedziała aby za nią poszła. Izabella poszła za nią. Zaprowadziła ją do małego pomieszczenia. Wytłumaczyła jej, że jest to jej pokój. Ze starych foteli samochodowych miała mieć łóżko, a inne meble sama sobie załatwić. Pogadała z nią jeszcze chwilę a potem poszła nie wiadomo gdzie. Izabella poszła do swojego pokoju. Wzięła walizkę i położyła ją na prowizorycznym łóżku. Wyciągnęła koc i położyła go na walizce. Potem z koca wyciągnęła pamiętnik i zaczęła pisać.

                         ★★★

Data:15.08.2018rok.              Dzień:5

   Nie jestem w bazie nawet pół godziny a już się tyle stało. Po pierwsze, dostałam jakimś sprejem i dosłownie zaczęłam zamarzać (to było okropne uczucie, już wiem jak czują się lody w zamrażarce). Po drugie, dowiedziałam się, że Autoboty mogą być pijane.
I mam własny pokój. Poznałam już wszystkich, oprócz Optimusa. Podobno jest na jakiejś misji, ale więcej nie wiem. Jest gdzieś druga lub trzecia w nocy, więc pujdę spać (nie zasnęłam we Flashu ponieważ nigdy nie potrafiłam zasnąć w samochodzie). No to na dziś koniec wpisu.

                          ★★★

Data:16.08.2018rok.              Dzień:6

   Ja @#$&*¶✓~, łeb mi pęka. Mam katar i chyba gorączkę. Nie mam nawet sił wstać. Chyba jestem przeziębiona. Jest to coś nowego, nigdy nie byłam aż tak chora. Szczerze mówiąc to nigdy się też tak źle nie czułam. To pewnie przez to, że zostałam spryskana tym czymś. Muszę jednak pokazać się z jak najlepszej strony. Więc nie mogę okazać słabości. Przynajmniej nie...no nie jednak mam kaszel, kurde. Moja misja incognito chyba jednak nie wyjdzie. Ale tak właściwie to skąd autobot może wiedzieć kiedy człowiek jest chory. Może jednak coś z tego wyjdzie. Koniec wpisu.

                         ★★★

   Izabella  schowała pamiętnik pod poduszkę, następnie próbowała stanąć na nogi. Lecz gdy stanęła od razu zobaczyła przed oczami gwiazdy i wzorek w panterkę. Usiadła na łóżku zła na siebie.“ Nie okazuj słabości, Izabello. Nikt cię nie uszanuje jeśli będzie wiedział, że jesteś słaba. Spróbuj jeszcze raz„ spróbowała. Lecz i tym razem dostała mroczki. Teraz jednak nie upadła na łóżko lecz upadła na podłogę. Można było usłyszeć krzyk, który wydała po gwałtownym zetknięciu z podłogą. Po chwili zaczęła się podnosić, lecz ktoś już szedł. Nie miała jednak sił wstać. Ktoś zapukał i zapytał się czy coś się stało. Ona jękneła zaczęła kaszleć, po pewnym momencie nie ustannego napadu kaszlu można było usłyszeć cichą odpowiedz “tak upadłam, i nie mam nawet sił wstać. Chyba jestem chora. Głowa mnie boli i mam mroczki. Przepraszam za fatygę„ powiedziała z lekkim smutkiem. Drzwi się otworzyły a tam stał nie kto inny jak Optimus Prime.
   Pomógł jej wstać i zapytał czy ma siłę iść. Ona przecząco podkręciła głową. Najważniejszy autobot podniósł ją i niósł aż do głównego pomieszczenia bazy. Zobaczyła tylko Wild Flower, Wolf Calla, Bumblebee i Greena. Green gadał z Bee o misji na której byli inni. Gdy Wolf zobaczył ją w ramionach Optimusa od razu przestał się śmiać z żartu który opowiedziała mu Flower. Podbiegli do nich lecz on kazał im się odsunąć. Zawołał Electro i kazał przynieść coś na czym mogła by usiąść. Przyszedł i zobaczył na wpół przytomną ziemiankę. Zrobił zmartwioną i minę i podszedł bliżej. Green przyniósł starą lekko wygiętą blachę która chyba miała przypominać stół, położyli ją na blasze i czekali. Doktor sam szczerze mówiąc nie wiedział co zrobić. Nie wiedział jak wyleczyć u człowieka nawet głupiego przeziębienia. Próbował ją ocucić ale nawet zbytnio nie wiedział jak. Może po przez wstrząs elektryczny lub po prostu walnięciem w twarz. Wiedział jednak, że takim ciosem może zrobić jej wielką krzywdę. Opuścił bezradnie ręce i zawiesił głowę. Powiedział, że nie wie co robić. Bumblebee powiedział coś w nie zrozumiały dla ludzi sposób, a inni poparli jego zdanie. Stanął przed Izabellą i zaczął nią lekko trząść, po kilku minutach zaczęła gwałtownie kaszleć. Po ataku kaszlu wzięła wielki chaust powietrza i usiadła. Bumblebee przytrzymał ją ręką aby nie upadła. Mógł wyczuć ogromne ciepło które od niej biło. Powiedział coś do innych, a Electro poszedł do swojego laboratorium. Przyniósł kawałek lodu a Flower starą szmatkę. Bumblebee wziął od nich rzeczy. Rozłożył szmatkę a na nią dał roztrzaskaną bryłkę lodu. Zawiązał ją i dał na jej głowę. Ona lekko stękneła i po chwili zasnęła. Odsunęli stół na bok a przy nim czekał Green.
   Była jakaś czwarta lub piąta w nocy. Green nadal pilnował Izabelli. Inni już dawno wrócili z misji. Przynieśli dwie skrzynki energonu. Paliwo, broń i źródło mocy wszystkich transformersów. Deceptikony i Autoboty poszukują go na ziemi, jest go jednak bardzo mało. Więc każda, nawet najmniejsza ilość energonu jest dla nich bardzo ważna.
   Flash  nikomu nie pozwolił się zastąpić w pilnowaniu Izabelli. Był trochę zły i zazdrosny o Bumblebee. “Zawsze się wymondrza. O patrzcie na mnie potrafię zająć się chorym człowiekiem i jestem nawet lepszy od Electro.„ po chwili jednak pomyślał “Ale tak właściwie to dzięki niemu ona nadal żyje.„ Popatrzył się na nią a ona uśmiechnęła się.
- Wiesz co lepiej nie myśl na głos. Na prawdę dobrze, że nie ma tu Bee.- powiedziała. Uśmiechnął się i ją podniósł.
- Wow kowboju, nie szarzuj, może i lepiej się czuję ale nadal jestem człowiekiem i możesz mnie zgnieść.- uśmiechnął się jeszcze szerzej i jak na złość przytulił się do niej. Ona zaczęła kaszleć lecz i tak była szczęśliwa. Wreszcie znalazła dom i rodzinę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top