czterdzieści
Never mind, I'll find someone like you.
I wish nothing, but the best for you, too
Hazel śpiewała właśnie wszystkie piosenki, które przychodziły jej do głowy swojemu chłopakowi, a ten zasypiał zachwycony jej głosem.
- Masz talent. - Wyszeptał
Dziewczyna uśmiechnęła się.
- Dziękuję. - Odpowiedziała, gdy powiew wiatru musnął jej skórę. Mimowolnie zadrżała.
- Zimno ci? - Spytał zmartwionym tonem Frank
- Nie mocno, jest okej.
Syn Marsa mimo słów złotookiej zdjął, swoją bluzę i dał jej.
- Nie musiałeś, ale dzięki. - Założyła szybko ubranie. - A tobie nie będzie zimno?
- Mi nigdy nie jest zimno. - Zaśmiał się
Brunetka pocałowała chłopaka.
- Jesteś wspaniały.
- A ty wspaniała.
***
- Nie, Nico!
- Will, wystarczy, że muszę przez resztę roku szkolnego mieszkać w jednym pokoju z nimi. Czy nie możemy przez ten tydzień mieszkać sami?
- Tam nie ma dwuosobowych pokoi.
- To zamieszkamy w paroosobowym.
- Nie pozwolą nam. Nie mają wystarczającej liczby pokoi, żeby takie coś zrobić.
Brunet jęknął.
- To niech chłopacy mieszkają na korytarzu! Dla nich nawet to byłoby atrakcją.
Błękitnooki westchnął.
- Zrozum, tak się nie da.
- Zawsze można ich...
- Bez zabijania. - Wycedził przez zęby
- Zawsze wszystko psujesz.
- Nic...
Chłopacy odwrócili głowy by sprawdzić skąd dobiegał głos, który usłyszeli. Był to głos kierowcy.
- Jesteśmy już prawie na miejscu. - Powiedział.
Uczniowie zaczęli się pakować i ogarniać.
***
- Niezły ten hotel. - Powiedziała Thalia, gdy podeszli do budynku. Był kamienny, wysoki i duży.
- Bardzo. - Zgodziła się Hazel
- Zaczynamy zabawę, proszę państwa!
☆☆☆
poleć ktoś jakieś fajne ff
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top