XI
!Ważna rzecz na końcu!
-Babcia! Gdzie jesteś? Halooo?! Jest tu kto? - wolałam schodząc na dół w okolicach dwunastej, jednak nie dostałam żadnej odpowiedzi
- Iv, idź spać - burknęła Hermiona wynurzając się spod kołdry
- Wiesz która godzina? Wypadało by wstać kochanieńka. - Odpowiedziałam - umówiłam się z Harrym na 14:00 na pokątnej, więc czasu nie mamy za wiele
- Muszę się spakować, rodzice po mnie będą za chwilę
- No to szybko
Zaczęłyśmy wrzucać jej ubrania do kufra, po czym przygotowałyśmy śniadanie. Tak jak mówiła, jej rodzice nawiedzili nas w momencie, gdy usiadłyśmy do stołu. Zaprosiłam ich do środka i dołożyłam dwa talerze, żeby poczęstować ich jajecznicą, której i tak wyszło dużo za dużo jak na nas dwie. Zjedliśmy w spokoju, pożegnałam się z przyjaciółką i pobiegłam do swojego pokoju. Zgarnęłam długą sukienkę na ramiączkach w różno-kolorowe paski, kapelusz i pasujące wzorem wiązane koturny. Standardowo miałam mało czasu, więc kiedy schodziłam na dół, o mało nie spadając ze schodów przypomniałam sobie, że nie zabrałam torebki. Zgarnęłam więc swoją ulubioną białą kopertówkę, dokładnie tą samą, którą miałam na zeszłorocznych zakupach i wskoczyłam do kominka.
***
- Gotowi na SUMy? - wypaliła Maja siadając z nami w kawiarni
- Co?
- No egzaminy końcowo roczne, które zdecydują co możecie robić w przyszłości
- One są w tym roku?
- Tak, nie wiedziałaś? - odpowiedziała mocno zdziwiona Miona
- Nie miałam pojęcia! Czemu nikt mi nie powiedział?
- W Beauxbaton nie było czegoś takiego? - zapytał Harry
- Oczywiście, że były ale rok później i nazywały się całkiem inaczej
- Jak? - Ron włączył się do rozmowy, bo ktoś zasłonił mu widok na najnowszy model miotły
- TCM, czyli w rozwinięciu test de compétences magiques*
Nikt nic nie skomentował a ja zaczynałam się coraz bardziej stresować mimo, że mam jeszcze prawie rok czasu do nauki. Tak naprawdę mogłabym zacząć już teraz, ale wizyta Gabriela odciąga moją uwagę od wszystkiego. Nie sądziłam, że jeszcze go zobaczę. Odkąd zaczął pracę w ministerstwie w departamencie mojej mamy, przestaliśmy rozmawiać, widywać się i spotykać. Pochłonęło go to tak bardzo, że nie przyjeżdżał nawet na święta. To był kolejny powód dla którego chciałam opuścić Francję. Mój jedyny prawdziwy przyjaciel odsuwał się coraz bardziej i nie było praktycznie możliwości powrotu do relacji z przed lat. Jednak uświadomiło mnie to w przekonaniu, że nie chcę robić tego co cała moja rodzina i pójdę w coś ciekawszego niż praca za biurkiem, albo ganianie przestępców po lesie, rzucając totalnie bezsensowne i nie skuteczne zaklęcia. Dodatkowo aurorom groziła jeszcze śmierć a ja chciałabym kiedyś założyć rodzinę i wolałabym, żeby moje dzieci nie cierpiały na przestrzeni lat tak bardzo jak ja po stracie taty. Nic fajnego, mówię wam.
- Wróciłam! - krzyknęłam kilka godzin później wchodząc do domu
- Jesteśmy w salonie - odpowiedział dziadek
Skierowałam się w tamtą stronę i z jednej strony zaskoczona a z drugiej szczęśliwa spojrzałam w oczy kuzyna. Dzidkowie ewidentnie zadowoleni z wizyty swojego najstarszego wnuka zadawali mu setki tysięcy pytań o każdą najmniejszą pierdołę.
- Ivet, musimy porozmawiać - odparł wesoły i poważny jednocześnie
- To my pójdziemy przygotować obiad - babcia poderwała się z kanapy i skierowała kroki do kuchni ciągnąc dziadka za rękę
Kiedy zniknęli nam wystarczająco z pola widzenia, zabrałam Gabriela do swojego pokoju i usiadłam na łóżku, dając mu do wyboru krzesło albo podłogę.
- O co chodzi? - Zapytałam
- To nie jest takie proste, ale nie możesz się umawiać z Harrym Potterem
- Dlaczego?! - Nie dość, że niespodziewanie objawia się w Londynie, burząc moje spokojne wakacje, to jeszcze śmie mi dyktować co powinnam robić - Dopiero się tu zjawiłeś a już chcesz decydować o wszystkim do okoła? Nie przesadzasz
- Zrozum kuzynko, że nie robię ci tego na złość, wiesz, że jesteś dla mnie jak młodsza siostra i będę robić wszystko co w mojej mocy, żeby cię chronić, a Potter jest dla ciebie największym zagrożeniem w tym momencie
- Rozwiń - moja złość osiągała najwyższy poziom, ale wiedziałam, że on nie zrobiłby niczego, żeby mi zaszkodzić
- Harry i ty jesteście wybrańcami. Trzymając się razem stanowicie łatwiejszy cel, chyba oczywiste. Jednak jego rodzina, jeśli można nią nazwać nie okiełznaną nastolatkę i zwariowanego huncwota, należy do tajnej grupy nazywanej zakonem feniksa. Stworzył ją Dumbledore wiele lat temu, na rzecz walki ze złem w naszym świecie. Przez długi czas byli nie aktywni, ale teraz powracają i chcą wałczyć z czarnym panem. To nie jest bezpieczne Ivi
- Odsuwając się od Potterów, a w szczególności Harry'ego przykuję ogromną uwagę mediów i to nie tylko brytyjskich.
- Wiem, ale nie chcę cię stracić
test de compétences magiques* - z francuskiego: sprawdzian umiejętności magicznych
___________________
Hej
Wiem, że mogło być lepiej ale jednak podoba mi się zakończenie tego rozdziału
Ważna sprawa jest taka, że dziś postanowiłam poprowadzić mały wielkanocny maraton, który rozpoczął się o 12:00 dwudziestym pierwszym rozdziałem "Maji Potter" a zakończy o 19:30 drugim rozdziałem do najnowszego opowiadania "Inna opowieść" umieszczonego w uniwersum następców
Ps: życzenia świąteczne znajdziecie jutro rano (9:00) na mojej tablicy
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top