VI
!Pod rozdziałem ważna notatka!
Po skończonym zadaniu od razu pobiegłyśmy do Harry'ego. Ten widok był nie do opisania. Rozmawiał z Ronem i żmiją. Nie zwracając na nich uwagi pogratulowałyśmy mu po czym wróciliśmy - już razem - do zamku. Mijaliśmy mnóstwo dziewczyn liczących na zaproszenie ze strony Harry'ego na bal.
- No Harry kogo weźmiesz na bal? - zapytała Hermiona
- Chcę zaprosić Cho Chang. - odpowiedział - a wy z kim zamierzacie iść?
- Mnie już ktoś zaprosił... - zaczęła Hermiona ale nagle podszedł do nas Dean Thomas, znając życie chciał pogratulować bliznowatemu.
- Cześć! Gratulacje Harry! To było niesamowite! - i skąd ja to wiedziałam - A tak właściwie to... Ivet najpiękniejsza i najwspanialsza dziewczyno w Hogwarcie. Pójdziesz ze mną na bal bożonarodzeniowy? - zapytał
- Skoro Harry idzie z jakąś Cho to... oczywiście. Pamiętaj tylko o naszej lekcji dzisiaj.
Po kolacji impreza w pw (pokoju wspólnym) trwała do drugiej w nocy. Przez co nie było szans na zrobienie Dean'owi lekcji.
Postanowiłam ubrać granatową sukienkę mini zrobioną z tiulu, do tego beżowe szpilki i piękny zestaw biżuterii jakby w kształcie plastrów miodu. Włosy mam na tyle krótkie, że ich nie spinałam.
Cały czas tańczyliśmy i rozmawialiśmy. Fred i George zgarnęli jakieś jedzenie z kuchni, a Lee Jordan zorganizował muzykę. Było wspaniale.
Dumbledor przewidział okoliczności nocnej balangi i odwołał lekcje następnego dnia. Postanowiłyśmy z Hermioną, że pójdziemy biegać. Ubrałam komplet od addidasa. Były to czerwone legginsy, czarnego topa sportowego i białe buty. Na głowę założyłam prostą czapkę. Wyszłyśmy około 10:00 a wróciłyśmy po 13:30.
Przebiegłyśmy pięć kilometrów. Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym. Wracając okrążyłyśmy boisko do quiditcha. Kończąc kółko zobaczyłyśmy drużynę naszego domu. Nie wiem po co ale szli na trening skoro mecze są odwołane ale olałam to i pobiegłyśmy dalej.
Kiedy wróciłyśmy do dormitorium przebrałyśmy się w świeże ubrania i poszłyśmy na drugie śniadanie. Potem poszłyśmy do biblioteki. Trzeba było powtórzyć materiał przed następną lekcją. Wcale nie był łatwy.
- Miona idziemy poszukać sukienek na bal bożonarodzeniowy? - zapytałam
- Jeszcze pięć minut i pójdziemy, okej?
- Oczywiście - odpowiedziałam
Siedziałyśmy jeszcze te przeklęte pięć minut i poszłyśmy do naszego dormitorium. Odpaliłam laptopa i weszłyśmy na kilka stron internetowych. Nie było tam żadnej, która pasowała by do mnie idealnie a trzeba ją do końca października zamówić.
- Patrz Iv, ta może być fajna. Tak długa, kroju księżniczki a kolor będzie ci do oczu pasował. - podpowiedziała Hermiona
- No nie wiem taka długa... Dobra wezmę ją i najwyżej zwrócę. - Powiedziałam - Popatrz a ta będzie idealna dla ciebie! - Wskazałam na długą sukienkę ze skróconym przodem.
- Na pewno? - zapytała
- Tak jak nie będzie ci pasowała to oddasz, dobra? - tym razem pytanie padło z moich ust a dziewczyna kiwnęła głową.
***
Został już tylko tydzień do balu i przerwy świątecznej Harry dalej nie ma dziewczyny na bal a ja żałuję, że nie odmówiłam Dean'owi. Swoją drogą całkiem nieźle wychodził mu już Francuski.
Wiele bym dała za jeden taniec z Harrym. Nie wiem co mi odbiło. Siedzieliśmy właśnie przy śniadaniu kiedy tak rozmyślałam. Za dwadzieścia minut mieliśmy zaklęcia i nie chciałam się spóźnić.
*Harry*
Przez ostatnie tygodnie próbowałem zaprosić Cho na bal ale nic z tego nie wyszło idzie z kimś innym. Cały czas myślę na słowami Ivet ,,Skoro Harry idzie z jakąś Cho to... oczywiście" mam wrażenie, że liczyła na zaproszenie ode mnie.
Chociaż to by było bez sensu przecież jest moją przyjaciółką. W każdym razie do balu został już tydzień a ja i Ron dalej nie znaleźliśmy partnerek. Pogodziliśmy się wczoraj kiedy przyszedł do pw po tym jak zaprosił Fleur Delacour.
- Harry! Ivi! Halo! O czym wy tak myślicie?! - pytał Ron - sowia poczta już przyszła!
- Dobra, dobra nie krzycz tak! Zobaczmy - zabrałem od sowy gazetę i zapłaciłem - Patrz Ivet! Piszą o tobie!
- O mnie?! To chyba nie możliwe... chyba, że to kolejny hejter... - odpowiedziała dziewczyna
- Nie, posłuchaj:
- Ivet Jude [czyt: Żide] czternastolatka zwana ,,dziewczyna z Francji" uczy się teraz w Hogwarcie. Niegdyś uczennica akademii Beauxbaton we Francji. Dziewczyna ma pół Brytyjskie pół Francuskie korzenie. Jej matka pochodzi z serca Londynu a świętej pamięci ojciec z Paryża. Właśnie z powodu śmierci ojca dziewczyna zmieniła szkołę. Teraz jest dumną przedstawicielką Gryffindoru i na zmianę z panną Granger walczą o punkty dla ich domu. Obie dziewczęta razem z panem Weasley'em stoją u boku słynnego Harry'ego Pottera. Ostatnio jeden z naszych reporterów doniósł o przyczynie śmierci ojca dziewczyny. Był on jednym z najlepszych aurorrów na świecie. Razem z żoną pracowali dla Francuskiego ministerstwa magii. Przyczyną śmierci jak się większość domyśla był sam czarny pan. Jednak jej historia podobna jest minimalnie do samego Pottera. Kiedy matka późno wracała do domu, pan Jude opiekował się małą dziewczynką, która posiadała całkiem inne magiczne zdolności od pozostałych. Czarny pan postanowił zabić ją a ojca pozostawić przy życiu tylko pod groźbą. Ojciec oddał jednak swoje życie za małą czarownice a ta otrzymała swoją magiczną bliznę, przez którą mogła utracić swe nadzwyczajne zdolności. Osłabiło to mocno czarnego pana a atak na Potter'ów jeszcze to pogorszył. Nikt nie wie jak wygląda blizna dziewczyny ani gdzie się znajduje.
Napisała: Rita Skeeter
- To... nie... może być... prawda - powiedziała płacząca Ivet po czym wybiegła z sali
- Ale jak to? Ivi czekaj! - krzyczała Hermiona - biegnę za nią a wy lepiej idziecie do dyrektora niech usuną ten artykuł za nim inni to przeczytają
Wybiegliśmy z wielkiej sali i biegliśmy do gabinetu Dumbledora jak kazała Hermiona. Jednak skręcając minęliśmy go i naszą opiekunkę. Zobaczyli nas, bo zatrzymali się i podeszli.
- Gdzie panienka Jude? - zapytała profesor
- W wieży gryffindoru razem z Hermioną - odpowiedział Ron
- Zapraszam za nami - i wszyscy udaliśmy się do wieży
Szliśmy cali ze stresowani. Nie wiedzieliśmy co dzieje się z naszą przyjaciółką. Czy ona na prawdę ma magiczną bliznę? Kiedy doszliśmy do dormitorium dziewcząt McGonagall nie pozwoliła nam wejść jednak Dumbledor ma głos ważniejszy i usiedliśmy na łóżku Hermiony. Ona sama próbowała pocieszyć Ivet a nauczyciele cały czas pytali o coś blondynkę.
- Dobrze, Ivet pójdziesz teraz razem ze swoimi przyjaciółmi do skrzydła szpitalnego. Tam pani Pomfrey zrobi ci badania a panna Granger, pan Potter i pan Weasley poczekają przed salą następnie otrzymam wyniki i pomyślimy co dalej. Minerwo - teraz zwrócił się do naszej opiekunki - ty natomiast wyślij sowę do proroka i poproś o usunięcie artykułu. - zakończył Dumbledor
- Oczywiście panie dyrektorze - powiedziała Miona i wzięła Ivet za rękę by ją wyprowadzić po czym kiwnęła na nas głową byśmy poszli za nimi.
Szliśmy całą drogę nie odzywając się, przez co bardzo się dłużyła. Dopiero kiedy Hermiona powiedziała pani Pomfrey co się stało i oddała w jej ręce Ivet. Zaczęliśmy po cichu rozmawiać.
- Czemu tak zareagowała - zapytał rudzielec
- Powiedziała, że teraz nie ma już życia w szkole i pewnie znów będzie musiała się przenieść. Tam właśnie z tego powodu ją wyśmiewali, bo nie miała ojca. - powiedziała Miona i pociekła jej łza po policzku
- Zawsze ma nas i musi o tym wiedzieć - dodałem - nie damy jej skrzywdzić
- Co za odwaga Potter, to twoja dziewczyna czy co? Pasujecie do siebie. Dwa wybrańce, oboje gnębieni i bez rozumu w głowie. Normalnie para idealna. - powiedział Draco we własnej osobie
- Odwal się Malfoy - powiedziałem
- Grzeczniej Potter
- A niby czemu? - zapytałem
- Bo twoja matka to szlama a moja nie. Czekaj, czekaj czy ja czuję... szlam? - i odszedł
Może Ivet na prawdę do mnie pasuje? Pytałem sam siebie. Dlaczego nie zaprosiłem jej na bal? Czemu jestem takim idiotą?
- Harry! Chodź idziemy. Ivi zostaje na noc w szpitalu - krzyczał na mnie Ron
- A tak jasne. To co teraz? - zapytałem
- Opuściliśmy cały dzień zajęć więc i tak nie warto już iść na ostatnią lekcje. Nie mam ochoty zajmować się sklątkami, więc chodźmy do Iv i spróbujmy wyciągnąć od niej jakieś informacje. - powiedziała Miona
- Dziewczyno nie poznaję cię. Co zrobiłaś z naszą Hermioną? - pytał z nutą śmiechu w głosie Ron
- Nic, po prostu nie zostawię mojej najlepszej na świecie przyjaciółki samej. - i weszła do skrzydła
- Dobra, dobra
*Ivet*
Myślałam, że się zabije jak usłyszałam ten artykuł. To jakiś koszmar. Jak ona tak mogła? Wybiegłam z sali ale chwilę później usłyszałam krzyki Hermiony więc jeszcze przyśpieszyłam a słabo nie biegam. Wbiegłam po schodach i rzuciłam się na łóżko w dormitorium.
- Ivi co się stało? O co chodzi? - zapytała mnie zdyszana brunetka
- Nie mam już życia! Teraz będę musiała albo wrócić do Francji albo wyjechać do U.S.A. do Ilvelmory. Wiesz przecież, że tego nie chce. Jesteście moją rodziną. Cały Gryffindor jest moją rodziną. Poza tym nawet mama nie wie jak zginął tata i nigdy mi nie powiedziała, że miałam jakieś specjalne magiczne zdolności. To wszystko są kłamstwa!
Później wszedł Dumbledor i nasz opiekunka a za nimi Harry i Ron. Dyrektor i wicedyrektorka cały czas mnie o coś pytali. Następnie nakazali nam iść do skrzydła szpitalnego gdzie pani Pomfrey dała mi jakiś zastrzyk i od razu odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Miałam ten sam sen co kiedyś. O tym wężu jakimś domu i starcu. Znowu zaczęła mnie nie miłosiernie boleć szyja. To jest jakieś para normalne. Zaraz a może tam mam jakąś ,,magiczną bliznę" przecież Harry miał ten sam sen i bolał go ten znak na czole. Nieee... przecież nigdy tam nic nie miałam.
Bardzo długo nie mogłam się obudzić nie wiem ile spałam ale zaczęło mnie to już martwić. Kiedy w końcu otworzyłam oczy po wielu próbach. Zobaczyłam tylko okularnika. Siedział na krześle obok łóżka i trzymał mnie za rękę a drugą głaskał mnie po głowie. Dziwne, bo tego nie czułam.
- Nareszcie obudziłaś się! - ucieszył się chłopak po czym mnie przytulił.
- Jak to nareszcie? To ile ja spałam? - zapytałam niemrawo
- Pięć i pół dnia. Aktualnie jest piąta rano 23 grudnia. Jutro jest bal bożonarodzeniowy a ty jesteś dziś zwolniona z lekcji. Muszę powiadomić panią Pomfrey, że się obudziłaś. - powiedział
- Nie na razie jej nie mów.
- Ale dlaczego? - zapytał
- Chcę na razie zostać tu tylko z tobą... - odpowiedziałam na jego pytanie - chyba, że nie chcesz...
- Jasne mogę posiedzieć - na jego policzkach wyskoczył wielki rumieniec - ale czemu ja a nie Hermiona
- Ty też jesteś moim przyjacielem... Niby ja też jestem wybranką i... Podobasz mi się... - Harry przerwał mi składając na moich ustach pocałunek.
Szybko go odwzajemniłam i zarumieniłam się. Mój crusch mnie pocałował i to w usta! Marzyłam o tym bardzo długo. Nie zmienię szkoły nawet jak będę pośmiewiskiem. Nie zostawię go i moich przyjaciół.
- Też mi się podobałaś ale nie potrafiłem tego w sobie znaleźć. Żałuję, że nie zaprosiłem cię na bal... Teraz idę z Parvati a Ron z jej siostrą Padmą z Revenclow. Wiesz może z kim idzie Hermiona?
- Tak ale obiecałam, że nikomu nie powiem. Tak przy okazji, jestem teraz twoją dziewczyną? - zapytałam
- Chyba tak...
__________________________________________
_______________________________
Cześć!
Co u was? Jak na lekcjach zdalnych?
Zacznę od przeprosin. Długo mnie nie było ale jednak jestem w 8 klasie i mam jeszcze szkołę muzyczną, co wcale sprawy nie ułatwia.
Po drugie: moja siostra wczoraj skrytykowała pomysł z nowoczesnością i ciągłym opisywaniem strojów. Podzielcie się swoim zdaniem, bo nie wiem co o tym sądzić.
Uważacie, że dobrze zrobiłam przejście czasu? Rozdział dziś trochę krótszy ale następny będzie już o balu
Jak myślicie Maja i Ivet się pogodzą? Harry będzie dobrym partnerem życiowym? Czy naprawdę Ivet ma gdzieś magiczną bliznę? Jak wypadnie na balu?
Tego i więcej jak zwykle dowiecie się już za nie długo. Życzę wam dużo zdrowia.
Następny rozdział opublikuję dopiero w okolicach 24 grudnia.
Wpadnijcie też do ostatniego rozdziału - Ważne! Informacja! - w ,,Maji Potter", bo naprawdę jest tam kilka bardzo ważnych wiadomości! Nie olewajcie tego!
Aaaaa! I zapomniała bym o najważniejszym! Mój wattpad ma już oficjalnego instagrama! Nazywa się: zuzu.hawranek.wattpad
Jak mnie znajdziecie to zostawcie follow. Konto nie jest prywatne więc macie do niego dostęp już teraz!😘😀
Uważajcie na siebie w tych czasach, bo to nie są żarty.
Dzięki za uwagę, życzę zdrowia i do następnego rozdziału👋
Words: 2008
Pozdrawiam Bella
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top