II
!!!Będę dawać zdjęcia ubrań dodatków i innych na dole przy moim komentarzu!!!
17 sierpnia Ivet i jej mama pojechały na lotnisko. Tak, pojechały ponieważ miały samochód. Mama Ivet była bogata i mogły sobie na niego pozwolić. Dziewczyna ubrana była w krótką dżinsową spódnicę i biały top na ramiączkach .
Ivet miała przygotowaną jasno fioletową ogromną walizkę i białą torebkę Louis Vuitton na którą mama rzuciła zaklęcie powiększenia pojemności. Spakowała do niej: bilet na samolot, wodę, jabłko, sweterek, nowego Iphona, air pods, kocie okulary przeciwsłoneczne, czytnik, poduszkę, mini kosmetyczkę, pieniądze, gumy do żucia, MacBook'a, Ipada i oczywiście różdżkę. Ciężko było jej się pożegnać z mamą i rodzinnym domem. Sama jednak wymyśliła, że pojedzie do Hogwartu więc teraz nie było odwrotu. Trzeba się pożegnać i pójść na lotnisko do wszystkich kontroli. Mama chyba myślała to co ona i jej też łzy ciekły po policzku.
- Mamo nie płacz wrócę do ciebie na wakacje. Ty możesz przyjechać do mnie i do dziadków. Poradzę sobie wszystko będzie dobrze. - zakończyłam i się rozpłakałam
- Wiem kochanie, wiem postaram się przyjechać na Boże Narodzenie - płakały tak i pocieszały się przez następne 15 minut. - Dobra idź już, bo nie zdążysz na samolot, Ivet. Kocham cię, uważaj na siebie!
- Ja ciebie też! Nie martw się o mnie!
To mówiąc pobiegłam do kontroli i pospieszałam wszystkich, bo została mi godzina na samolot. Tak naprawdę to ledwo zdążyłam ale się udało. Usiadłam na wyznaczonym miejscu i czekałam na start. Obok mnie nie siedział nikt więc miałam trzy fotele dla siebie. Wzlecieliśmy w powietrze a ja od razu zaczęłam czytać książkę o Hogwarcie. Była naprawdę bardzo interesująca. Kiedy skończyłam zobaczyłam, że lecimy już od godziny na prawdę szybko mijał tu czas. Pomyślałam, że obejrzę jakieś romansidło na laptopie. Tak też zrobiłam. Film był naprawdę fajny ale postanowiłam go nie kończyć. Jestem śpiąca, bo obecnie jest 21:38 a to wcale nie tak wcześnie. Przynajmniej dla mnie. Muszę się przespać powiedziałam pół szeptem i w try migi zasnęłam. Kiedy się obudziłam usłyszałam jak pilot mówi przez mikrofon
- ...odzy pasażerowie! Mam przyjemność poinformować, że za 10 minut wylądujemy na lotnisku w samym sercu Londynu.
- O nie muszę szybko zadzwonić do dziadka i babci - pomyślałam - Jak tego teraz nie zrobię to będę chyba nocować na lotnisku. - zadzwoniłam do dziadków - Cześć jestem za 5 minut na lotnisku przyjedziecie? Tak, to super. Tak, poczekam na dworze. Pa pa.
Kiedy samolot wylądował Ivet poszła po swoją walizkę. Nie miała problemu z dogadaniem się, bo świetnie umiała angielski. Wyszła na dwór i zobaczyła niebieskiego mini cooper'a. Wiedziałam, że to ich z opowiadań mamy.
- Babcia! Dziadek! - krzyczałam przez cały parking
- Ivet! - wołał dziadek
- Moja mała wnusia już tak urosła - powiedziała babcia jak już do niej dobiegłam - Marek weź od niej tą walizkę i włóż ją do auta a ty kochanie już wsiadaj. W domu czeka na ciebie twój pokój i niespodzianka.
- A jaka? - zapytałam, bo uwielbiałam niespodzianki.
- Zobaczysz, a jutro idziemy na zakupy. No jedź my już. Słońce jesteś głodna? - zapytała mnie babcia a ja pokręciłam przecząco głową. -To wspaniale. Za 3 minuty jesteśmy w domu.
- Już nie mogę się doczekać aż zobaczę mój pokój i wygłaszczę Jurka - był to piesek babci i dziadka.
- Ivet ale Jurek już ledwo chodzi i nie ma tyle energii co kiedyś.
- Jak to przecież ma dopiero 3 lata - powiedziałam ze zmartwieniem w głosie
- Nie, on ma już 10 lat. 3 miał kiedy byłaś u nas ostatnim razem.
- Och... - powiedziałam i odwróciłam głowę w stronę okna
Kiedy dojechaliśmy wyszłam z auta zabrałam swoją torebkę i walizkę i pobiegłam pod drzwi. Dziadek rzucił mi klucze. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Zobaczyłam na fotelu małego Jurka i pobiegłam od razu go przytulić. Zaczął machać ogonem a ja płakać. Wtuliłam się w niego i nie chciałam puścić
- Iv, chcesz zobaczyć twój pokój? - zapytał dziadek, tylko on mówił do mnie Iv
- Tak, już idę dziadku - wzięłam pieska na ręce i torebkę na ramię, a dziadek walizkę
Weszliśmy do cudnego pokoju przeważał w nim kolor różowy i szary. Był w nim telewizor, kosz bujany jak u mnie w pokoju. toaletka biurko i duże łóżko. Myślałam, że znów się popłaczę. Posadziłam Jurka na łóżku i poszłam się umyć. Kiedy wróciłam weszłam do łóżka i postanowiłam skończyć moje romansidło tylko na tablecie. Tak, było wygodniej. Zasnęłam koło 1 w nocy przytulona do mojego kochanego psiaka.
Babcia obudziła mnie o 10:30 i powiedziała, że trzeba się zbierać na zakupy. Szybko ubrałam więc jedną z moich ulubionych czyli białą sukienkę w kwiaty. Do tego beżowe koturny, i duże okrągłe kolczyki. W ręce trzymałam białą małą kopertówkę. Wiem, że to zbyt wyjściowo, ale ja uwielbiam modę więc zawsze ubieram się modnie i ładnie.
- Serce idziesz już? - zawołała do mnie z dołu babcia
- Tak, już idę tylko pościelę łóżko. - zrobiłam to wzięłam Jurka i poszłam - Ładnie wyglądam?
- Przepięknie. No choć już - Babcia złapała mnie za rękę i teleportowaliśmy się (dziadek też) na ulicę pokątną. - Najpierw idziemy do madame malkin po nową szatę. Nie możesz mieć tej co w Beauxbaton. W Hogwarcie ma się czarne a krawaty są koloru twojego domu. - powiedziała babcia wchodząc do salonu - Dzień dobry, chcemy prosić o nową szatę dla Ivety.
- Tej dziewczyny w pięknej sukience? - kiwnęłam głową - proszę na podest zaraz cię zmierzę. Wysoka jesteś. No ale dobrze coś wymyślę. Mogą panie przyjść po odbiór za pół godziny?
- Tak oczywiście. Dobrze słoneczko to teraz pójdziemy do księgarni, bo musisz mieć nowe książki a potem wstąpimy do jakiegoś sklepu z akcesoriami takimi jak pergaminy czy pióra. Mama wysłała już twoją miotłę do szkoły więc może potrzebujesz jakieś ochraniacze czy coś?
- Nie, nie potrzebuje. Ja nie gram jakoś specjalnie w Quidicha. U nas się nigdy nie grało. Mieliśmy tylko podstawy latania. Chciała bym tylko jakąś nową piżamę i mały plecak na wycieczki do Hogsmeade. Mama mi o nich opowiadała.
- Dobrze ale najpierw do Esów i Floresów po książki. - powiedział i pociągnęła mnie za rękę do tej księgarni o dziwnej nazwie. Spotkałyśmy tam przyjaciółkę babci panią Longbottom i jej wnuka Neville'a, który jak się dowiedziałam jest na moim roczniku w Gryffindorze. Bardzo miły chłopak.
- Cześć, nazywam się Ivet Judet - powiedziałam pewnie ponieważ jestem dość odważną osobą, po za tym chciałam znać kogoś z Hogwartu zanim tam pojadę
- He...ej, mam na iiimię Neville. Neville Longbottom. Nigdy nie widziałem cię w Hogwarcie - powiedział trochę przełamując wstydliwość
- Tak to nie dziwne. Przyjechałam z Paryża z akademii Beauxbaton. Postanowiłam przenieść się do Hogwartu.
- Ale fajnie. Ładna sukienka.
- Dziękuję bardzo. Opowiesz mi coś o tej twojej szkole? - zapytałam, bo mama miała jednak trochę przestarzałe informacje - Wiesz o tym jacy są uczniowie, nauczyciele itd.
- Tak, jasne - opowiadał mi o słynnym Potterze jego ślizgońskiej siostrze Maji i innych jego znajomych.
- Ivi idziemy! - wołała babcia idąc by spakować mi książki do torebki
- Pa Neville - przytuliłam Neville'a na pożegnanie i podziękowałam za opowieści.
Wychodząc od madam malkin przechodziliśmy obok lodziarni. Widziałam tam ognistowłosą dziewczynę. Wyglądała jak ta Maja z opisu Nevill'a. Obok niej siedzieli sami rudzi i chłopak o kruczo-czarnych włosach. Szedł w ich stronę też mężczyzna o czarnych włosach do ramion. Zastanawiam się czy to nie rodzina Potterów. Zauważyłam też dziewczynę, jak się domyślam jest to ta mądra Granger.
Koło godziny 17:30 miałyśmy wszystko załatwione oprócz zwierzaka. Weszłyśmy więc do magicznej menażerii.
- Dzień dobry. Chciałabym kupić sowę śnieżną o tą z wystawy. Proszę mi powiedzieć jaki ma charakter i ile ma lat - powiedziałam z przekonaniem
- Ma 3 miesiące. Bardzo przywiązuje się do właściciela. Wykonuje wszystkie polecenia i bardzo szybko lata. Podobno jest sprytna, mądra i bardzo przyjacielska.
- To ja ją wezmę. Ile płacę? - zapłaciłam mało, bo pan chciał już zamykać a ja udawałam, że nie mogę znaleźć tej monety itd. - Nazwę cię Beza. - powiedziałam do sowy a ona zahuczała.
Wzięłam sówkę na ramię i poszłam kupić klatkę. Wybrałam złotą z miejscem na imię. Wróciłam z Dziadkami do domu. Czekał tam na nas już Jurek i wygodna kanapa z dużym telewizorem. Obejrzeliśmy razem film i poszłam się myć. Nakarmiłam moją nową sowę i wskoczyłam pod kołdrę. Przeglądnęłam Instagrama. Przytuliłam Jurka i zasnęłam.
___________________________________________
Zdjęcia:
____________________________________________
Mam nadzieję, że rozdział się podoba.
Myślicie, że coś zaiskrzyło między Ivetą a Nevillem? Jej sowa ją polubi? Zaprzyjaźni się z golden triem? Jaką niespodziankę ma dla niej Babcia? Co ją tak zainteresowało w rodzinie Potter? Czy ma coś do Maji?
Na te pytania odpowiem może w następnym rozdziale a teraz zapraszam do gwaizdkowania i czekania na rozdział III. Jeśli chcesz rozwinąć temat panny Potter zapraszam do mojej drugiej książki o tematyce Harry'ego Pottera pt. ,,Maja Potter"
Words: 1495
Pozdrawiam, Bella
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top